Korelatory, Sterowanie a nasza wolność

Obrazek użytkownika Popruch
Blog
Wielu myśli, że nauka taka jak cybernetyka nie może zasymulować naszego życia. Niemniej cybernetyka, jako nauka o sterowaniu, świetnie nadaje się do modelowania procesów społecznych. Aby to unaocznić, musimy poznać kilka podstawowych pojęć. Każde społeczeństwo, organizację społeczną lub jednostkę można przedstawić jako cybernetyczny system. System taki składa się z kilku podstawowych elementów, określających jego charakter. Każdy taki system posiada odpowiednie wejścia i wyjścia. Do wejść zaliczyć można receptory (struktury rejestrujące sygnały wejściowe), zasilacz (struktura pobierająca dostarczaną do systemu energię, niezbędną do wykonania przez system akcji). Do wyjść zalicza się głównie efektory, czyli struktury mogące wykonywać określone reakcje. Aby System działał, konieczne jest sterowanie, na podstawie którego można dany system sklasyfikować jako układ zorganizowany, sterowny, samosterowny lub samodzielny. Pokrótce: Układ zorganizowany charakteryzuje się tym, że organizator, czyli element zewnętrzny kontrolujący dany system dostarcza do niego zarówno energię jak i sygnały. W układzie sterownym, dostarcza jedynie sygnały, i wpływa na akumulator energii, zaś sama energia dostarczana jest niezależnie. W układzie samosterownym Sygnały i energia dostarczane są niezależnie, organizator natomiast wywiera wpływ na podsystem zwany korelatorem, oraz na akumulator, przy czym zależności te mają charakter sprzężenia zwrotnego. Układ samodzielny nie posiada w swojej strukturze organizatora. Jego rolę pełni homeostat, reagujący na dostarczane do układu sygnały i przepływy energetyczne, by układ znajdował się w stanie równowagi. To tak trochę abstrakcji. Układ zorganizowany jest całkowicie zależny od organizatora (rower, my napędzamy i sterujemy). Układ sterowny można porównać do samochodu: posiada własny zasilacz (silnik, akumulator), natomiast organizator, kierowca odpowiednio koordynuje kierunek (przepływ informacyjny, sygnałów), oraz prędkość (energię). Układ taki nie posiada pamięci o sygnałach sterowniczych i w pełni działa w interesie organizatora. Układ samosterowny posiada własny system pamięci sygnałów sterowniczych, nazywany korelatorem. W zasadzie układ taki może działać bez udziału organizatora, jednak to on określa kierunek i zasady działania układu samosterownego i jako taki musi mieć możliwość wpływu na strukturę korelatora i akumulatora, czyli na przebiegi informacyjne i energetyczne. Taki układ to na przykład armia. Rolę receptorów odgrywają oddziały zwiadowcze, informacyjne, rolę akumulatora z zasilaczem intendentura, rolę efektora oddziały, rolę korelatora sztab, a rolę organizatora pełni kierownictwo polityczne państwa. Układ samodzielny można porównać do organizmu. Rolę przebiegu energetycznego pełni układ pokarmowy, korelatora mózg, receptorów zmysły, a efektorów członki, aparat mowy itp. Układ taki z pomocą homeostatu działa we własnym interesie. Jednocześnie układ samodzielny wpływający na inne układy sam staje się ich organizatorem. Społeczeństwo można więc porównać do układu składającego się z wielu układów samodzielnych, przy czym samo społeczeństwo już układem samodzielnym być nie musi. To tak w telegraficznym skrócie. Chodziło mi o podanie podstawowych faktów, ponieważ nas interesować będą właśnie układy samodzielne i samosterowne, czyli takie, za pomocą których można scharakteryzować społeczeństwo. Układem sterownym można nazwać społeczeństwo pod zaborami. Zaborca nie chce dopłacać do zaboru, toteż takie społeczeństwo samo musi na siebie pracować. Jednocześnie zaborca nie dopuszcza do utworzenia się na terenie zaboru korelatorów, czyli instytucji naukowych, mogących zmienić strukturę tak, że zmaleje jego wpływ na to społeczeństwo. Układem samosterownym możemy nazwać społeczeństwo neokolonialne, które posiada już odpowiednie instytucje naukowe i organizacyjne, gospodarcze, pełniące funkcje akumulatora i zasilacza. Jest jednak powiązane z metropolią, imperializmem, w ramach której zostało utworzone, że w rzeczywistości działa na jej korzyść. Imperializm przed opuszczeniem kolonii z reguły stara się tak powiązać komórki nowego kraju, by stale mieć na nie wpływ. Przykładem układu samodzielnego jest państwo suwerenne. Posiada ono własny zasilacz i akumulator w postaci zasobów naturalnych oraz magazynów i jednostek przetwarzających i gromadzących te zasoby. Posiada własny korelator w postaci instytucji naukowych, oraz homeostat w postaci suwerennego rządu, oraz organizacji pozarządowych, stanowiących dla niego równoważnię. Posiada również efektory w postaci możliwości wpływu gospodarczego oraz militarnego. Rolę homeostatu w państwie suwerennym mogą spełniać zarówno instytucje, jak i klasy społeczne. Chodzi o takie działanie w interesie społeczeństwa, by zachować poziom równowagi, przykładowo utrzymać stały poziom produkcji i rozwoju przy jednoczesnym racjonalnym gospodarowaniu zasobami tak, by nie dopuścić do degradacji środowiska. Mam nadzieję, że jak narazie wszystko jest zrozumiałe. W następnych wpisach postaram się określić dokłądniej pewne aspekty społeczeństwa w kontekście cybernetycznym, rolę agentury własnej i obcej, oraz rolę propagandy, zarówno pozytywnej jak i negatywnej oraz rolę ideologii i norm społecznych, które spajają organizację społeczną. Jakim wobec tego jesteśmy społeczeństwem, państwem ? Patrząc na obecną sytuację w naszym kraju muszę z przykrością stwierdzić, że nasz kraj i nasze społeczeństwo nie jest już dłużej układem samodzielnym. Przepływy energetyczne państwa są w powijakach. Uzależniliśmy się od dostaw energii z zewnątrz, pozwalamy na rozsprzedanie majątku narodowego, zniszczyliśmy przemysł oraz państwowe firmy nieraz "kury znoszące złote jaja". Zachwialiśmy przpływem energetycznym. Coraz częściej również widzimy destrukcyjne wpływy wieloletniej negatywnej propagandy, chwiejącej ideologią społeczną, niszczęcej wartości na jakich nasze społeczeństwo było zbudowane i z jakich byliśmy dumni przez wiele setek lat. Nasz polski homeostat nie działa. Rząd nie potrafi zadbać o interesy społeczeństwa, działając jedynie w imię doraźnych prywatnych interesów. Jednocześnie