Chwila romantyzmu, część 3

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Nagle dni zrobiły się ciepłe, wszystko się zazieleniło i pojawiły się muchy. Siostra Łukaszka spiesznie wybiegła z domu i udała się do centrum miasta, po jakiś niezmiernie ważny kosmetyk.
Hiobowscy się dziwili, że trzeba jechać aż do centrum. Siostra Łukaszka zrobiła im wykład o podkładzie małego nakładu, który był przykładem zakładu. Zrozumieli jedno - musiała jechać.
Siostra ubrała się odpowiednio, zapomniała jedynie o pewnym dodatku. O parasolu. Zdała sobie z tego sprawę, kiedy była już w centrum miasta i rozległy się pierwsze dźwięki grzmotu. Chwilę później lunął deszcz, zimny i w obfitej ilości. Niebo przeciął zygzak błyskawicy i znowu grzmotnęło. Bliżej.
Siostra pisnęła i uciekła do najbliższego schronienia. Czyli do przejścia podziemnego. Było już tam kilkanaście osób. Wszyscy wyglądali podobnie. Przemoczeni, posklejane włosy, wybałuszone z lekka oczy popatrujące w wylot przejścia zamknięty ścianą wody.
Jakaś młoda kobieta zbiegła po schodach równocześnie z nią. Stanęły razem pod ścianą i ta kobieta spojrzała na siostrę. Deszcz rozmył kobiecie cały makijaż i na dodatek popsuł jej fryzurę. Siostra Łukaszka spojrzała na inne osoby i zauważyła, że wszystkie wyglądają podobnie. Deszcz zmył z nich makijaże, fryzury, maski. Kobieta, którą zauważyła jako pierwszą, wyjęła z torebki lusterko, chusteczkę i zaczęła wycierać twarz.
Deszcz wzbierał na sile. Słychać było jak wzmaga się jego szum, zagłuszając wszystko inne. Pachniało intensywnie mokrym asfaltem, a po schodach spływały na posadzkę przejścia podziemnego kolejne fale wody. Rozległ się plusk i ktoś zbiegł po schodach, jakiś facet osłaniający głowę teczką. Na pytanie czy mocno pada, odpowiedział, że tak mocno, że chyba deszcz zedrze lakier z samochodów do gołej blachy. Wtedy ożywił się jakiś dziadek i zaczął wspominać jak to on kiedyś mieszkał nad morzem. Jaki kiedyś był sztorm! Łódki rybaków powrzucało na brzeg! A jakie były wielkie fale! Ogromne! Wyglądały zupełnie jak nie fale tylko jak coś innego! Szał żywiołu! Potęga natury!
Grzmotnęło na zewnątrz i z kolejną falą wody spłynął po schodach jakiś chłopak. Jechał na plecach niesiony warstwą wody i wylądował na kamiennej podłodze przejścia. Kiedy ludzie pomogli mu wstać, okazało się, że woda parła z taką siła, że aż pozawijała mu ubranie.
Kobieta, która zmywała makijaż, skończyła swe czynności, pochowała wszystko do torebki i podeszła bliżej siostry. Siostra spojrzała na nią i aż zamarła zaskoczona. Jak ta kobieta była podobna do niej, kiedy to spoglądało rano w lustro przed nałożeniem makijażu! Właściwie wszyscy byli do siebie bardzo podobni. Tylko oczy. oczy u każdego były inne i można było patrząc w nie zobaczyć jaki kto jest naprawdę. Jedni mieli oczy spokojne, inni wystraszone, jeszcze inni obserwowali wszystko spod przymrużonych rzęs...
Wreszcie deszcze zelżał, a po kilku minutach w ogóle przestało padać. Wszyscy wyszli z przejścia podziemnego i omijając kałuże wody rozeszli się w swoją stronę. Pięknie pachniało wiosną.
- Yay! - krzyknęła zachwycona siostra, wciągnęła w płuca rześkie powietrze i ruszyła przed siebie. Świat był wymyty, a w kroplach wody skrzyło się wesoło słońce.

http://www.dailymotion.pl/video/x2pxja_james-sometimes_music

Brak głosów