I po szkodzie głupi i przed szkodą...

Obrazek użytkownika Popruch
Gospodarka

Dzisiaj prawie bez nazwisk, choć jesli ktoś chce, to mogę powiedzieć wprost. Ale po co ? Chodzi o pokazanie mechanizmu.

Ale po kolei. Bardzo ciekawym przykładem pokazującym stan polskiej tzw "elyty politycznej" jest pewien warszawski instytut. Konkretnie Instytut Reumatologii. Pokrótce może on być lusterkiem mechanizmów stosowanych w praktyce przez ludzi z "rodziny PO". Temat obił mi się o uszy jakiś czas temu, więc postanowiłem "powęszyć" i moim oczom ukazał się piękny obrazek, niczym "Babie lato" Chełmońskiego, pokazujący, jak to "WSI spokojna, WSI wesoła", PO z PSLem puszczają w swoim otoczeniu cieplutkie bąki i się w ich cieple pławią.

Ale do rzeczy.

Instytut Reumatologii do niedawna miał za dyrektora pana Sławomira Maślińskiego (prof. dr hab.med.). Ani to było źle ani dobrze. Dyrektor z tych, którzy nic nie chcą zepsuć, ale do jakichś zmian na lepsze też się nie garnął. Ot osoba hołdująca rosyjskiej zasadzie "tiszej budiosz, dalej zajdiosz". Niedawno całkiem został on wymieniony na dwóch "elokwentnych" panów: Andrzeja Włodarczyka (dr n. med.) oraz Jerzego Stelmachów (prof. dr hab. n. med.). Obaj panowie z nadania klucza partyjnego jedynie słusznej linii PO wujkach i ciotkach. "Zamienił stryjek siekierkę na kijek" ? Nie do końca, bo

Teraz dopiero się zaczęło dziać....

Od czasu kiedy panowie ci weszli w zarząd instytucji dziać się zaczęło coraz gorzej. O ile za pana Maślińskiego on sam był jedynym dyrektorem, o tyle za tych dwóch panów (pan Włodarczyk ponoć został powołany do pomocy przez naszą złotoustą "1 metr w głąb" panią Kopacz, ale od razu zapowiedział niczym Terminator "I'll be back" - czyli "ja tu jeszcze wrócę", no i ponoć wraca od stycznia, ale jeszcze go nie ma. Najwidoczniej partyjny klucz trzyma mocno) jest ich 8 sztuk.

Najlepsza nie jest jednak ilość, ale jakość. Wszyscy dyrektorzy nie dosyć, że są z klucza partyjnego, to jeszcze najwyraźniej z klucza moralnego. I tu już bez nazwisk. Jeden z nich notorycznie poniża pracujących pod jego kierownictwem lekarzy. Padają sformułowania "Ja z kmiotami nie rozmawiam", albo "Pan jest dla mnie nikim", a to tylko przykłady. Inny, który zajmuje się przetargami w Instytucie został usunięty z innego szpitala za machloje przy przetergach właśnie. Jeszcze inny ma prokuratorskie zarzuty. Generalnie spadochroniarze, którzy spaprali coś w poprzedniej robocie i albo ich wylali, albo się nie sprawdzili, ale są "z jednej rodziny".

Poboczną sprawą jest to, że aby dyrektorzy "od wsystkiego"/"znajomi królika" mieli za co jeść, poobcinano pensje szeregowym lekarzom, zwolniono część z nich, zwiększając innym i tak już zawyżoną ilośc godzin (technicznie bezproblemowo do zrobienia, nawet pomimo pełnych frazesów obietnic, że "będzi dobrze, a nawet jeszcze lepiej").

Najciekawsze, że w związku z tymi wyczynami nowej kasty rządzącej w Instytucie pan Górski napisał list otwarty do złotoustej pani minister "1 metr w głąb" Kopacz w.s. Instytutu właśnie. Odpowiedź, jaka do niego dotarła nie może napawać optymizmem żadnego lekarza w kraju. Ponieważ pani minister jest zdania, że wykwalifikowani lekarze chcą za dużo zarabiać, wobec tego lepiej jest przyjmować "świeżą krew", ale tanią. Tak ogólnie. (po analizie opiszę i ten list)

Pikanterii dodaje fakt, że wszelkie prośby lekarzy np o zajęcie sie sprawa od strony medialnej przez Gazetę Wyborczą (którą co prawda nie posądzałbym o obiektywizm, ale zawsze) spaliły na panewce, ponieważ żona jednego z dyrektorów zajmuje dosyć wysokie stanowisko w warszawskim oddziale tejże gazety i zapewne "honoru męża będzie bronić jak lwica młode".

Według mnie to, co się dzieje w tej jednej instytucji jasno pokazuje pewien patologiczny mechanizm. PO i PSL okopują się na ciepłych posadkach gdzie się da, za wszelką cenę. Dodatkowo wszelkie te zmiany występują nie tylko w tym jednym instytucie, a są raczej zmianami systemowymi. O zgrozo. Po zamknięciu ogromnej liczby punktów pomocy świątecznej/doraźnej, przychodzi czas na prywatyzację szpitali. Oczywiście rząd jak zwykle będzie mydlił oczy wszystkim, że to nieprawda, ale kto by tego słuchał ? Wiadomo, że "nie należy wierzyć niczemu, czego rząd nie zdementuje", prawda ?
Cały mechanizm prywatyzacji świetnie opisuje pani Elżbieta Cichocka (o dziwo trzeźwo pisząca tu dziennikarka GW) w artykule "Głupi polak przed szkodą"

Bez żadnych sympatii politycznych trzeba powiedzieć: ci ludzie rozkradają kraj i chcą go rozpieprzyć w drobny mak, samemu zyskując jak najwięcej, nie patrząc na konsekwencje. I nie trzeba być geniuszem, żeby to zobaczyć. Mam nadzieję, że jeśli będzie jakaś rewolucja, to dla ludzi za to wszystko odpowiedzialnych będzie ona drastyczna odpowiednio do ich świadomych (a takie one z pewnością są) przewinień.

Pozdrawiam

Brak głosów