negatywna propaganda (zarówno w kwestiach moralnych jak i społecznych i patriotycznych) uniewrażliwia nas na dziejące się wokół nieprawidłowości. Przykładów można by mnożyć. Polska nauka jest w powijakach. Na studiach i w szkołach nie wpaja się już patriotyzmu polskiego, nie wspiera się indywidualności., dominuje płytki utylitaryzm, przemysłowe tu i teraz. Wszystko nastawione jest na uwypuklenie norm ekonomicznych i przepływów energetycznych (kariera, pieniądze, zabawa, dobrze zjeść, mieć się gdzie wyspać itp), zamiast na podniesienie na piedestał norm poznawczych (promowanie nie zakłamanej historii naszego państwa), estetycznych (m.in. prawdziwej sztuki sztuki klasycznej, a nie sztuki mięsa czy muzyki techno) i konstytutywnych (gwarantujących jasne rozpoznanie tego, co jest dobrem, co złem, co prawdą a co fałszem, odrzucenie wypaczonych pojęć, np takich jak eutanazja czy aborcja - morderstwo/zabójstwo). Jeszcze kilka lat temu nie rozumiałem pewnych zależności i uśmiechem zbywałem sugestie starszych i mądrzejszych o wpływie obcej agentury na życie naszego narodu. Jednak zmiany jakie zaszły w naszym społeczeństwie na przestrzeni ostatnich lat każą mi ze smutkiem stwierdzić, że ludzie ci mieli rację. W naszym społeczeństwie drastycznie zmieniła się równowaga pomiędzy przepływami informacyjnymi, normami poznawczymi, a przepływami energetycznymi. W pogoni za doraźnymi dobrami zapomnieliśmy o prawdziwych wartościach, jakie tak naprawdę spajają nasze społeczeństwo. Układ, który w którym przestaje działać homeostat na skutek działań zewnętrznego układu, przestaje być układem samodzielnym, i zmienia się bądź w układ sterowny lub samosterowny. Co to oznacza, mam nadzieję, że wyjaśniłem powyżej. Na zakończenie tej refleksji chciałbym zarówno polecić bardzo pouczające dwa filmy: Jak napaść na państwo: wykład Jurija Bezmienowa, rosyjskiego speca od propagandy, który uciekł do USA: ]]>http://www.youtube.com/watch?v=Ya9HtG2UGkk]]> 3 sposoby na obalenie dyktatury Johna Perkinsa, byłego "ekonomisty od brudnej roboty" (polecam książkę): ]]>http://www.youtube.com/watch?v=BM9yCk4IB8w&p=1A81103D9E55A391&playnext=1...]]> oraz dwie książki Józefa Kosseckiego: "Cybernetyka społeczna" i "Cybernetyka kultury". Konkluzja jest dosyć smutna i zapewne wielu z was nie tylko nie będzie się z nią zgadzało, ale również być może wywiąże się ciekawa na ten temat polemika. Otóż uważam, że polskie społeczeństwo jest przeżarte obcą agenturą (jak to zwykle bywa dobrze umiejscowioną i zakamuflowaną), co wielu z nas zauważa na codzień. Aparat państwa to czysty etatyzm (takim działaniem charakteryzuje się faszyzm), polska nauka leży na łopatkach, nie wpajając ludziom wartości moralnych, a jedynie utylitarne. Polski patriotyzm leży w gruzach, ludzie są już tak przeżarci propagandą sukcesu, obojętności wobec własnego kraju, że wyjeżdżają i nie oglądają się za siebie. Świadczą o tym m.in. liczne głosy "z Irlandii" czy innych emogracyjnych miejsc w stylu: "pieprzę, nigdy tam nie wrócę, nienawidzę tego burdelu". Co więcej, media, nie będące już w naszych rękach (poza kilkoma wyjątkami, zepchniętymi na margines i okrzykniętymi oszołomstwem) na codzień deprecjonują nasze myślenie licznymi zgonami na ekranie (wiadomości, filmy itp), zapewniają bezmyślną rozrywkę, byleśmy tylko nie myśleli, nie wychodzili, nie rozmawiali ze sobą, a już broń Boże się nie organizowali. Nasze wartości, patriotyzm, religia, i niesione z nimi normy postępowania uległy tak daleko idącej degradacji, że możliwe jest już nawet publiczne ich deptanie przy cichym poklasku władz (no bo przecież "jest krzyż, jest impreza"), a każde pytanie o rzeczywiste odpowiedzi na katastrofę Smoleńską to już jakiś fanatyzm, dopominanie się upamiętnienia ofiar to oszołomstwo, a sprzeciw wobec upamiętnienia żołnierzy najeźdźczej armii, której żołnierze bawili się sciąganiem skóry z rąk polskich jeńców czy robienie tzw "krawata" to pogwałcenie szacunku dla zmarłych. Żyjemy w czasach, kiedy nasze społeczeństwo, nasz kraj rozpada się na naszych oczach, ponieważ: nie interesujemy się niczym poza napchaniem gęby jadłem i wydaleniem go. Niczym poza własnymi czterema literami. Ponieważ nie czytamy, nie uczymy się, nie rozwijamy. Ponieważ daliśmy sobie wmówić, że egzystencja i dostosowanie się do otoczenia to nasza naturalna powinność i konieczność, że inaczej NIE MOŻNA ŻYĆ. Daliśmy się omamić. Niektórzy z was pewnie powiedzą, że nigdy nie byliśmy wolni, że nie mieliśmy szansy. I choć uważam, że szansę mieliśmy, to jestem święcie przekonany, że ją przegapiliśmy, że przejedliśmy nasz skrawek wolności, który teraz tracimy na rzecz Unii Europejskiej (strukturalnie Związku Socjalistycznych Rapublik Europejskich), na rzecz sąsiadów ugadujących się ponad naszymi głowami, czekających tylko na moment, kiedy wygaśnie okres ochronny na wykup polskiej ziemi. Musimy zacząć od naprawy podstawowych pojęć: rodzina, wiara, patriotyzm, prawość, sumienie, prawda, odwaga obywatelska i powinności wobec ojczyzny. Od wpojenia SOBIE i naszym dzieciom kilku prostych prawd: że są wartości, które warto bronić nawet za cenę utraty luksusu i ośmieszenia. Że nie wolno godzić się na sterowanie nami z zewnątrz, że sami możemy kształtować naszą rzeczywistość. A jeśli ktokolwiek będzie nas przkonywał, że jest inaczej, jeśli nie da się przekonać, należy usunąć tego kogoś z naszego pola widzenia, odciąć się, chronić nasze społeczeństwo przed agentami wpływu (takie stare, znienawidzone określenie). Bo tylko to pozwoli nam, czy tu, czy gdzieś na emigracji (jeśli niemożliwe będzie wykonanie tego tu) ocalić, czym naprawdę jesteśmy, a co wielu próbuje w nas zabić (wmawiając nam, że jesteśmy kimś innym, np abstrakcyjnymi europejczykami): że jesteśmy Polakami. Niestety również cybernetyka społeczna w kontekście tak głęboko idących negatywnych zmian twierdzi, że ich odwrócenie zajmie przynajmniej tyle, ile wychowanie jednego pokolenia, a czasami niemożliwe jest bez całkowitego zniszczenia struktury i kultury danego społeczeństwa (z reguły przy takim stanie rzeczy organizacja dezintegruje się sama, co jako żywo obecnie obserwujemy). A więc: do pracy rodacy, bo pracy przed nami wiele i wiele lat ona zajmie.
Brak głosów

