Mieszkanie służbowe ABW czyli "na rodzinę"

Obrazek użytkownika Wojciech.Wybranowski
Kraj

Praca w ABW podobnie jak w pozostałych służbach pozostających w gestii MSWiA to doskonała okazja do przejęcia luksusowego mieszkania w Warszawie. Wystarczy „służbowy" przydział. Ci bardziej uczciwi wykupują je na własność dzięki wsparciu min Kasy Biura Finansów ABW. Ale mechanizm przejęcia służbowego mieszkania na „wieczyste użytkowanie" jest znacznie prostszy. Wystarczy, czym prędzej zameldować w „służbówce" rodzinę. Z takiej okazji skorzystał min ppłk Jacek Mąka, wiceszef ABW.

91, 5 m2.- służbowe mieszkanie, w którym ppłk Jacek Mąka wiceszef ABW zameldował, czym prędzej żonę i córkę, ponad 80 m2. służbowe mieszkanie Krzysztofa Bondaryka- przyznane mu jeszcze, jako funkcjonariuszowi Straży Granicznej, 51 m2 - mieszkanie służbowe zajmowane do dziś przez Witolda Marczuka, byłego szefa ABW i SWW, 84 m2- mieszkanie „służbowe" Krzysztofa Szwedowskiego, byłego wiceszefa UOP.  Prominenci służb specjalnych, czy szerzej- służb podlegających Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji nie mają najmniejszych problemów z przejęciem luksusowego mieszkania w stolicy. Nie tylko na czas służby. I w przeciwieństwie do „szarych żuczków", którzy latami ciułają grosz do grosza by skorzystać z możliwości wykupienia służbowego mieszkania na własność bonzowie ABW nie mają problemów z nagięciem prawa do własnych potrzeb

Zgodnie z art. 104 pkt. 1 ustawy z dnia 24 maja 2002 r. o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, na lokale mieszkalne dla funkcjonariuszy przeznacza się lokale uzyskane w wyniku działalności inwestycyjnej właściwej Agencji oraz pozostające i przekazane do dyspozycji szefa tej Agencji. W praktyce oznacza to, że szef ABW rekomenduje właścicielowi lokalu, np. gminie, funkcjonariusza spełniającego wynikające z ustawy warunki do uzyskania lokalu, z którym właściciel może zawrzeć umowę najmu. A ów funkcjonariusz po podpisaniu umowy - melduje w nim żonę i dzieci.

Najlepszym przykładem takiego naginania prawa i działań sprzecznych z etyką, której można by oczekiwać od prominenta instytucji, która przecież ma stać na straży prawa jest ppłk Jacek Mąka, wiceszef ABW i zaufany premiera Donalda Tuska. O wątpliwościach, co do działania Mąki pisał krótko w swoim liście otwartym dziennikarz Wojciech Sumliński. Według niego- Mąka już podczas kadencji Andrzeja Barcikowskiego otrzymał przydział służbowego mieszkania wartego ponad milion złotych przy ulicy Kazimierzowskiej w Warszawie. „ND" poszedł tropem zasygnalizowanym przez Sumlinskiego.  Rzeczywiście Mąka do dziś zajmuje luksusowe mieszkanie, przydzielone mu „służbowo" przed laty. Lokalu nie straci, choćby nawet został- co w świetle roszad w ABW nie jest wykluczone- usunięty ze służby. W „służbówce", bowiem czym prędzej zameldował żonę i córkę. Mieszkanie wiceszefa ABW w stolicy to biorąc pod uwagę rozmiary i jego wartość prawdziwy apartament- powierzchnia "służbówki" liczy aż 91, 5 m2. Oficjalnie wszystko było lege artis- Jacek Mąka został z dniem 2 sierpnia 2004 r. przeniesiony z urzędu do pełnienia służby w Warszawie, a więc zgodnie z art. 110 ust. 1 pkt. 2 ustawy o ABW mógł mu być przydzielony lokal mieszkalny w nowym miejscu pełnienia służby. 

Minister Julia Pitera, która sprawę mieszkania Mąki po liście otwartym Sumlińskiego badała- stwierdziła, że wszystko jest w takim razie w porządku- podpisano umowę najmu, płaci czynsz. O fakcie zameldowania w służbowym mieszkaniu żony i córki Mąki nawet się nie zająknęła. Być może pani minister umknął fakt, jaki taki meldunek może spowodować konsekwencje, gdyby np. ABW po odejściu Mąki ze służby chciała odzyskać mieszkanie. Ale bardziej prawdopodobne, że po raz kolejny minister Pitera dała dowód totalnej indolencji i nieprzygotowania do pełnienia zajmowanego stanowiska

Na przestrzeni lat 1995-1996 w resorcie spraw wewnętrznych wykorzystywanych było łącznie około 67 tys. lokali służbowych. Znaczna część z nich przeszła w ręce pracowników służb - albo na zasadzie wykupu, albo też - po zameldowaniu w nich rodziny - pozostała w użytkowaniu danej osoby. I tak w 2008 roku służby podległe ministrowi spraw wewnętrznych i administracji posiadały do dyspozycji na terenie kraju 33 tys. mieszkań, w tym zarówno stanowiących własność Skarbu Państwa, jak i mienia komunalnego. Z tej puli aż 8 tys. lokali znajduje się w Warszawie. Zajmują je nie tylko obecni funkcjonariusze z formacji podległych MSWiA, tj. Policji, Straży Granicznej, Straży Pożarnej, BOR i ABW, ale również byli funkcjonariusze oraz ich rodziny. W tej grupie pula około tysiąca mieszkań w stolicy przypada na Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. I co może budzić szczególne zdziwienie- ABW ponoć nie prowadzi żadnych statystyk dotyczących liczby mieszkań służbowych, które zostały już wykupione na własność przez danego funkcjonariusza.

Służbowe mieszkania, które po zameldowaniu rodziny przechodzą na „wiekuiste użytkowanie" nawet przez byłego funkcjonariusza to przypadek spotykany nie tylko w ABW, jednak w wydaniu pracowników Agencji mających stać na straży prawa budzi szczególne wątpliwości. Aby jednak nie być gołosłownym, przytoczę też przykład obecnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, który mieszkanie służbowe przejął jeszcze, jako funkcjonariusz Straży Granicznej. O sprawie szeroko pisał w 2000 roku w „SE" red Zieliński, wiec pozwolę sobie przypomnieć, że przyznaniu mieszkań służbowych Bondarykowi i Brochwiczowi zadecydował ówczesny szef Straży Granicznej Marek Bieńkowski. Podlegał on wówczas służbowo właśnie wiceministrowi Brochwiczowi.

Brak głosów