Tezy "potwierdzone" wyłącznie licznymi wyjątkami

Obrazek użytkownika Peacemaker
Kraj

Parafrazując fatalne, nowomodne powiedzenie "wyjątek potwierdza regułę" trzeba stwierdzić, że tezy raportów MAK i Millera są mocno potwierdzone wyjątkami.

Trudno wyliczyć wszystkie kłamstwa i "wrzutki medialne" nagromadzone wokół tragedii smoleńskiej. Dużo ich było od tego pierwszego o czterech podejściach podanego bezpośrednio po katastrofie, aż do tych ostatnich o zwrocie "generale" użytym przez załogę (wciskanego przez Edmunda Klicha w piątek) o słowach "pierwszy pasażer się wkurzy" wciskanych przez Stefana Niesiołowskiego wczoraj... Pewnie i dziś by się coś znalazło. Za sterami nie siedział generał Błasik, jego kłótni z majorem Protasiukiem (do odczytywania której jedynie słuszne media już ściągały specjalistów od czytania z ruchów ust) nie zarejestrowała żadna kamera, nigdy nie padły ani te buńczuczne słowa "tak lądują debeściaki" ani te świadczące o presji "jak nie wyląduję, to mnie zamordują". Mgłą, która ponoć była w tamtym rejonie naturalnym zjawiskiem, sami kontrolerzy w baraku zwanym "wieżą lotniska" byli mocno zaskoczeni ("job twoja mać" to chyba nie są standardowe słowa procedury sprowadzania samolotu). Sama mgła nie okazała się taką zwykłą mgłą, tylko wynikiem wypalania czegoś tam, zaś wyniki rzekomo niepotrzebnej ekshumacji Zbigniewa Wassermanna przebiły najczarniejsze obawy rodziny. Jednak zasadnicze kłamstwo o generale Błasiku w kokpicie i zestresowanej załodze odczytującej wysokość z radiowysokościomierza jakoś dziwnie się trzymało... do czwartku.

Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało

Oczywiście chór ekspertów od... no właśnie trudno stwierdzić od czego, bo z pewnością nie od lotnictwa twardo idzie w zaparte i twierdzi, że nic się nie stało. Przecież "obiektywni" Rosjanie wyraźnie napisali, że ciało generała leżało tam, gdzie ciało nawigatora. Nieważne, że jego noga dziwnie pomyliła się z nogą Prezydenta. Nieważne, że to prawdopodobnie dla Prezydenta była przeznaczona próbka krwi z alkoholem, tylko albo jakiś czekista zawalił sprawę, bo myślał, że Kaczyński to ten w najładniejszym mundurze, albo Palikot za wcześnie wyskoczył przed szereg ze swoimi insynuacjami i spalił im "dowcip". Nieważne, że wszystkie błędy i celowe kłamstwa w raporcie MAK nakazują wmyśl logiki wrzucić go do kosza i rozpocząć śledztwo nie sugerując się żadnymi "ustaleniami" strony rosyjskiej. To wszystko jest nieważne, bo przecież w mentalności współczesnych POlaków wyjątek potwierdza regułę. Rosjanie wzorowo spieprzyli sekcję zwłok? "A ty się nigdy nie pomyliłeś?" Rosjanie bredzili o systemie TAWS, w którego bazie lotnisko "Smoleńsk Północny" nie istnieje? "A co z tego, ani ja, ani ty nie jesteśmy ekspertami od lotnictwa, a eksperci..." I gadaj tu z lemingiem!

A jednak się stało - ekspertyza wywraca do góry nogami dotychczasowe koncepcje

To, że generał Błasik wcale nie wchodził do kokpitu było do przewidzenia. Ale w to, że nawigator z małym nalotem źle ocenił ryzyko i popełnił podwójny błąd: odczytywał wysokość z radiowysokościomierza i nie odczytywał wysokości z tego wysokościomierza, który podawał najniższą wartość uwierzyłem nawet ja - pasjonat lotnictwa trochę orientujący się w temacie. Jeśli jednak załoga świadomie odczytywała wysokość z dwóch wysokościomierzy, to muszę z pokorą Sokratesa powiedzieć "wiem, że nic nie wiem". Może by mi pomogło, gdybym miał przed oczami mapę terenu z naniesionymi: rzeczywistym początkiem pasa, fałszywym początkiem pasa wskazanym w karcie podejścia, prawdopodobnymi położeniami samolotu, odczytami podawanymi przez drugiego pilota i nawigatora oraz słowem "odchodzimy" wypowiedzianym przez kapitana Protasiuka. Bez tego wiem, że nic nie wiem. Ale ci "eksperci" od siedmiu boleści, mimo, że nie przeprowadzili ani jednej nowej analizy już wiedzą!!!

Dlaczego wśród "ekspertów" nie pojawiają się takie nazwiska jak Makuła, Darocha, Nycz?