Komentarze

Początek trochę akademicki, ale całość bomba. Też doszedłem do podobnych wniosków.
Od dawna interesuję się cybernetyką. Coś tu na ten temat nawet napisałem. Faktem jest, że poznawszy pewien nawet podstawowy zakres tej wiedzy, człowiek zaczyna patrzeć na świat nieco inaczej.
Ze swej strony polecam http://autonom.edu.pl/publikacje.html
jest to serwis w całości poświęcony cybernetyce i jest tam wiele publikacji na ten temat.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81468

Czekam na dalsze teksty i refleksje. (A! No i dyszka oczywiście.)

Vote up!
0
Vote down!
0
#81472

Moje pierwsze wrażenie - a będę czytał ten tekst na pewno jeszcze kilka razy, bo jest b. ciekawy - tekst jest jak dla mnie o wiele za mało rozwinięty i za mało przejrzysty.

Początek wg mnie dobry, wprowadzenie, definicja, przykłady. Może trochę za mało prządku tj właściwej kolejności wspomagającej pamięć: jak już wprowadzasz opis poszczególnych rodzajów sterowności i ich nazwy, to wg mnie należy od razu podać przykład z rzeczywistości. Pozwoliłoby to łatwiej budować we własnej wyobraźni obraz pojęcia lub rzeczy do tej pory nie znanej wiążąc go od razu z jakimś przykładem z rzeczywistości. Pamięć obrazów jest silniejsza i pochłania mniej wysiłku.

