Noworoczna niespodzianka

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Sylwester minął wystrzałowo. Tak przynajmniej twierdził Łukaszek, który Nowy Rok powitał na parkingu. Wraz z Grubym Maćkiem i okularnikiem z trzeciej ławki odpalili niezliczone ilości materiałów wybuchowych, a następnie opakowania spalili w pięknym ognisku. Przy okazji spłonął dzienniczek szkolny Grubego Maćka, który przypadkiem zaplątał się pomiędzy opakowania. Zupełnie przypadkiem. Innych strat materialnych nie było, fizycznych zresztą też, jeśli nie liczyć potężnego smrodu spalenizny, który przesiąknął całe łukaszkowe ubranie.
Ubranie siostry również było przesiąknięte, ale zupełnie inną wonią. Po powrocie z noworocznej balangi jej ubranie wydzielało woń najrózniejszych alkoholi oraz kadzidełek.
- Jak tam twój chłopak? Żyje? - zapytali Hiobowscy.
- Żyje - zmarszczyła się siostra. - Znowu wykręcił mi się od seksu. Ale ja się nie dam! Sprawy zaszły tak daleko, że trzeba je pchnąć dalej! - i po tym enigmatycznym oświadczniu poszła do swojego pokoju, gdzie zaczęła dzwonić po koleżankach i układać jakieś taktyczne plany.
Hiobowscy spędzili Sylwestra w domu oglądając telewizyjne szopki i filmy. A w Nowy Rok stacje nadawcze zapełniły kanały rozrywką. Śpiewano, tańczono, gimnastykowano się i tak dalej. Jednym z punktów miał być koncert młodych gwiazd odkrytych na castingu znanego programu. Gwiazdy grały, śpiewały i tańczyły, solo i w zestawach. A na koniec wyszły wszystkie gwiazdy i jeden z nich zapowiedział, że teraz będzie premiera nowego utworu. Powstał on wspólnie, bazuje na ich doświadczeniach i nikt go jeszcze nie słyszał, bo ćwiczyli go potajemnie. Poleciały energiczne, ostre dźwięki oraz śpiew:

Jeszcze raz wam powiem prosto w twarz
Że ciągle to robicie i zrobiliście nieraz
Za. Bi. Liś. Cie. Mu. Zy. Kę.

Dziś sample są na fali
I gwiazdki z mikrofali
Produkcja jak w fabryce
Liczy się nie głos lecz cyce.
Tak jest!
Za. Bi. Liś. Cie. Mu. Zy. Kę.

Piosenka ma być piękna
Okrągła, gładka, jędrna
Muzyczne dwa akordy
i zakaz darcia mordy
Bo tak!
Za. Bi. Liś. Cie. Mu. Zy. Kę.

Samemu coś - broń Boże
Pan tekściarz cię wspomoże
Napcha on ci do gęby
Słów waty całe kłęby
I sru!
Za. Bi. Liś. Cie. Mu. Zy. Kę.

Nie sprzeda się to wcale
Fachowcy ostrzegają
To trzeba zaplanować
Pod gust się dopasować
I już!
Za. Bi. Liś. Cie. Mu. Zy. Kę.

Z radiowego głośnika
Nie sączy się muzyka
Lecz co wybierze prezes
Piosenek w kółko dziesięć.
Na krzyż!
Za. Bi. Liś. Cie. Mu. Zy. Kę.

Nie wiadomo jaka był reakcja publiczności, bo na ekranie pojawiła się plansza "Przepraszamy za usterki". Hiobowscy siedzieli wbici w to, w czym kto akurat siedział.
- Szok - odetkała się wreszcie mama Łukaszka. - Coś takiego w telewizji!
- Warto było włączyć telewizor - cieszył się dziadek.
- Muzykę zabili? A to niby też miała być muzyka? - powiedziała zniesmaczona babcia. - To wycie i rzężenie? Muzyka to pieśni masowe, ludowe...
Tata Łukaszka zatarł ręce i powiedział:
- Ciekawie się zapowiada rok...
Rozpoczęły się noworoczne wiadomości. Prezenter uśmiechnął się z wysiłkiem, zmrużył oczy, zakolebał i rzekł lekko zachrypniętym głosem:
- Zaczynamy od wiadomości dnia... Z początkiem tego roku Światowa Organizacja Zdrowia skreśla z listy chorób zoofilię...

Brak głosów