Nowa Europa: bomba demograficzna i rezerwaty autochtonów

Obrazek użytkownika kassandra
Blog

„Przecież i ja ziemi tyle mam,

Ile jej stopa ma pokrywa,

Dopokąd idę!..."   

„Pielgrzym” - Cyprian Kamil Norwid

 

Kiedy odwiedzałam księgarnię Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver, przykuła moją uwagę książka znanego publicysty Marka Steyna „Ameryka samotna. Koniec świata, jaki znamy”. Precyzyjnie dokumentująca demograficzne zwycięstwo muzułmanów nad rozrodczo ginącym światem Zachodu. Kiedy poprosiłam o książkę, sprzedawczyni o liberalnym spojrzeniu, obrzuciła mnie podejrzliwym wzrokiem i skomentowała mój wybór następująco: „to kontrowersyjna książka, czy tak naprawdę Pani chce ją kupić?”

W czymże zawinił liberałom Zachodu ten wypełniony statystykami bestseller New York Times’a?

Na naszych oczach muzułmanie przeobrażają Europę w sposób, jeszcze dziesięć lat temu niewyobrażalny. Dewastująca Stary Kontynent emigracja i siła rozrodcza potomków proroka Mahometa nie są jednak same w sobie źródłem tej transformacji. Co jest przyczyną nadzwyczajnego powodzenia tego galopującego islamskiego imperializmu?

Każdy, kto chce widzieć dostrzega, że duch Europy - duch Dantego, da Vinci czy Bacha - dławiony jest bezlitośnie przez moralnie relatywistyczny, post-modernistyczny światopogląd. Światopogląd zachęcający do obojętności religijnej, zwłaszcza w odniesieniu do chrześcijaństwa. Definiującą charakterystyką współczesnego społeczeństwa europejskiego (pytanie, czy jeszcze ciągle narodów europejskich?) staje się na naszych oczach, zrodzona przez laicki humanizm, apatia religijna. Apatia ta stwarza w Europie gigantyczną próżnię duchową. I tę duchową próżnię nie tylko chce, ale jest zdeterminowany do końca wypełnić islam. A może już wypełnia, bo całe narody zamiast zmuszać przybyszów do asymilacji, przystosowują się do nich same.

Prawo islamskie zostało oficjalnie zaadoptowane we Wielkiej Brytanii, gdzie tajne sądy sharii mają już prawo decydować w przypadku muzułmanów. A sam arcybiskup Canterbury przyznaje, że „adaptacja” niektórych aspektów prawa sharii „wydaje się być nieunikniona”. Prawodawstwo kanadyjskiej prowincji Ontario tylko dlatego niedawno odrzuciło prawo szarii, że sprzeciwiło się temu stowarzyszenie kobiet islamskich w Kanadzie, które nie chce powrotu do niewolnictwa.

Rząd Francji, która „gości” 6 milionów legalnych i tyleż nielegalnych muzułmanów, stracił kontrolę nad tzw. „les banlieues”, gęsto zaludnionymi zbiorowiskami, w większości wyznawców Mahometa, otaczającymi większe miasta francuskie. Legalne we Francji rozprowadzanie Biblii kończy się gwałtownymi rozruchami, jeśli tylko ktoś odważy się na dystrybucję Pisma Św. w „les banlieues”.

Współczynnik płodności kobiet w Holandii liczy sobie zaledwie 1.66. I byłby znacznie niższy, gdyby nie milionowa armia emigrantów muzułmańskich. Współczynnik płodności dla holenderskich muzułmanek wynosi bowiem około 3. Rdzenni, post-chrześcijańscy Holendrzy wolą w aureoli prawa mordować swoich najmłodszych i najstarszych.

Rację miał Stefan Kisielewski, gdy pisał kiedyś, że „Europa straciła ducha wojownika”. Gdyby tylko szło teraz o „duch wojownika” … Totalne odrzucenie przez Europę światopoglądu chrześcijańskiego dostarcza nowego ładunku wybuchowego potęgującej się bombie demograficznej muzułmanów. Tej tykającej bombie, podkładanej Europie przez samych Europejczyków, którzy zatracili zdolność widzenia sensu życia ludzkiego poza tym, co jest teraz i tutaj. I poza tym, co daje przyjemność lub komfort. Wyłącznie samemu sobie. Bez zobowiązań małżeństwa czy rodziny. Bo, Europejczycy, w swojej ślepocie, przestali wierzyć w przyszłość na tyle, aby tę przyszłość przekazać następnym generacjom swoich potomków.

Rezultatem tego zaniku instynktu samozachowawczego rdzennych Europejczyków jest ich poziom rozrodczości, głęboko poniżej poziomu prostej wymiany pokoleniowej. Jesteśmy więc naocznymi świadkami samodestrukcji kultury i społeczeństwa. W Europie zakorzeniają się zmiany cywilizacyjne. Pojawia się kultura, którą nasz Rodak nazwał cywilizacją śmierci.

Jednakże, aby narodziła się cywilizacja śmierci trzeba było wcześniej ogłosić „śmierć Boga” i Jego Świątyń. I zamienić te świątynie na sale koncertowe i muzea. Marginalizując wiernych jako dinozaurów, wsteczników, moherów i homofobów.

Cóż więc niesie przyszłość? Rezerwaty autochtonicznych Europejczyków, na wzór rezerwatów dla Indian w Ameryce Północnej czy aborygenów w Australii? Europa jako muzeum wymarłej zachodniej kultury. Muzeum, obsługiwane przez podstarzałych, bezdzietnych autochtonów i entuzjastycznie zwiedzane przez demograficznie liczne, młode i demografią prężne narody islamu i Azji?

http://www.kassandra-pod-prad.com/

Brak głosów

Komentarze

państewku,które mówi,że nie ma BMR a wszyscy wiedzą że taką broń ma.Nie lekceważyłbym tego...zwłaszcza w kontekście kryzysu finansowego i milionów zadłużonych Polaków,których może wkrótce nie być stać na spłatę kredytów hipotecznych i w CHF i PLN i te nieruchomości trzeba będzie komuś sprzedać...po dość "okazyjnych cenach"

Vote up!
0
Vote down!
0
#175705

Jeśli mamy to samo „państewko” na myśli, to cisną się na usta słowa Roty:  „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, … ”.  Rozumiem jednak niepokój.

Przytaczając słowa z norwidowskiego „Pielgrzyma” chciałam nawiązać do losu tułaczy, autochtonicznych Europejczyków przyszłości. Którzy, aczkolwiek bez ziemi, mogą być ciągle sobą. Bogaci swoją godnością pielgrzyma. Tak jak Norwid.

Bo ludzie dla poety tyle tylko posiadają, dopokąd idą. I ten pielgrzymi los, jak Nomadów na pustyni, czekać może przyszłych autochtonów Europy. A posiadają oni, według Norwida niemało, bo stan pielgrzyma jest dla poety stanem prawdziwego człowieczeństwa, gdzie nie liczy się materialne bogactwo. Nawet, jeśli się tylko tyle ma, ile ziemi pod stopą.

Pozdrawiam,
kassandra

Vote up!
0
Vote down!
0

kassandra

#175781