Te przykłady podajesz dopiero po pełnym wyszczególnieniu nazw wszystkich rodzajów cybernet. systemów wraz z ich krótkimi opisami, wg mnie - za późno.

Do tego czasu zdążyłem już zapomnieć ich nazwy - nie mogąc ich wcześniej powiązać z jakąś obrazem znanej mi wcześniej rzeczy, z jakimś przykładem. Musiałem zatem z powrotem skoczyć wzrokiem do początku aby skumać, które określenie, co oznaczało, znowu je próbować jakoś zapamiętać, skoczyć wzrokiem z powrotem, do miejsca w którym przerwałem czytanie i wiązać zapamiętaną nazwę plus jej tamtejszy krótki opis z właśnie podawanym przykładem układu wziętego z rzeczywistości, a przecież można było go podać od razu.

Taka kolejność sprawia wrażenie, że materiał jest dość skomplikowany, uciążliwy i męczący, poza tym pożera nie potrzebnie czas i koncentrację.

Dlatego jeszcze raz mój apel - jeśli wprowadzasz jakiś podział, definicję to bezpośrednio po każdej pojedynczej nowej nazwie i krótkim opisie, dobrze jest od razu podać odniesienie do przykładu z rzeczywistości, dopiero potem podawać kolejne nowe pojęcie, jego opis i znowu przykład z rzeczywistości.

Inna rzecz: od połowy tekstu - wg mnie - także zła kolejność ale tu chodzi o co innego: fakty i opinie.

Wydawać by się mogło, że dziś mało kto wie, że dobrym standardem jest wyraźne oddzielenie faktów od opinii oraz podanie tych ostatnich dopiero po zakończeniu opisu tych pierwszych. Dużo lepiej dla poprawnego rozumienia tekstów jest podawać najpierw przykłady, cytaty, daty, liczby, opis rzeczywistości, definicje ... ogólnie fakty - tak jak to na początku zrobiłeś - a dopiero po nich podać opinie, interpretacje i tezy z nich wypływające, bazujące na nich, budować wyobraźnię.

Czytelnik ma wtedy szansę od razu weryfikować samodzielnie poprawność wnioskowania autora, zna przecież już wszystkie potrzebne do tego fakty, które i on znał, a przy ich poznawaniu nie został "zainfekowany" jakąś tezą np w postaci wstępnej opinii, przekonania, interpretacji, tej zamierzonej przez manipulatora, przez którą jak przez filtr dokonywałby selekcji ważności poszczególnych dopiero teraz wprowadzanych faktów filtrując je pod względem zgodności z zawartym w niej kluczem interpretacyjnym - jako to ma nagminnie miejsce w polskiej publicystyce i w reportażach. (Proponuję sprawdzić!!!).

(Dygresja 1: To właśnie dlatego często dochodzi do tego fenomenu, że czytelnik widzi jedne fakty i jest wydawało by się ślepy na inne, czyta tekst przez pryzmat tego, co manipulator chciał aby było ważne, ignoruje wiele z tego co "nieważne" co "chore", jest wyrazem "ciemnogrodu","ksenofobii", "oszołomstwa", "fanatyzmu", jest "siarą" czy raczej "robi siarę",... wiele tego, co przeczy już zainfekowanej mu wcześniej tezie, czy też ogólniej: co przeczy tezie zawartej we wcześniej przeczytanych tekstach, zkonsumowanych produktach medialnych, co zawarte np w motcie lub w linii programowej pojedynczego danego medium, np gazety czy stacji tv, ale nawet co jest wspólne liniom programowym całych dużych obszarów krajobrazu medialnego z którymi odbiorca do tej pory się zetknął. To wszystko stanowi "tezę", filtr, klucz interpretecyjny wg których aktualnie czytane w jakim artykule fakty są filtrowane: "ważny" lub "można ignorować".

W tzw rzeczywistości medialnej w pierwszej kolejności Tzw wspłczyniki multiplikacji wydaje się być głównym elementem sankcjonowania tego co jest prawdziwe a co rzekomym kłamstwem, iluzją i manipulacją.

Dopiero po tym i przy ogromnym dodatkowym wysiłku naszego mózgu dochodzi, logiczne myślenie, kognicja - ale to głównie wtedy gdy nie ma już innego wyjścia, gdy jest jakieś nierozwiązywalne inaczej np bezpośrednie zagrożenie, przymus zewnętrzny itp.

Wszystko to wynika z unikania przez mózg niepotrzebnych, zbędnych wydatków energetycznych, z natury i skłonności do ich optymalizowania. Nakład energii musi się bezpośrednio lub przynajmniej pośrednio zwrócić, aby powstała motywacja do wysiłku. Jakaś wizja, teza może przekonać nasz mózg, że dany wysiłek się jemu opłaca lub przeciwnie.

