Nowi, część 2, ostatnia

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Nowi w szkole mają to do siebie, że pojawiają się nie tylko na początku roku szkolnego. To może być dowolny moment. To rzadkie, ale się zdarza. Tak było i tym razem.
Do gabinetu pana dyrektora podstawówki, do której chodził Łukaszek, weszła pani wicedyrektor.
- Panie dyrektorze, przyszła ta pani o której mówiłam...
Do gabinetu weszła jakaś pani prowadząc przed sobą dziewczynkę.
- Ach, to pani - powiedział pan dyrektor. - Przejrzałem te papiery i niestety, nie mogę przyjąć pani córki do mojej szkoły.
- Jak to?! - krzyknęła pani, podczas gdy dziewczynka patrzyła apatycznie na ścianę. - Nie może mi pan odmówić! Obowiązek nauczania! Dlaczego nie chce pan jej przyjąć?
- A dlaczego ją wyrzucili z poprzedniej szkoły? - odpowiedział pytaniem pan dyrektor. - Zaatakowała nauczyciela. Nożyczkami!
- Córka jest trochę nerwowa - pospieszyła z wyjaśnieniem pani. - Zresztą winę za to ponosił nauczyciel! Sprowokował ją!
- Tak... Hm... - mruknął zafrasowany pan dyrektor. - Co pani na to, koleżanko?
Pani wicedyrektor miała już gotową odpowiedź.
- Ja proponuję okres próbny.
- A czy pani spełniła wszystkie warunki? - zatroskał się pan dyrektor.
- Tak, wpłaciłam już na remont szkoły...
- No to mam nadzieję, że córce spodoba się w naszej szkole - uśmiechnął się pan dyrektor. - Jaki to rocznik? - spytał wskazując na córkę pani, jakby to było wino. Córka cały czas patrzyła na ścianę w milczeniu.
- Teraz idzie do piątej klasy.
- O! - odezwała się pani wicedyrektor. - Ja już nawet wiem w jakiej klasie ją umieścimy!
Na następnej lekcji piąta a miała język polski.
- Jak widzicie mamy nową uczennicę - powiedziała młoda pani od polskiego, nieszczęśliwa, bo przeczuwała nadciągającą szybko jakąś katastrofę.
- Widzimy - odparła podekscytowana piąta a i popatrzyła na nową koleżankę siedzącą z tyłu klasy. Nowa patrzyła na ścianę i milczała.
- Mam pytanie! - wyrwał się okularnik z trzeciej. - Czy ona w ogóle kontaktuje?
- Sama nie wiem... - westchnęła pani od polskiego i zajrzała do dziennika. Na samym końcu listy uczniów ktoś dopisał nową. Niestety, było to tylko nazwisko i pierwsza litera imienia.
- F - przeczytała młoda pani od polskiego. - Jaki to może być imię?
- Felicja! - zawołała dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Felicja... Felicja... - zawołała łagodnie polonistka. Ale nowa nadal patrzyła na ścianę. Nauczycielka podeszła do nowej i zauważyła, że z kieszeni jej kurtki wystawał portfel. Wyjęła go, a nowa w ogóle nie zareagowała.
- Jest jakiś dokument - powiedziała pani od polskiego i zamarła. - O Boże, to niemożliwe! Takiego imienia nie ma!
W klasie była cisza jak rzepakiem zasiał.
- Jak ona ma na imię? - spytał powoli Łukaszek.
- Nie mogę wam powiedzieć! - rzekła zrozpaczona pani.
- Przecież musimy jakoś do niej mówić - zadudnił Gruby Maciek.
- Fekalia - westchnęła młoda pani od polskiego. - Ona ma na imię Fekalia.
Nowa drgnęła, ale nadal patrzyła na ścianę.
- Takiego imienia przecież nie ma - wyjąkał Sajmon, uczeń na wózku inwalidzkim.
- Fekalia... Fekalia... - łagodnie przemawiała do nowej pani polonistka.
I stało się. Nowa błyskawicznie wyjęła nożyczki i ruszyła na młodą panią od polskiego z potwornym rykiem:
- Rhaaaaaaaa!!!
Na szczęście młodej pani nic się nie stało. Łukaszek z błyskawicznym refleksem (to dzięki grom komputerowym!) zdołał nową złapać za nadgarstek, a Gruby Maciek przewrócił ją na podłogę i przytrzymał.
- Rhaaaaaaaa!!! - darła się nowa wierzgając bezsilnie i plując.
- Ja się poddaję - młoda pani poczuła, że jej nogi miękną i usiadła na podłodze.
Oczywiście po tym dyrektor stwierdził, że nowa nie może zostać i wezwał jej matkę.
- Jak można dać dziecku na imię Fekalia?!! - darła się młoda pani od polskiego. - Przecież to rujnuje jej psychikę!!!
- Wolno mi!! Mam prawo!! - darła się mama nowej. - Jest piękne i nowoczesne, z nutką tajemnicy! A nie te banalne Agnieszki czy Wandy!
Nowa stała w gabinecie dyrektora i obojętnie patrzyła na ścianę. Pan dyrektor oświadczył, że za to co się stało winy nie ponosi ani dziewczynka, ani nauczycielka. Tylko Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki, którzy nie raz prowokowali w klasie podobne konflikty.
- Że co??? Że jak??? - zdziwiła się trójka wymienionych. - My??? Teraz??? Jak to??? To nieprawda!
- I jeszcze się kłócicie i jątrzycie - ofuknął pan dyrektor. - Lepiej byście przeprosili!
Nowi w szkole mają to do siebie, że przychodzą ale nie zawsze zostają. To rzadkie, ale się zdarza. Tak było i tym razem.

