Kuszenie pana Sitko, część szósta, ostatnia

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Po spektakularnym pożarze mieszkanie numer pięćdziesiąt stało jakiś czas puste. Potem pojawiła się ekipa remontowa. Pani Sitko wysłała męża z misją.
Pod drzwiami stał jeden z robotników i popalał papierosa.
- Dzień dobry - zagaił uprzejmie pan Sitko. - I jak idzie?
- Ciężko - westchnął robotnik. - Dużo zniszczeń. Nie pierwszy raz musimy po nim naprawiać. To zła osoba, mówię panu...
Drzwi się otworzyły i klatkę wyjrzał młody, zarośnięty w długich włosach.
- Andrzej? No wiesz co! Papierosy?! A piąte przykazanie?
Robotnik Andrzej z pośpiechem zadeptał papierosa. Młody cofnął się do wnętrza mieszkania.
- Ale ma posłuch - zauważył pan Sitko.
- Jest, można powiedzieć, brygadzistą - powiedział robotnik Andrzej.
- Taki młody i już brygadzista?
- Przejął firmę po ojcu.
- Ano tak, wszędzie znajomości... - westchnął pan Sitko.
Młody długowłosy wyjrzał ponownie, dał Andrzejowi pieniądze i wysłał po coś do jedzenia.
- Chciałem się spytać, czy panowie zrobiliby remont łazienki u mnie? - zapytał go pan Sitko.
- Roboty mamy dużo ale robotników mało - odparł młody długowłosy. - Nie da rady. Chyba, żeby pan nam pomógł.
- Mogę wiercić...
- Nie, chodzi mi o coś innego. Musiałby pan zostawić wszystko i pójść ze mną.
- Żona nie pozwoli - rzekł smętnie pani Sitko.
W mieszkaniu nagle wybuchł straszny gwar. Na klatkę wyjrzał kolejny robotnik.
- Panie... - powiedział do młodego długowłosego, po czym zobaczył pana Sitko i szybko dodał:
- ...kierowniku. Janek wsadził nogę do wiadra z farbą.
Z głębi mieszkania niósł się czyjś piskliwy głos:
- Eeeej! Marek, Mateusz, Łuki! Nie róbcie mi zdjęć komórką! I tak jestem ulubionym robotnikiem mistrza! Kuba, pomóż mi zamiast się śmiać, jesteś bratem czy nie?!
- Przepraszam na moment... - młody długowłosy, podejrzanie rozbawiony, zniknął za drzwami razem z robotnikiem.
Pan Sitko pomaszerował do osiedlowego marketu i nabył swoje ulubione wino. Sprzedawczyni Małgorzaty nie było za ladą. Rzuciła pracę i podobno wyjechała. Pan Sitko stanął za marketem, aby je spożyć, ale wiało tam mocno, więc przeniósł się koło budki z fastfoodem. Akurat odchodził od okienka robotnik Andrzej.
- Panie, ej, panie - zawołał pana Sitko sprzedawca z budki. - Ilu jest tych robotników?
- Kilkunastu, a bo co?
- Nic z tego nie rozumiem - sprzedawca podrapał się po głowie ręką uzbrojoną w foliową rękawiczkę powalaną majonezem. - Bo on wziął tylko dwa fishburgery! I powiedział, że jak się odpowiednią podzielą to im wystarczą!
- Co to jest fishburger? - zapytał pan Sitko podnosząc butelkę do ust.
- Taka ryba z bułką.
I nagle straszliwa błyskawica refleksji rozświetliła mózg pana Sitko. Już otwierał usta, aby się nią podzielić ze sprzedawcą z budki. Niestety, zapomniał, że nadal podnosił butelkę. Szyjką uderzył się w ząb. Potworny ból przeszył nadkruszoną górną prawą piątkę i refleksję - z przeproszeniem - diabli wzięli.

Brak głosów