Jak widać lubi iść na łatwiznę - oszczędzać drogą energię. Dlatego wypełnia no luki między faktami chętniej wg klucza zainfekowanej tezy, zamiast szukać własnej. To wymagałoby dodatkowego wysiłku, który dodatkowo nie daje gwarancji, że prowadzi do jakiegoś efektu końcowego. Natomiast zewnętrzna teza jest już podana "na [medialnej] tacy" i nawet jeśli kilka faktów jej przeczy - "tym gorzej dla tych faktów" tzn nadwyraz chętnie mózg z w/w powodów je ignoruje znajdując sobie ku temu jakieś "sensowne" przekonywujące nas uzasadnienie.

Wszystko - tak, aby uniknąć z jednej strony własnego większego wysiłku, a z drugiej - tzw "dysonansu poznawczego", stanu wewnętrznego napięcia i konfliktu, który byłby jest na dłużej niemożliwy do zniesienia.)

(Dygresja 2: Można nawet się pokusić o stwierdzenie, że jeśli fakty nie są podawane na początku i mocno oddzielone od opinii to mamy do czynienia prawdopodobnie z manipulacją tzw "artykułem z tezą", która polega tu właśnie na infekowaniu odbiorcy tą tezą, przez którą filtruje on już tylko dalej podawane fakty. Manipulacja ta to jeden z najsilniejszych z zananych mi mechanizmów, mechanizm Selekcji nakazującej odbiorcy jak ma interpretować dalej podawane fakty. Zabiera mu możliwość budowania własnego suwerennego osądu.)

Oddzielenie jednego od drugiego, budowanie opinii dopiero po poznaniu wszystkich faktów, pozwala na wypracowanie sobie zaufania lub dystansu do kognitywnych i logicznych zdolności ich autora, co ma decydujące znaczenie dla wiarygodności stawianych przez niego opinii, tez i interpretacji.

Taką szansę zabiera się odbiorcy wprowadzając jakąś tezę bez wcześniejszego podania materiału faktograficznego z którego wg autora ta teza wypływa.

No i właśnie, dla osoby nie znającej się na polityce, od połowy tekstu, od tego momentu, gdzie odnosisz się do rzeczywistości, podajesz mnóstwo, całą dżunglę "dzikich spekulacji", tez, własnych opinii, i interpretacji bez uprzedniego materiału z jakiego one wypływają i bez podania własnego rozumienia różnych pojęć, które używasz i bez podania własnego rozmienia takich pojęć jak np Agentura Wpływu - są przecież tacy którzy w takie bajki nie wierzą lub mają inny obraz.

Rozumiem że niektórym stałym czytelnikom Niepoprawnych są one znane, ale aby czy na pewno? I czy pokrywają się z Twoimi? Poza tym jest wielu nowych czytelników, którzy na pewno dopiero wchodzą w poliykę i choćby tylko przypadkowo zaglądają tutaj, którzy nie wiedzą co to np Agentura Wpływu, a jeszcze mniej jak Ty ją rozumiesz.

Inni używają tego i podobnych terminów nagminnie także nie tłumacząc co mają na myśli - w końcu nie o wszystkim można na raz pisać. Jednak wpisy te nie dotyczące rzadko spotykanych obszarów wiedzy które jeszcze na dodatek tak pięknie zacząłeś opisywać stylem naukowym. No jeśli już, a ja lubię np taki, to cieszyłbym się gdybyś go konsekwentnie kontynuował. Jednak nie każdy to lubi. No więc należałoby także być konsekwentnym i od początku pisać stylem którego późnij zacząłeś używać.

Gdyby tak się stało - uważałbym to za pewną stratę. Tak pisanych tekstów jest relatywnie dużo dlatego nie są dla mnie już aż tak ciekawe. Artykuły pisane językiem naukowym, precyzyjniejszym, są ku mojemu ubolewaniu niestety rzadkie na blogach, przez nabierają szczególnej wartości, tym większej jeszcze, że traktujesz tu dodatkowo o rzadko podejmowanym trudnym, ale wg mnie b. ważnym, temacie -cybernetyka socjologiczna.

Nie tyrzmanie się języka nauki w tak trudnych tematach generuje pewien chaos i powiększa brak systematyki we wprowadzaniu odbiorcy w ten fascynujący i ciekawy obszar wiedzy.

Jeśli więc zdecydowałeś się na podjęcie tego trudnego i skomplikowanego zadania, co mi się b. podoba, myślę że nie warto iść na zbyt duże kompromisy w stronę czytelnika. Nie można, wg mnie pisać w połowie naukowo w połowie felietonem, i w tzw "trzeciej połowie", stylem rozprawki, czy nawet dziennika.

To znaczy, owszem można, tyle że efekt dla czytającego jest ... z lekka denerwujący: wrażenie chaosu i większa nieprzejrzystość tematu, którego on przecież często nie zna.

Z niecierpliwością czekam na część następną. Jeśli o mnie chodzi może być po belfersku, z wieloma przykładami z realu, im więcej tym lepiej. ;)

Pozdrowienia
(A! No i dyszka ode mnie także oczywiście.)

