Dyskryminacja geograficzna

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Lekcja geografii zaczęła się nudno i banalnie.
- Kogo by tu pytać... - zaczęła się zastanawiać nad dziennikiem pani od geografii.
- Jak to: pytać? - okularnik z trzeciej ławki zesztywniał z przerażenia. - Przecież rok szkolny dopiero się zaczął!
- Sto dni spokoju! Sto dni spokoju! - zaczął skandować Gruby Maciek i dostał naganę do dzienniczka.
- Bydło - skomentowała wyniośle dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza. - Ja chętnie odpowiem, bo wiem.
- Co wiesz? - pani spojrzała znad dziennika zmęczonym wzrokiem.
- Wszystko!
- I chcesz odpowiadać? No to chodź do tablicy... No chodź...
Dziewczynka spojrzała dumnie na resztę klasy i podeszła do mapy.
- Pokaż gdzie w Polsce są złoża gazu łupkowego - poprosiła pani.
- A... A... Ale... Myśmy... Nie... Przerabiali... - zaczęła się jąkać dziewczynka.
- Mówiłaś, że wiesz wszystko - westchnęła z satysfakcją pani. Nie ma to jak utrzeć nosa przemądrzałemu dzieciakowi! Dziewczynka dostała ocenę niedostateczną i poszła płakać do swojej ławki, a Gruby Maciek dostał kolejną uwagę. Za to, że się śmiał zbyt głośno.
- Czyli jakbym się śmiał cicho... - zastanawiał się Gruby Maciek.
- Nie przeginaj - pani od geografii pogroziła mu linijką.
- Muahaha... Cholesterol dostał laczka - cieszył się okularnik z trzeciej ławki.
- Cholesterol? - zdumiał się Gruby Maciek. Okularnik wskazał uroczyście opływową sylwetkę Grubego Maćka i oznajmił:
- Zły tłuszcz!
Gruby Maciek runął w jego kierunku przewracając ławki z uczniami.
- Spokój! - pani od geografii plasnęła linijką w blat. - Lekcja jest, przypominam! Kogo by tu spytać? Oooo! Hiobowski! Chodź no do mapy!
- Ale czy to jest naprawdę konieczne? - upewniał się Łukaszek.
- Hiobowski nie denerwuj mnie! Do mapy! A teraz weź wskaźnik i pokaż gdzie są złoża gazu łupkowego w Polsce.
- Moja mama czyta "Wiodący Tytuł Prasowy" i tam piszą, że gazu w Polsce nie ma.
- Gazeta, nawet najbardziej wiodąca, nie jest podręcznikiem - powiedziała pani od geografii. - Hiobowski! Pokaż gdzie są złoża gazu!
- Tutaj - powiedział spokojnie Łukaszek i dźgnął wskaźnikiem mapę w okolicy Koszalina.
- Tam nie ma gazu - warknęła pani od geografii.
- Jest.
- Nie ma!
- To niech pani udowodni, że nie ma - poprosił Łukaszek. - Jakieś badania czy coś...
Pani od geografii już zaciskała pięści do odpowiedzi, gdy nagle otworzyły się drzwi i weszła pani pedagog rozsiewając wokół siebie chmurę kosmetycznego zapachu.
- Dzień dobry, dzień dobry - pani pedagog lekko machnęła upierścienioną dłonią w stronę uczniów. - Pani koleżanko, mam drobne pytanie. Jaki kształt ma ziemia?
Pani od geografii nagle zbladła.
- Nie wie! - ucieszył się okularnik z trzeciej ławki.
- To wie każdy, ty nędzna fiucino! - parsknął nadal zły na niego Gruby Maciek.
- Hiobowski, powiedz - zachęciła pani pedagog.
- Ziemia ma kształt kuli.
- Nieprawda - zaprzeczyła słodko pani pedagog.
- Pani kłamie - odparł odważnie Łukaszek. - W czwartej klasie powiedziałem, że kuli i dostałem najlepszą ocenę.
- Ziemia nie jest kulista. Ma kształt geoidy - wyjaśniła pani pedagog.
- To prawda? - spytał Łukaszek panią od geografii. - Oszukała mnie pani!
- Cóż... - powiedziała nadal blada pani od geografii. - Najpierw uczymy was czegoś prostego, a potem pojawiają się wyjątki lub uszczegółowienia... Na przykład w angielskim albo...
- Czy z tabliczką mnożenia też tak jest? - spytała wstrząśnięta dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Czy ktoś mi wreszcie powie co to jest gejoida? - przebił się głos okularnika.
- Twój stary to ma - rzucił Gruby Maciek i się pobili.
- Geoida to bryła o kształcie ziemi - oznajmiła pani pedagog.
- Przecież to bez sensu - wzruszył ramionami Łukaszek. - Ziemia ma kształt ziemi. Chyba jakiś debil...
- Tak tu jest napisane - pani pedagog pomachała jakąś kartką. Łukaszek zajrzał jej przez ramię.
- O! Wikipedia!
