Posprzątajmy nasz Dom.

Obrazek użytkownika Piotr Franciszek Świder
Idee

Czym jest demokracja bez prawdy? Drogą do zniewolenia. Ostatecznemu zniewoleniu ulegną na końcu tej drogi wszyscy - i kłamcy, i oszukiwani. Oszukują się bowiem kłamcy, że jako istoty bardziej sprytne i przebiegłe od pogardzanego ciemnogrodu, wymkną się z sideł zniewolenia.

Pętla kłamstwa smoleńskiego odbiera nam wolność z nieubłaganą logiką oprawcy, a nie przeminie to pokolenie, a my, jeśli nie obudzimy się i nie opamiętamy, możemy stracić znów niepodległość. Tak, my Polacy. Nikt inny.

Refleksje, refleksje. Gorzkie refleksje i żale wokół Dnia Męki Pańskiej i Śmierci Jezusa na Krzyżu. Ten dzień, siłą własnej nadprzyrodzonej grawitacji, skłania do namysłu nad tragedią śmierci ofiar katastrofy smoleńskiej. Umarli niewinnie i z całą pewnością nie zasłużyli sobie na taki los.

Z całą pewnością nie zasłużyliśmy sobie jako Polacy na taki los. Jakim prawem godzimy się, by oprawcy w szatach celebrytów medialnych, współcześni faryzeusze, szydzili i drwili już ponad rok z prawdy? Nie rozumiem tego. Stąd pytanie do osób, które więcej rozumieją. Dlaczego nam i sobie to czynią?

Polska, która jest naszą Ojczyzną, musi stanąć na fundamencie prawdy, jeśli ma przetrwać i nie runąć. Musi przemyśleć na nowo, co oznacza w praktyce demokratyczne państwo prawne. Obywatele Rzeczpospolitej muszą stać się demokratami prawdy, jeśli chcą zostawić dla swoich dzieci dom i pokój. Nie pytajcie, skąd ten patos i wzniosły ton. Taka godzina zanurzona w smutku refleksji nad naszą narodową kondycją. Gorzkie żale.

Jezus przyprowadzony do Piłata przez starszyznę żydowską, został oskarżony o bluźnierstwo. Dziś władza oskarża o spisek buntu przeciw państwu polskiemu każdego, kto domaga się prawdy o tragedii smoleńskiej.

Namiestnik Imperium Romanum pytał Jezusa głównie o to, czy uważa się za "Króla żydowskiego" Jezus odpowiada (cytat za Ewangelią Jana): "Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu". Na co Piłat pyta: "Cóż to jest prawda?"

Quid est veritas? Dla Piłata nie miało to najmniejszego znaczenia. Podobnie, jak współcześnie nie ma dla Donalda Tuska i Władimira Putina. Liczy się wyłącznie władza i jej utrzymanie lub umacnianie. Liczą się doczesne korzyści płynące z faktu jej sprawowania.

Za każdą cenę, a najmniejszą ceną jest tu wdeptanie prawdy w błoto, władzę utrzymać - to nadrzędny dogmat w porządku cesarskim. Podeptanie prawdy to miażdżenie godności osobowej obywateli w imadłach prowokacji, cynicznych gier politycznych, kłamstw mnożonych i rozmanażanych jak plagi przez media.

Dla władzy fasada demokracji to narzędzie ogłupiania ludu, ale my, jeśli chcemy być wolni, bądźmy solidarni.

Piłat ulega Sahendrynowi i logice plebiscytu. Tyran nie boi się być demokratą przez tą jedną chwilę, gdy pozwala wybrać Żydom jednego więźnia do uwolnienia, jak nakazywała tradycja Paschy. To bez znaczenia dla Piłata. Nie widzi on w działalności Jezusa zagrożenia dla Imperium Rzymskiego, ale ma polityczny pakt z arcykapłanem Kajfaszem.

