Dziel i rządź, czyli lepsze i gorsze rodziny ofiar

Obrazek użytkownika Peacemaker
Kraj

Rząd, który od początku dzielił rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej na lepsze i gorsze teraz znalazł sposób, aby rodziny ofiar wszelkich innych katastrof nastawić przeciwko tymże rodzinom. No cóż, za mało było przeciwstawiać tych "dobrych", jak Ewa Komorowska i Paweł Deresz, którzy cierpliwie, z bezgranicznym zaufaniem czekają na wyniki rosyjsko - platformerskiego (bo przecież nie polskiego) śledztwa i nie roszczą żadnych pretensji do wspaniałego rządu i ukochanego premiera oraz na tych "złych", co tylko dzielą, robią polityczną zadymę, grają trumnami nie zważając na ból pozostałych, działają na zamówienie polityczne wiadomo jakich sił, wiecznie czegoś chcą od tego biednego premiera, ciągle rzucają bezpodstawne i bezczelne (no a jakże!) oskarżenia pod adresem najwspanialszego rządu, reprezentują postawę wichrzycielską i roszczeniową - jak by rzekł złotousty Stefan Niesiołowski - obrzydliwą! Tego wszystkiego było za mało - podział był jakoś tak niewystarczająco bolesny, niezbyt kontrowersyjny. Oklepany i zdewaluowany Palikot z awanturą wobec wysokości ubezpieczenia Pary Prezydenckiej też coś za słabo się przebijał. Trzeba było wymyślić coś, po czym każdy, kto jeszcze zachował taki relikt minionej IV RP, jak ludzkie uczucia (a jednocześnie ma odpowiednio nowoczesny, czyli nieskażony wiedzą i myśleniem rozum) zatrząsłby się ze złości do tych złych pisiorów, co pod maską żałoby tylko dzielą i jątrzą, by mieć z tego wymierne korzyści. Skoro korzyści polityczne oddziaływały zbyt słabo na emocje - wymyślono korzyści materialne. Prokuratoria Generalna strzeliła w eter przemawiającą do wyobraźni sumą i zawrzało!

Że akurat nasze państwo w okresie zimowym rocznic katastrof ma... hmm... ponieważ słowa "pod dostatkiem" to przesada nawet jak na ironię propagandy rządu, który jest samą propagandą i wielką ironią losu, więc tutaj już przejdę na normalny język adekwatny do powagi sytuacji.

Trudno się dziwić rodzinom ofiar katastrofy samolotu Casa czy rodzinom ofiar tragedii, jaka rozegrała się pięć lat temu na wystawie gołębi, że po ogłoszonej poprzez media "propozycji ugody" z rodzinami ofiar Smoleńska poczuły się upokorzone, jak obywatele drugiej kategorii. Nie musi tutaj nawet chodzić o sumę, względy materialne, ale o sam fakt.
Oliwy do ognia dolała Joanna Senyszyn porównując na swoim blogu rodziny ofiar Smoleńska z rodzinami ofiar niedawnej katastrofy busa (oddzielanie PO i SLD to zbędny wysiłek - założyliby wspólnie PZPO, czyli Polską Zjednoczoną Partię Opluwaczy).
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Rodziny-ofiar-katastrofy-Tu-154-sa-rowniejsze-od-innych,wid,13068826,wiadomosc.html?ticaid=1bb34

Czy Prokuratoria Generalna popełniła faux pas? Nie sądzę. Sprawa wcale nie wygląda na przypadkową niezręczność.
Po pierwsze dlatego, że już wielokrotnie gdy z ust Małgorzaty Wassermann, Ewy Kochanowskiej, Beaty Gosiewskiej, Magdaleny Merty czy Andrzeja Melaka padało niewygodne pytanie o prawdę, premier lub ktoś z jego otoczenia ni stąd ni zowąd zaczynał mówić o pieniądzach.
Po drugie dlatego, że już na początku grudnia w podobną nutę uderzało czasopismo "Polityka".
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1510796,1,finansowy-remanent-po-smolensku.read
http://www.niepoprawni.pl/blog/3095/podlosc-do-potegi-rzad-wystawil-rodzinom-smolenskim-rachunek
Po trzecie właśnie z tego powodu, o którym napisałem na początku - bo Partia Opluwaczy ma zapotrzebowanie na nowy jak najboleśniejszy konflikt - przecież tym się żywi! Dzień bez konfliktu to dla nich dzień stracony! A słupki spadają! Trzeba więc wywołać jakieś ognisko zapalne, a później ta banda idiotów (czytaj: "wyborców") i tak uwierzy, że ten konflikt wywołał awanturniczy PiS.

Do wiecznego plucia na PiS wyborcy zdążyli się już przyzwyczaić. Do wmawiania grania trumnami - ten frazes już tak wszedł w obieg, że stał się już prawie niepodważalnym dogmatem! Ale rozdrapywać rany rodzin ofiar kilku katastrof, aby uderzyć w rodziny tej jednej!? Komentarz zbyteczny.

Brak głosów