- Hiobowski, czy ja ci się pozwoliłam odzywać?! Do ławki!! - zdenerwowała się pani pedagog i zwróciła się do pani od geografii:
- Droga koleżanko. Doszły mnie pewne słuchy i pozwoliłam sobie poprosić tutaj pana dyrektora...
Pani od geografii zbladła jeszcze bardziej. Otworzyły się drzwi i weszła pani wicedyrektor.
- Miał przyjść pan dyrektor - zauważyła kwaśno pani pedagog.
- Jest zajęty. Baczność! - huknęła pani wicedyrektor na piątą a. Wszyscy uczniowie zerwali się w ławkach, a Sajmon, uczeń na wózku inwalidzkim, zasalutował.
- Uczniowie mnie poinformowali - pani pedagog wskazała panią od geografii - że nasza koleżanka szerzy wśród nich dziwne poglądy.
- Jest pani lesbijką? - zapytała pani wicedyrektor z nadzieją.
- Jest zadeklarowaną płaskoziemianką - wypaliła pani pedagog. Zapadła cisza. Pani od geografii potrząsnęła włosami, na twarz jej wystąpiły rumieńce, a w oczach pojawiły się dzikie błyski.
- A tak! - wysunęła nogę do przodu robiąc coming out. - Tak uważam! Ziemia jest płaska! I wsparta na żółwiach! Globusy to oszustwo!
- Przecież Magellan opłynął świat - zauważyła pani wicedyrektor.
- Płynął po okręgu! - odcięła się pani od geografii. Wszelkie argumenty o mapach, samolotach i satelitach kwitowała słowem: spisek.
- Tak dalej być nie może - stwierdziła pani wicedyrektor. - Przecież uczniowie to słyszą!
- Halo! - przebił się Łukaszek. - W takim razie cała klasa proponuje, aby anulować wszystkie dotychczasowe oceny z geografii w tym roku!
- Baczność! - huknęła na nich pani wicedyrektor. - Żadnego anulowania nie będzie! A pani, koleżanko - zwróciła się do pani od geografii - kwalifikuje się do zwolnienia! Jak pani, geograf, może uczyć, że ziemia jest okrągła...
- Jest gejoidą! - wyrwał się okularnik z trzeciej ławki.
- Kto tak powiedział? - spytała pani wicedyrektor. Cała piąta a wskazała panią pedagog.
- Z panią porozmawiam później. A panią należy odsunąć od uczenia.
- Za co?! Za co!? - pani od geografii była w bojowym nastroju. - Za to, że wierzę, że ziemia jest płaska?! Wolno mi!! Jest tolerancja do cholery!!!
- Ale nie może pani uczyć, że ziemia jest płaska - wtrąciła się pani pedagog. - A tak mi doniosła szósta a.
- Musimy panią zwolnić - oświadczyła pani wicedyrektor.
- Odwołam do rzecznika - ostrzegła pani od geografii. - To jest dyskryminacja na tle geografii! Nie wolno zwalniać ludzi za poglądy!
- Mogłaby pani uczyć geografii alternatywnej - zamyśliła się pani pedagog. - Uczniowie by wybierali której chcą się uczyć. Na tym polega demokracja i...
- Mowy nie ma! - ucięła te rozważania pani wicedyrektor. - Uczniów nie można skazywać na niepewność. Geografia powinna być jedna, oficjalna, zwarta, silna i państwowa!
- To jest faszyzm! - zapiała pani od geografii unosząc ręce do góry.
- A jeśli nawet to co? - pani wicedyrektor wzięła się pod boki. - Co jest złego w faszyzmie? e trzeba chodzić w mundurze?
- Mundur się źle układa na biuście - zauważyła pani pedagog i spojrzawszy na płaską klatkę pani wicedyrektor dodała z przekąsem:
- Ale co pani może o tym wiedzieć...
Zabrzmiał dzwonek.
- Jaką macie następną lekcję? - spytała pani pedagog.
- Matematykę - odpowiedziała dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza.
- A pan od matematyki uczy nas dziwnej tabliczki mnożenia! - zawołał wiedziony nagłym impulsem Łukaszek.
- Jak to: dziwnej? - zapytała zaciekawiona pani wicedyrektor.
- Tak, tak! - okularnik błyskawicznie załapał o co chodzi. - Na przykład uczy nas, że trzy razy sześć to... E... Osiemnaście!
- To akurat dobry wynik, ty idioto! - krzyknął Gruby Maciek i razem z Łukaszkiem solidarnie spuścili okularnikowi łomot.

Brak głosów

Komentarze

Dobrze, że nauczona doświadczeniem odstawiłam picie i żarcie oraz niczego nie miałam w ustach [ale za to prewencyjnie siedzę przy blacie stołu, więc jakby co, to rękoczyn Heimlicha zdołam sobie sama w razie zadławienia wykonać;).]

Vote up!
0
Vote down!
0
#89317