Arcykapłan ma ze swej strony zapobiegać wszelkim buntom i zamieszkom społecznym, zaś namiestnik, zainteresowany utrzymaniem status quo w tej prowincji Imperium Romanum, poprze z konieczności postulaty Sahendrynu. "Jeżeli go uwolnisz nie jesteś przyjacielem cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się cezarowi." J 19, 12. Taka mowa musi niepokoić każdego władcę, taka mowa odbiera rozum.

Tłum wybiera Barabasza, mordercę, uczestnika zamieszek religijnych. Jezusa skazuje na Mękę i Ukrzyżowanie. Oto tłum. Współcześnie, my jesteśmy tym tłumem - zgromadzonym przed ekranami i klęczącym przed bałwanami. Tłumem Imperium Homo Sovieticus.

Kajfasz i Piłat kończą swą posługę, czyli tracą urzędy w tym samym czasie. To bez znaczenia, że według Ewangelii Mateusza Piłat umył rece przed tłumem, który domagał się ukrzyżowania Jezusa: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz.“, a Kajfasz wziął na siebie odpowiedzialność za decyzję: „Krew Jego nan nas i dzieci nasze.“ Bez znaczenia dla logiki historii, która wyznaczyła koniec obu oprawcom. Nadejdzie koniec Putina i koniec każdego władcy, który orze dziś ziemię narodów pługiem nieprawości.

"Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeśli Go tak zostawimy przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród" (J 11, 47-48). Cóż my robimy wobec tego, że ciemnogród szuka znaków w mgle smoleńskiej? Jeśli pozwolimy prawdzie wypłynąć na światło, utracimy stare legitymacje do sprawowania władzy. Kto ma rozum, niech myśli. Zdanie drugie to wersja współczesna starych rozterek kolaborantów.

Władimir Putin nie ma wielkich powodów, by umacniać władzę Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego w Polsce. Dopóki władza ustanowiona w czasie PRL-u i paktów okrągłego stołu mocno trzyma w ryzach karności prowincję zwaną Rzeczpospolitą, pionki na szachownicy można ustawiać na wiele sposobów, zgodnie z logiką powiedzenia: trzymamy was w szachu i bójcie się mata. Boją się, coraz bardziej się boją. Bądźmy solidarni.

Pomyślicie, że zwariowałem. Jakim prawem mieszam porządki sacrum i profanum? Przecież prawda może być tylko objawiona i ma się podporządkować pod porządek wiary. Tak? Naprawdę tak myślicie?

To powodzenia. Potraficie podporządkować sobie pod porządek waszej wiary niewiernych? Wbić im do łbów własną wiarę a poprzez nią prawdę? Próbujcie. W tym porządku pojawi się walka jednych przeciw drugim. Walka o pokój, który będzie nigdy nie kończącą się wojną o przetrwanie. Sanhendryn właśnie tak walczył i przegrał. Świątynia została zburzona.

A ja chciałbym napisać: bądźmy solidarni. Nie ma jednak zbyt wielu dobrych adresatów takiego apelu w Polsce. Solidarność bowiem wspiera się na fundamencie prawdy, która budzi umysły i serca do wolności. Otwiera ścieżki pracy organicznej od podstaw i nie zamyka bram do prawdy odkrywanej we wspólnocie, w tym we wspólnocie wspólnego państwa.

Na krzyżu Jesus konał sam, no prawie sam. Wspólnota uczniów i wiwatujących na Jego cześć w Niedzielę Palmową tłumów rozpierzchła się po dziurach, porażona bezmiarem tragedii. Zwycieżył pijar Sahendrynu i demon lęku przed karą zwyciężców, którzy pokazali moc władzy ziemskiej.

Wspólnota, która rozpierzchła się tchórzliwie przed potęgą kłamstwa i przemocy, zaczęła następnie gromadzić się wokół chwały Zmartwychwstania. Było to - jak uczy historia chrześcijaństwa - bolesne gromadzenie. Pełne upadków, ale zarazem pełne świadectw męczeństwa i aktów mocnej wiary w nauczanie Ewangelii.

