Jak Kubiak wymieniał się telefonem

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra
Na świątecznej paradzie rodzina Hiobowskich spotkała Kubiaka, który był kolegą z pracy taty Łukaszka. Kubiaka jak zwykle trzymały się idiotyczne żarty. Utrzymywał, że spotkał prezydenta i wymienił się z nim telefonami. - Proszę cię... - tata Łukaszka wzruszył ramionami. - Kto w to uwierzy? Dokładnie dziesięć minut później zadzwonił telefon. - Halo! - tata Łukaszka odszedł w bok, gdzie było nieco ciszej. - Kto mówi? Prezydent? Jaki prezydent??? Głupi dowcip... Jeśli prawdziwy prezydent, to skąd pan ma mój telefon? Och, wiem, że nie ma pan mojego telefonu, bo mój telefon mam ja. "Chyba faktycznie prezydent" pomyślał tata Łukaszka. - Tak, słucham pana... Więc niech pan mi powie skąd ma pan mój numer telefonu? Był w telefonie? Odsunął telefon od ucha i spojrzał na wyświetlacz. Jako osoba dzwoniąca był podany Kubiak. Ale to nie Kubiak dzwonił, bo stał kawałek dalej, koło reszty Hiobowskich i coś opowiadał. Tacie Łukaszka zaczęła skakać ręka. - Pa... Pa... Nie, nie żegnam się. Panie Prezydencie, ale jak to się stało, że ma Pan telefon Kubiaka? Co? A... Acha... No tak. Dobrze, panie prezydencie, Ktoś umarł??? Jakie kondolencje??? Acha, życzenia... Oczywiście, panie prezydencie. Postaram się. Przepchnął się z powrotem w tłum, do swojej rodziny. Złapał Kubiaka za rękaw i rzucił mu w ucho: - Po pierwsze: musisz jeszcze raz odszukać prezydenta... - Ha! - twarz Kubiaka się rozjaśniła. - Nie wierzyłeś mi, w przecież mówiłem... - Po drugie: nie wiem jak wyście to zrobili, ale on ma twój telefon, a ty jego. Więc musicie zamienić się z powrotem. A po trzecie: ten telfon, który masz teraz, to komórka z szyfrowanym dostępem do NATO. Więc nie dzwoń nigdzie! A już szczególnie nie dzwoń po pizzę. - Dlaczego? - spytał pobladły Kubiak. - Dzwoniłeś już?! - Nie. Chciałem dopiero... - Uff... To dobrze. To zakodowane hasło do ataku na Krym...
5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)