Brak głosów

Komentarze

... wyjątkowo głębokie und filozoficzne.

Dzięki i brawo!

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#99725

Dzięki. Czasami trzeba taki odcinek, żeby nie było zbyt monotonnie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100007

[quote=triarius]... wyjątkowo głębokie und filozoficzne.

[/quote]

...und prorocze, auch.

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100241

... - hough!

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#100614

No niezłe, nie odbiega od tego co się wyrabia aktualnie w szkołach.
Daje się zauważy pewną prawidłowość, sprzężenie zwrotne ujemne, im bardziej udziwnione imię tym większy tuman, a rodzice z tym większymi pretensjami do otaczającej rzeczywistości. Że dziecko się uczy, tylko ci wredni nauczyciele nie potrafią docenić.
Scenki, które przynosi do domu moja córka niewiele odbiegają od Twojej twórczości Literackiej.
Symptomatyczna jest Pani PEDAGOG.
Gdybym nie był pewien, że ta ze szkoły mojej córki Ciebie nie czytuje to bym uznał, że postanowiła upodobnić się do pierwowzoru literackiego.
Ta paniusia potrafiła na przykład wyhodować sobie "Pawkę Morozowa" w klasie mojej córki, oczywiście wybrała jednostkę najsłabszą, czyli chłopca, którego rodzice niezbyt dobrze mówią po Polsku (Wietnam albo coś takiego).
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#99736

Dzięki. I tak staram się złagodzić to, co piszę. W porównaniu z tym, co dzieje się naprawdę w szkołach, to..

A pani pedagog jest postacią fikcyjną i mam nadzieję, że nikt podobny do niej nie istnieje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100009

siedzę w milczeniu... Bez nożyczek;))

Vote up!
0
Vote down!
0
#99796

... dych (jak coś stawiam, to przeważnie dychy), a ten Autor ma u mnie niemal zawsze dychę (albo, z rzadka, nic).

W czym problem?

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#99925

Jeszcze raz dzięki :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#100013

... wymuszanie podziękowań!

W każdym razie dzięki! ;-)

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#100232

Spokojnie... Dużo spokoju... :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#100010

Przecież pisałam, że "bez nożyczek":) Ale pani "spcyholog", to niestety ma swój odpowiednik w real life... Znam takie odpowiedniki osobiście... I faktycznie tylko spokój może nas uratować;)
Pozdrawiam serdecznie.
Jutro tekst poczyta moje młode. To kolejny czytelnik spadnie z krzesła:)
Ukłony!

Vote up!
0
Vote down!
0
#100017