Vote up!
0
Vote down!
0
#81497

Postaram się, dla równowagi, krótko:
a) 10,
b) więcej!!
c) pzdr :)"

Vote up!
0
Vote down!
0
#81498

Autor wypowiedzi ma rację, wszędzie tylko zgnilizna, zero wartości ważne jest tylko to aby być modnym na topie i bogatym. Mieszkam w5 tysięcznym miasteczku, juz nawet u nas widać daleko idące zepsucie, co TY jesteś za Pisem, chodzisz na mszę, oddałeś znaleziona kasę głupi jesteś. Wszędzie tylko głupi Kaczyński spokojny Tusk. Ludzie cholera jasna pieprzy sie we łbach i wiecie co to tylko nasza wina bo Ci którzy myślą wola odejść od głupców i przemilczeć niż dać w morde i powiedzieć parę rozsądnych argumentów do pustych POwskich łbów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81506

Autor wypowiedzi ma rację, wszędzie tylko zgnilizna, zero wartości ważne jest tylko to aby być modnym na topie i bogatym. Mieszkam w5 tysięcznym miasteczku, juz nawet u nas widać daleko idące zepsucie, co TY jesteś za Pisem, chodzisz na mszę, oddałeś znaleziona kasę głupi jesteś. Wszędzie tylko głupi Kaczyński spokojny Tusk. Ludzie cholera jasna pieprzy sie we łbach i wiecie co to tylko nasza wina bo Ci którzy myślą wola odejść od głupców i przemilczeć niż dać w morde i powiedzieć parę rozsądnych argumentów do pustych POwskich łbów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81507

PS:

Uważam że podobny problem obszernych i trudnych dziedzin b. dobrze rozwiązał Sylwester Domański z kwartalnika Podstawy Narodowe dzieląc ogromne obszary wiedzy na części, które odpowiednio usystematyzował i czyta naszym radiu.

Emitowane są one na www.radiopl.pl

Mimo monotonnego nieco stylu czytania - np seria "Katastrofa" -, mimo braku choćby drobnych elementów dramaturgicznych np odpowiednia nie narzucająca się ale zauważalna intonacja, zmiana barwy głosu i tła akustycznego, tempo, pausy... które by tak duże teksty nie wątpliwie uatrakcyjniły, mimo tego wszystkiego, do czego zdążyłem się przyzwyczaić słuchając podobnych produkcji w j. niemieckim, jak na nasze polskie warunki uważam jego pracę za rewelacyjną - szczególnie pod względem zgromadzonego materiału i odwołań do źródeł obcojęzycznych, jak i ze względu na warunki w jakich w III RP przychodzi niezależnym producentom czasami realizować tego typu projekty.

Możesz je także odsłuchać na stronie:
http://www.podstawynarodowe.pl/AudycjeRadiowe.html

Jego serie stanowią perełki w mojej audio-tece i są niekiedy nawet inicjatorem długich wycieczek rowerowych, a już nie wspomnę o niektórych spacerach, które z racji obszerności całej serii przybierają formę wędrówki po okolicznych lasach.

Gorąco zachęcam - o ile czas, zdrowie, rodzina i inne zewnętrzne okoliczności na to pozwalają na podobne - lub lepsze ? - rozbudowanie i przedstawienie tematu cybernetyka, jeśli masz w nim dobre rozeznanie, co można przypuszczać z dzisiejszego tekstu.

Zapotrzebowanie na tego typu produkcje jest b. duże - jeśli nikt go do tej pory nie zgłosił, to robię to najpóźniej w tym momencie.

Codziennych komentarzy do aktualnej polityki jest dużo - po jakimś czasie "przyrost wiedzy" nie jest już duży, co raz rzadziej można się dowiedzieć czegoś na prawdę ważnego, z czym nie miało się bliższego kontaktu, a już wyjątkiem jest potraktowanie tematu językiem naukowym.

Sam zauważam u siebie ubogie słownictwo, różnego typu niestandardowy język odbieram jako ubogacenie własnego stylu - rodzaj warsztatu dziennikarskiego. Myślę że innym może się dziać tak samo.

Zachęcam więc do pójścia w klasę miast w masę.

Choć tej pierwszej wielu blogerom na Niepoprawnych często nie brakuje, przynajmniej ja, porównując, zauważam w tym względzie nie tylko u siebie ogromne białe plamy - takie że aż ... szkoda pisać.

Jakości, wiedzy, wielu dobrze sprawdzonych źródeł, różnorodności, niestandardowego podejścia, ... - wg mnie tego wszystkiego i więcej nam, nie tylko zwykłym Polakom, ale i "nie tylko niektórym" blogerom, po prostu brakuje. Szczególnie w relacji do wysokiej jakości wiedzy i informacji z wielu różnych zakątków globalizującego się świata - a jeszcze dalej uściślając, z tych najbardziej milczących.

Z mojego doświadczenia wiem, że najważniejsze było i pewnie dalej jest właśnie to, o czym się skrzętnie milczy. Stąd właśnie zainteresowanie dla wiedzy rzadko spotykanej, wiedzą trudno dostępną, napisaną trudnym językiem, choć można było łatwiej, jak i tą - wykluwającą się w cieple humanistycznych laboratoriów w przeciągu ostatnich kilku, a czasami nawet kilkunastu dekad i wcześniej. Zainteresowanie - dla wiedzy nieznanej, dla wybranych, rzadko spotykanej zatrzymywanej dla siebie.