Gorzkie są tu refleksje a żale próżne. Obrazy z Krakowskiego Przedmieścia, gdzie Obrońcy Krzyża przyczepieni do swoich paciorków różańcowych, postanowili trwać przy pamięci i modlić się o prawdę. Osamotnieni, opluwani, zaszczuci, lżeni.

Tak, z czasem te obrazy przebiją się przez mgłę kłamstw, dezinformacji i prowokacji. Stanie się tak z dwóch niezależnych, lecz komplementarnie zaplecionych ze sobą powodów. Po pierwsze - same obrazy są prawdziwe i pomimo wielkiego wysiłku władzy, żeby je zniekształcić i zohydzić, przebijają się do świadomości większości z nas. I po drugie - wiara rodzi się pod krzyżem pogardy pozornych zwycięzców, którzy posłużyli się orężem kłamstwa dla obrony własnych przywilejów oraz korzyści.

A co na to sam Jezus Chrystus? Opowie się raczej za frakcją własnych wyznawców, którzy najchętniej zamknęłiby Go w tabernakulach ustawionych na ołtarzach kościołów, czy za frakcją, która chciałaby Jego Intronizacji na Chrystusa Króla Polski?

Nie mam mistycznych objawień, nie jestem prorokiem. Nie zamierzam rozstrzygać teologicznych sporów uczonych w Piśmie. Napiszę bardziej radykalnie. Musimy uwolnić Chrystusa, dopuścić Go do własnego życia i pozwolić Mu działać.

Jak On ma działać i gdzie we współczesnej Polsce? Jesteście madrzejsi ode mnie, bardziej oświeceni religinym Objawieniem. Podpowiedzcie sobie i mnie, poradźcie sobie i mnie.

Demokracja jest fałszywą fasadą, jeśli tkwimy w mgle manipulacji - nieobudzeni do przyjęcia prawdy, skołowani wokół małej stabilizacji i skoncentrowani na świętym spokoju. Zbliżają się wybory parlamentarne. Wiele wskazuje na to, że znów uwolnimy Barabasza i pozwolimy mu działać. Sahendryn złożony ze starców okrągłego stołu już coś tam wymyśli, żeby nas uwieść i popchnąć na ścieżkę ułudy, która zasłoni zwiastuny zguby ścieżki, którą slepcy prowadzą Polskę nad przepaść.

Bądźcie solidarni, jeśli nie chcecie podążać ścieżką zniewolenia. Nie pytajcie z kim macie być solidarni, jesli wierzycie w drogę Chrystusa. Demokracja nie jest dla niewolników.

A ponieważ napisałem ten tekst w Wielki Piątek anno domini 2011 i wierzę, że prawda odsłania swe oblicza we wspólnocie ludzi wolnych, a więc pojawia się w miejscach publicznych a nie tylko w kruchcie, wypada raz jeszcze zawołać: bądźmy solidarni. Jako katolicy z Chrystusem, jako Polacy z Rzeczpospolitą, która jest Ojczyzną naszą, z Honorem - jako ludzie pragnący budować swe życie na fundamencie prawdy, która jest tarczą dla naszej osobowej godności.

„Bóg, Honor, Ojczyzna“ - jak wołali nasi przodkowie. Dziś tylko solidarnie damy radę wypełnić to powołanie. Musimy - dla naszych dzieci i wnuków.

Moich Czytelników przepraszam za patos, za interpretacje burzące swą niepoprawnością teologiczną i polityczną rutynę codzienności Wielkiego Tygodnia.

Pozostaje mi złożyć najserdeczniejsze życzenia. Rodzinnych i pełnych radości Świąt Wielkanocnych, wielu łask Zmartwychwstałego Chrystusa i odrodzenia nadziei. Bądźmy solidarni. Ze sobą, z Prawdą - nawet, jeśli rożnimy się w drobnych kłamstwach. Posprzątajmy nasz dom - już najwyższy czas.

Brak głosów