Akademia szkolna dnia 17 września

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Dnia 17 września odwołano lekcje, w szkolnej auli miał się odbyć uroczysty apel.
- Pewno się cieszysz, że lekcji nie będzie - powiedział Łukaszkowi dziadek.
- No niby tak, ale znowu będzie dwie godziny stania i słuchania jak pitolą głupoty - westchnął Łukaszek.
Dziadek się strasznie zdenerwował. Skrzyczał wnuka, że nie są to żadne głupoty, że to fragment naszej historii i to bardzo ważny fragment, bo mocno wpłynął na losy Polaków a i cenny zarazem, bo jeszcze żyją naoczni świadkowie tamtych wydarzeń.
- Jakby tak dziadek miał tak stać i słuchać... - zaczął Łukaszek, a dziadek mu przerwał i powiedział, że on właśnie bardzo chętnie się przejdzie i posłucha czego to uczą młodzież na tych apelach. I tak ruszył łańcuch zdarzeń, który doprowadził do dramatycznych wydarzeń.
Łukaszek i dziadek wybrali się osobno. Łukaszek poszedł jeszcze do klasy, za to dziadek, wraz z grupką rodziców i dziadków innych uczniów pomaszerował od razu na aulę.
Zeszli się uczniowie, grono pedagogiczne (nauczycielowi podejrzanie odsuwali się od nowego pana od angielskiego) no i uczniowie. Punktualnie o dziesiątej do mikrofonu podszedł dyrektor i zaczął czytać z kartki.
- Uczniowie! Drodzy, zgromadzeni tu rodzice, dziadkowie i opiekunowie! Zebraliśmy się tu w rocznicę siedemnastego września, kiedy to w 1939 roku Armia Czerwona zdradziecko napadła na nasz kraj...
Uczniowie stali milcząc apatycznie. Dorośli, siedząc na specjalnie dla nich przygotowanych ławkach, zaczęli się rytmicznie kiwać. Jedynie dziadek Łukaszka słuchał uważnie.
- ...wydarzenie to odcisnęło swoje piętno na historii nie tylko Polski, ale i Europy i świata, bowiem od niego datuje się początek drugiej wojny światowej. Zatem...
- Coś pan powiedział? - ktoś przerwał dyrektorowi. Ten stracił wątek, zająknął się i umilkł. Rzesze uczniów ożywiły się węsząc krew.
- Który to był? - zapytał groźnie dyrektor. Wstał dziadek Łukaszka i powtórzył:
- Coś pan powiedział?
- Powiedziałem, że siedemnastego września rozpoczęła się druga wojna światowa - powiedział wolno i dobitnie dyrektor. - Tak teraz brzmią podręczniki.
- Do dupy są te podręczniki! - zagrzmiał dziadek a uczniowie otworzyli usta z zachwytu. - Nawet za komuny tak nie fałszowano historii!
- Jak to nie? - zaperzył się dyrektor. - O Katyniu nie było ani słówka!
- A teraz co, o Westerplatte jest? - zakpił dziadek.
- Oczywiście! Jest w rozdziale "zagarnięcie korytarza pomorskiego" - rzekł dyrektor i cofnął się nieco pod naporem ognia tryskającego z oczy dziadka.
- Cooo?! Całe siedemnaście dni walki to dla was "zagarnięcie korytarza pomorskiego"?! A Wieluń?! A Warszawa?! To też Pomorze?!
- Wehrmacht wkroczył aby bronić praw ludności niemieckiej - bąknął dyrektor.
- Chodź tu k***a i powtórz mi to w oczy jeśli masz honor!!! - eksplodował dziadek.
- Honor! Sentyment samobójców! - prychnął dyrektor chowając się za panią psycholog. - A kiedy niby zaczęła się wojna?
- Pierwszego września!
- A czemu nie aneksja Kłajpedy? Zajęcie Czechosłowacji? Monachium? Anschluss Austrii?
- Jak będziemy się tak cofać w czasie to dojdziemy do Mieszka pierwszego! - warknął dziadek. - Pierwszy września i kropka! Zawsze tak było!
- Zawsze czyli za komuny! - zakpił dyrektor.
- Bo po wojnie nic innego nie było, a poza tym - dziadek aż się trząsł, że przyszło mu na stare lata bronić PRLu - a poza tym, chłopcze, ciebie też zrobili w PRLu!
- Zachowuj się pan! - ryknął dyrektor poprzez falę huraganowego śmiechu.
- I co jeszcze k***a?! Może mam przyjść jutro z rodzicami?! - darł się dziadek.
- To mój dziadek - szeptał wszystkim Łukaszek. Uczniowie byli wniebowzięci. Dziadek Łukaszka został ich idolem na cały tydzień.
- Miałeś rację, że pitolą tu głupoty - powiedział dziadek Łukaszkowi na korytarzu. Opuścili aulę, gdzie dyrektor piał o policji i usiłował ratować resztki autorytetu. Młodzież wielkodusznie udawała, że nic się nie stało.
Łukaszek i dziadek wyszli ze szkoły. Po drodze dziadek skrzyczał jeszcze ludzi rozlepiających plakaty na bilbordach (był to Wech Lałęsa reklamujący na 25-lecie obrad okrągłego stołu wódkę o nazwie "Magdalenka" i likier "Kiszczakówka"). A w domu mama Łukaszka przywitała ich najnowszą informacją z "Wiodącego Tytułu Prasowego" odnośnie Gruzji. Po niedawnej napaści dokonanej przez Rosję Unia Europejska przyznała Gruzji pomoc. Wszystkie dzieci dostaną gratis laptopy, każda rodzina jeden samochód, a cała Gruzja - zylion Euro.
- Fajnie by było, gdyby i nas napadła Rosja - rozmarzył się Łukaszek. Dziadek wyszedł z mieszkania i tak trzasnął drzwiami, że aż się tynk posypał.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

Masz talent w poprawianiu mi humoru. :)

Vote up!
1
Vote down!
0
#4543