Wiem również, że właśnie o tę wiedzę, o dostęp do niej toczą się niewidoczne wojny informacyjne. W usługowym i informacyjnym społeczeństwie wiedzy staje się ta ostatnia centralnym kategorią zmagań. Wojny medialne, ekonomiczne, prawne - patrz prawo patentowe lub wywiad gospodarczy - są tylko i aż pochodnymi tej pierwszej.

Podejście cybernetyki socjologicznej mże potrafi rzucić więcej światła i rozjaśnić te obszary wiedzy, dostarczyć języka i kategorii pojęciowych, swoim istnieniem dopiero umożliwaiających, pisząc Wittkensteinem, w ogóle myślenie, analizę, zrozumienie jaki i sensowną dyskusję na temat, tego, co wielu i tak już od dawna intuicyjnie czuje, jednak natrafia na duży mur pojęciowy, leksykalny prując to werbalizować i wymienić się z innymi.

Myślimy i dyskutujemy kategoriami które dostarcza nam język. Ograniczone bogactwo tego języka, tych kategorii, jego ubogi styl, wątła różnorodność, na pewno nie pozostaje bez wpływu na równolegle z tymi deficytami kroczące deficyty rozumienia procesów i mechanizmów zachodzących w okół nas, spłycając jakość i głębię autorefleksji oraz zdolności ich wymiany w społeczeństwie.

I czasami właśnie o to chodzi - wcześniej było: "szlachta upijała chłopów" (wg historii uczonej w PRL) by ogłupić naród, którym się łatwiej wtedy rządzi, a teraz: Polikot, Niesiołowski ... brutalizuje język, aby podobnie ogłupić naród, i z obrzydzić zajmowanie się polityką ludziom mądrym, a społeczeństwu - jej monitorowanie. Efekt jest identyczny - łatwiej rządzić, no bo to i mniejsza konkurencja polityczna z jednej, a brak społecznych mechanizmów kontroli władzy, z drugiej strony. Takim społeczeństwem można zarządzać jak się chce - należy tylko utrzymać panowanie w eterze, i nad językiem. Cybernetycznie - to chyba by brzmiało: opanować kanały przepływu informacji i sygnałów sterujących dokonując odpowiednich manipulacji na korelatorze systemu samosterującego się, któremu, nie widząc tych manipulacji, już tylko się wydaje że "sam się steruje".

Czasami słucham w j. niemieckim, wykłady, audycje, które są językowo niedostępne tzw "normalnym" Niemcom. Często znajomy Niemiec, wyżej wykształcony i to w dziedzinie projektowania systemów komunikacji graficznej
mnie przekonywał mnie, do bliskiego mu stanowiska Karla Poppera, że komunikować należy się językiem możliwie najszerzej zrozumiałym. Z tego pkt widzenia ostatni wykład Slotterdijka na temat systemu podatkowego w Niemczech i inspiracje w kierunku stworzenia nowego, wyłożony b. nieprzystępnym językowo, w odbiorze mojego znajomego, tekstem czytanym przez samego autora, wydaje się mijać z celem, nie trafia do szerokiego odbiorcy, zniechęca nawet mojego znajomego, którego z mojego doświadczenia i w porównaiu mogę określić jako człowieka otwartego.

Problem w tym czy założeniem było dotarcie do szerokiego odbiorcy. Wg mnie - nie i tu teza Karla Poppera traci zakres swojej ważności.

Po wyjściu poza ramy rutynowego myślenia łatwiej zrozumieć, że chodzi o trafienie tylko do wybranego odbiorcy, jednak dopiero do momentu kiedy nie zetknąłem się z socjologią Pierra Bourdieu i wykładami radiowymi prof. Hartmana z Darmstadtu (badacz elit, którego wysoko cenię), innymi esejami Petera Sloterdijka jak i dzięki kilku innym źródłom mogłem zadawalająco mnie zrozumieć mechanizmy działania.

Język i styl wypowiedzi, szeroko rozbudowana aparatura do opisu różnych form rzeczywistości społecznej - jako kod dostępu do określonych drzwi i grup społecznych, jako element tzw teorii przemocy symbolicznej (np. ujęcie kulturowe przekazywane jest nam w szkole jako jedyne i niepodlegające dyskusji, przez co uznajemy je za oczywiste i naturalne).

Znowu się rozpędziłem ... - jaka szkoda, że nasza prawica, Politycy, Narodowcy, Patrioci, a nawet prawicowi blogerzy tak słabo znają język wroga. Chętnie bym o nim napisał, ale sam jestem dopiero w fazie odkrywania jego tajemnic, i raczej jako ścisłowiec długi czas zafascynowany tylko naukami ścisłymi zaniedbałem moje zdolności pisarskie. Do tego potrzeba dobrego humanisty z długoletnim stażem i szeroką wiedzą socjologiczną.

Ostatnio pojawił się blog na temat socjologii i socjologach - będę się musiął tam wgryźć w temat i może zachęcić autora, do przybliżenia nam różnych koncepcji socjologicznych.

Teraz wszystkich to czytającch, którzy sami parają się pisaniem blogów, mogę co najwyżej zachęcić do hasła:

"Więcej klasy miast masy" będącego niestety nie mojego autorstwa, ale tłumaczeniem z niemieckiej publicystyki: "Mehr Klasse statt Masse", które pada w różnych kontekstach, a to demograficznym, a to systemu edukacyjnego, itp.

