„Kierunek Berlin”, a „Moskwa nie wierzy łzom” smoleńskim

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 Jak pamiętamy w latach 2005-2007 bardzo szybko media rosyjskie i niemieckie włączały się w krytykę polskich władz z naciskiem na Jarosława i Lecha Kaczyńskich.

Podchwytywały to od razu polskie „wiodące” przekaziory. Trwało to przez całe dwa lata, a inspiracji dostarczali sobie nawzajem, jak gdyby w jednej drużynie grający polscy, niemieccy i rosyjscy dziennikarze.

Dla mnie, ta z trudem tłumiona złość oraz niepokój Moskwy i Berlina był takim papierkiem lakmusowym i dowodem, że sprawy polskie idą w dobrym kierunku, a Polska postawiła na wyzwolenie się spod ewidentnego wpływu lobby oraz służb specjalnych obu naszych trudnych sąsiadów.

To, że Jarosław i Lech Kaczyński budzili owe lęki zamiast poklepywania ich przed kamerami po plecach to był miód na moje skołatane serce i radość, że w końcu…nareszcie idziemy we właściwą stronę.

Niestety jak zawsze spora część rodaków uważała inaczej.

Oni wolą ściskających się pod publikę Merkel czy Putina z Tuskiem, nawet, gdy w tle likwidowane są polskie stocznie, konkurencja dla niemieckich. Wyżej sobie cenią te płytkie gesty podczas gdy dokonało się zablokowanie rozwoju zespołu portów Szczecin-Świnoujście przez gazociąg północny. Epatują dumą, kiedy Tusk chadza po sopockim molo z Putinem pomimo, że polski rząd podpisuje niekorzystny kontrakt gazowy, przed którym próbuje nas obronić komisja europejska.

Wielu komentatorów przewidziało dokładnie, że w ostatnich dniach kampanii dojdzie do włączenia się mediów zagranicznych w polskie wybory. Berlin został już uruchomiony, teraz czas na Moskwę.

Z dokumentów ujawnionych przez portal WikiLeaks dowiedzieliśmy się, że amerykańska dyplomacja uważała Jarosława Kaczyńskiego za najsilniejszego polskiego polityka. Opinia ta jest tym bardziej wiarygodna gdyż nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego. Nic dziwnego, że Kreml i Berlin nie chcą w Warszawie rządu pod jego przewodnictwem.

Tym wszystkim, którzy na podstawie politycznych uścisków wyrabiają sobie zdanie o polskiej polityce zagranicznej zadam jedno pytanie.

Łatwo wytłumaczyć, za co tak serdecznie ściskają Tuska, Merkel i Putin. Jak myślicie, za co ściska ich tak ochoczo Donald Tusk?

Nie da się ukryć, że znów „wypróbowani przyjaciele” idą z pomocą swojemu pupilowi.

Brak głosów