Mamy przecież pilotów pasażerskich takiej klasy, że gloryfikowany kapitan Wrona od nich się uczył! Są to nie piloci, ale artyści piloci, którzy potrafią posadzić na pasie sportową Wilgę z większą precyzją niż zawodowy kierowca parkuje samochód! Dlaczego ani razu nie pojawia się żadne z tych nazwisk? Bo mistrzowie lotnictwa nie będą się plamić opluwaniem swoich tragicznie zmarłych kolegów.

Sytuacja niczym z dowcipu

- Sasza, powiedz czy to prawda, co mówili w waszym radio, że w Moskwie, na Placu Czerwonym Mercedesy rozdają?
- Prawda, ale nie do końca?
- Jak to nie do końca?
- Nie w Moskwie, tylko w Leningradzie, nie na Placu czerwonym, tylko w bocznych uliczkach, nie Mercedesy, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną. A cała reszta, to najprawdziwsza prawda.

Ten dowcip przypomina sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Rozbieżność pomiędzy serwowanymi nam komunikatami medialnymi, a rzeczywistością razi coraz bardziej. Czego możemy być pewni po takiej ilości kłamstw i nieścisłości? Chyba tylko miejsca katastrofy i listy pasażerów. I piszę to, jako pasjonat lotnictwa, orientujący się w temacie? A co z tymi co się nie orientują? Oni wszystko wiedzą! Bo dla nich taki niuans, że ktoś był lub kogoś nie było w kokpicie to "didaskalia". Tak samo jak to, czy załoga korzystała z nieodpowiedniego wysokościomierza, czy też posłużyła się nim pomocniczo, aby wiedzieć ile dokładnie ich dzieli od najbliższej nierówności w terenie.

I przed szkodą i po szkodzie głupi

To wszystko jest możliwe tylko u nas, w kraju, w którym "wyjątek potwierdza regułę", a "tłumaczy się winny". Jeśli prawdą jest to, że przysłowia są mądrością narodu, to te dwa ostatnio modne powiedzenia świadczą o nieprawdopodobnej głupocie i naiwności współczesnych POlaków. Bo gdy przeciętny Zulus, Aborygen, czy choćby Czech (z której to nacji nasi "ziomale" chętnie się śmieją) zaczyna kojarzyć, że albo ktoś mu lipę wciska, albo z jego tokiem rozumowania coś jest nie tak, to przeciętny Polak cieszy się jak dziecko, że ma wyjątek potwierdzający regułę. I nieważne, że zupełnie brakuje mu choćby jednego faktu na potwierdzenie tej rzekomej reguły. Nieważne, że wyjątków jest coraz więcej. Reguła jest regułą. To elektorat PiS jest bardziej agresywny - mimo, że to Ryszard Cyba z PO strzelał, a Marek Rosiak z PiS został zastrzelony. To Kaczyński jest tą znienawidzoną postacią, choć zredukował w Polsce bezrobocie z poziomu dwucyfrowego do jednocyfrowego. I tak dalej...
Podobnie z drugim powiedzeniem. Zachowania osób zeznających przed rozmaitymi komisjami śledczymi pokazały jednoznacznie, że w tym kraju tłumaczą się wyłącznie niewinni. Winni albo wykręcają się amnezją (jak Miro), albo kłamią na bezczelnego (jak Zbysiu, który ponoć nawet nazwiska "Bździkot" nie potrafił wymówić) albo bezczelnie odpowiadają na każde pytanie "odmawiam odpowiedzi na to pytanie" (jak Rysiu).

Przyznam uczciwie, że więcej w tym artykule moich gorzkich żali, niż odkrywczych myśli lub nieznanych szerszemu gronu faktów. Bo co można napisać nowego o sprawie, która dla obydwu stron jest oczywista. Dla osób wiernych logice arystotelesowskiej jasne jest, że ktoś tu nas w konia robi i jeśli kiedykolwiek uda nam się dotrzeć do prawdy, to jest to możliwe jedynie pod warunkiem odrzucenia aksjomatów serwowanych nam przez tego ktosia. Natomiast dla wiernych tej "logice" z którą łączyli się kontrolerzy ze Smoleńska jest tylko jedna słuszna, niezawisła (zwłaszcza od faktów) wersja przyczyn katastrofy, zaś każda inna jest spiskowa i robiona na polityczne zamówienie, zaś każdy, kto dopuszcza wersję różną od jedynie słusznej jest głupi... Cóż, takie "inteligentne myślenie" jest możliwe tyko w kraju, w którym wyjątki potwierdzają regułę, zaś obrona dobrego imienia jest jednoznaczna z przyznaniem się do winy.

Brak głosów

Komentarze

I jak zwykle wielu szkoda czasu. Lepiej czekać na "Chipsy". Ja nie żałuję,że przeczytałem.
A co dowcipu, to opowiem inny.
Cyrankiewicz wyszedł na spacer. Pod parasolem. A pogoda była piękna i słoneczna. W trakcie spaceru spotkał "ważnego" towarzysza. I ten był zapytał - czemu Towarzyszu, przechadzacie się pod parasolem, jak u Nas w Warszawie taka piękna pogoda.
Cyrankiewicz odrzekł - A wiadomo to, czy w Moskwie nie pada.

Pozdrawiam Serdecznie

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#216598