Cesarzowi co cesarskie

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Czwarta a miała mieć lekcję religii. Ksiądz katecheta wszedł zmęczonym krokiem i ciężko siadł przy biurku. W klasie zapanowała cisza. Wszyscy wyczuli, że jest coś nie tak.
- No, tak - przyznał ksiądz. - Źle nabiłem na kasie fiskalnej przychody z pogrzebów za lipiec i teraz...
I wyjaśnił, że zgodnie z hasłem "cesarzowi co cesarskie" w parafiach wprowadzono kasy fiskalne. I ma z tą kasą szalony problem. Na dodatek ludzie płacą mu w różnych walutach i nie wie jakie przeliczniki stosować.
- Przecież to proste, to się liczy z procentów - dobiła go dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Z Talesa, ty głupia... - poprawił ją uprzejmie Gruby Maciek i dziewczynka dopuściła się na nim przemocy słownej porównując go do nierogacizny.
- Z twierdzenia Pyty Golasa! - wyrwał się okularnik z trzeciej ławki i zarobił naganę do dzienniczka za wulgarność.
- Ale za co? Za co? - okularnik nie mógł zrozumieć. - To był taki facet ze starożytnej Grecji! Wie ksiądz co to starożytna Grecja?! Tam robili białe posągi i latali w prześcieradłach z fifolami na wierzchu! A mój stary mówi, że tam to nawet facet z facetem...
Księdzu zaczął skakać długopis w ręce, ale dzielnie dokończył naganę, dołożył drugą za publiczne sianie zgorszenia i poprosił o ciszę.
- Ksiądz jest dorosły i nie umie matmy? - spytał Łukaszek.
- No i co z tego, że nie umiem! - eksplodował ksiądz. - Zawsze z matmy byłem kiepski! Jakbym chciał mieć matmę to bym poszedł na polibudę! A poszłem na księdza bo ja jezdem humanista! Wiecie kto to humanista?
- Gej - odezwała się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
Ksiądz kilka razy głęboko odetchnął a potem wyjaśnił klasie różnicę pomiędzy humanistą i homoseksualistą.
- Pan od matmy mówi, że każdy musi umieć matmę - zadudnił Gruby Maciek.
- Jezus nie musiał - burknął katecheta.
- Jak to nie musiał, to jak płacił za jedzenie? Przecież by go nacięli na reszcie - zauważyła dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- U mnie w bloku nawet pan Sitko umie matmę... No, tyle matmy, żeby go na reszcie nie oszukali - powiedział Łukaszek.
- Jezus nie kupował jedzenia - tłumaczył ksiądz.
- To co jadł? Bo przecież jadł. A to rybę, a to kanapki... - przypomniał sobie Gruby Maciek. - I te ryby rozmnażał...
- Mój stary miał kiedyś akwarium i też rozmnażał rybki - przerwał mu okularnik z trzeciej ławki. - Czy to znaczy, że był Jezusem?
- Jezus chodził po wodzie ty idioto, a twój stary to chodzi po wódę - wyjaśnił mu różnicę Gruby Maciek i się pobili.
- Cisza! - krzyknął ksiądz. - To co z tym procentem? Bo mam to przy sobie...
Pół klasy otoczyło biurko księdza i rozłożone na nim rachunki, a drugie pół podzieliło się kredą i walczyło przy tablicy z równaniami. Wyjątek stanowili Gruby Maciek i okularnik, którzy walczyli ze sobą. Ten pierwszy chciał uczesać tego drugiego za pomocą gąbki i się pobili.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Uchyliły się i do środka zajrzał pan dyrektor. Spojrzał na tablicę i powiedział:
- O, przepraszam! Nie wiedziałem, że ksiądz ma dziś zastępstwo na matematyce...

Brak głosów