W prawdzie efekty każą na siebie wtedy często o wiele dłużej czekać, ale mają za to strategiczną siłę przebicia.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#81526

[quote]Myślimy i dyskutujemy kategoriami które dostarcza nam język[/quote]
Nie zgadzam się! Owszem, język można stosować do opisu rzeczywistości i do komunikacji, ale nie jako narzędzie poznawcze! Jeśli tak zrobimy, to już przegraliśmy z medialnym/kulturowym matrixem!
Pozdrawiam kompulsywnie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81539

nie bardzo rozumiem co masz an myśli, gdy piszesz " .. jako narzędzie poznawcze! "

Myślimy tymi kategoriami, które w przeszłości poznaliśmy ucząc się języka i dzięki którym w przeszłości osiągaliśmy powtarzający się sukces komunikacyjny.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81583

To "jak myślimy" oraz czym jest i czym nie jest język, to rzeczy bardzo ciekawe i nieproste.
Niestety tak mi tylko szumi w turbanie niewyraźnie, więc na razie cóż jeszcze albo bardziej konkretnie mógłbym powiedzieć? Może jeszcze jedną rzecz: nie myślimy wyłącznie językiem (zbliżonym do tego mówionego i pisanego). Ba! W ogóle przecież nie tylko myślimy, ale znacznie więcej!

Poza tym język jest wciąż otwarty - to nie jest tak, że w pewnym momencie dostajemy świadectwo znajomości języka i dalej już tylko w jego obrębie możemy wyrażać i postrzegać.

Coś mi się zdaje, że to temat-rzeka, temat-ocean, temat-Droga Mleczna! A ja nic nie wiem, nic nie przeczytałem, niewiele zaobserwowałem... Porozmawiamy za jakiś czas, OK?

Pozdrawiam haniebnie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81595

Myślę że wszyscy tu jesteśmy po to aby rozszerzać horyzonty. Zacząłem właściwie poprzednią odpowiedź właśnie do konkretniejszego opisu mechanizmu uczenia się języka przez sieć neuronalną jaką jest mózg i w oparciu o psychologię rozwojową. Niestety piszę tu na fatalnej klawiaturze i niefrasobliwie od razu w polu odpowiedzi. Krótkie trafienie palcem gdzie nie trzeba i piękny tekst na który straciłem prawie godzinę, z przypomnieniem odpowiednich wcześniej mniej lub więcej przypadkowo zebranych okruszyn wiedzy na ten temat poszło opuściło mój komputer. Straciłem ochotę na powtórne pisanie wyczerpującej odpowiedzi, ale tu w PL prof Wolniwicz jest zanwcą Wittkensteina - filozofa który b. głęboko zgłębił i badał ten temat z uznawanymi przez kolegów rezultatami. Sam czytałem tylko związłe streszczenia, recenzję i krytykę jego filozofi. Stoi na mojej liście rzeczy do przeczytania, chyba że przedtem natrafię na dobry wykład w necie.

Także prof. Jaroszyński bodajże na organizowanych przez wykładowców WSKSiM i RM Akademickich Spotkaniach z Mistarzami - miał rok temu piękny wykład na temat języka właśnie bazujący w dużej części na Wittkensteinie i dotyczącej użycia języka jako narzędzia sprawowania władzy politycznej nad klasami pracującymi w okresie PRL.

Gdzieś mam go jeszcze chyba na dysku - ale musiałbym najpierw zamailować do niego z prośbą o pozwolenie na rozpowrzechnienie wśród blogerów. Prawdopodobnie nie będzie miał sprzeciwów ale zapytać wypada.

Pzdrwm

Vote up!
0
Vote down!
0
#81600

Ha! Jakiś czas temu wydłubałem z sieci wykłady Wolniewicza w mp3, zdaje się z Uniwersytetu Warszawskiego, właśnie o języku, chyba to będzie właśnie to, o czym piszesz! (niewyraźnie słyszy się obcojęzyczne nazwiska jeśli się ich wcześniej nie zna, ale "Wittkenstein" by pasował).
Pozdrawiam gramatycznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81609

na wszelki wypadek podawaj zawsze linka - wszyscy sokrzystają.
:-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#82605

Święta Twoja racja, tylko że pobrałem je za tymczasowym hasłem z jakiegoś płatnego składowiska plików, niestety. Ale teraz jak napisałeś, to wrzuciłem do wyszukania w gógle i lista rezultatów wygląda obiecująco: http://www.google.com/search?q=wolniewicz+wyk%C5%82ady+UW+Wittgenstein
Pozdrawiam hiperlinkowo.

Vote up!
0
Vote down!
0
#82608

Już sobie zgrałem audycje(rewelka).

Człowiek nie ma czasu aby śledzić wszystko (dotyczy linków do radia http://www.podstawynarodowe.pl/Audycje/063B059WsprawieSzczekania...2010[8].mp32010.mp3

Miej oczy szeroko otwarte. zz113 http://365.info.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Miej oczy szeroko otwarte. 

#81572

Trafności modelu i spostrzeżeń. Gratuluję także nawrócenia i zrozumienia.
Być może dzięki Twojemu tekstowi kilka ślepych do dzisiaj osób zacznie się zastanawiać.  
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#81530