La P(i)Ovra po polsku!

Obrazek użytkownika contessa
Blog

Czytam ostatnio o eskalacji banów – na Salonie, na forach internetowych, domenach FB(oxowych) itd. I zaczynam poważnie myśleć, że jednak coś poważnego jest na rzeczy.
Mały prolog (można pominąć)...
Z internetem i w ogóle z komputerem „zapoznałam” się jakieś 11-12 lat temu. Być może późno ale w końcu lepiej niż wcale. Zapoznałam się dość długo po tym jak pierwszy komputer wylądował w domu. Widząc magiczne pudło, magiczny monitor, córkę szalejącą na klawiaturze i grającą w coś tam podczas gdy komp odrabiał jej lekcje z geometrii, rzekłam sobie „ja się nigdy w życiu tego diabelskiego monstrum nie dotknę”. Cóż... wyszło inaczej i po raz kolejny przekonałam się, że... nigdy nie należy używać słowa „nigdy”! Przyznam, że od tamtego momentu konsekwentnie odnoszę się do sprawy i „nigdy” zniknęło definitywnie z mojego słownika. Jednak czy babska ciekawość, czy też parcie ku wiedzy od zarania (skutecznie neutralizowane przez ciało rodzicielskie smykiem po łydkach, ale o tym przy innej okazji) - „mebel” zwany komputerem powoli zaczął przyciągać moją uwagę i w wolnej chwili (i oczywiście w tajemnicy gdy był włączony podczas nieobecności domowników) zaczęłam powoli, z podręcznikiem w ręku (by broń Boże czegoś „nie zepsuć”) oswajać się z pudłem i obłaskawiać pudło na swój sposób. Oczywiście nie obyło się bez wściekłych okrzyków latorośli „ mamo, czemu grzebałaś mi w komputerze?” itd. Na takie dictum ja uszy po sobie ale dalej zgłębiałam jego tajniki. Chyba szybko mi poszło bo gdy zaczęłam dostawać i realizować oferty (nawet zagraniczne) otrzymywane na skrzynkę pocztową, za czym kaski w domu w czarodziejski sposób zaczęło przybywać, wtedy oczy domowników zaczęły powoli przypominać te piesiorskie z „Krzesiwa” Andersena, na co ja z wdziękiem parowałam „spoko, ja może tylko tak głupio wyglądam, ale..?”. W końcu fundnęłam sobie własny sprzęt, na którym łaskawie pozwalam czasem domownikom poklachać.
Ale nie o tym miało być!...
Gdy coś nagle zaczyna być wychwalane i różne „och” i „ach” leją się strumieniami ... to mnie się jakoś podświadomie zapala czerwona lampka, że uwaga! Tak było z NK, na której - jeśli chcecie wierzcie lub nie - do tej pory nie byłam. Co nie znaczy, że z moją klasą nie mam z tego powodu kontaktów... Podobnie z FB, na który ciągle jestem zapraszana i ciągle wykręcam się brakiem czasu choć to niezupełnie tak bo... zaczęło się od tego, że gdy FB pojawił się w przestrzeni wirtualnej, zaczęłam dostawać na swej poczcie dziwne masowe zaproszenia do udziału. Dziwne bo z adresów i od osób zupełnie mi nieznajomych. I to mnie zastanowiło. Pewnie kiedyś tam, gdy zaczynałam raczkować na kompie, a NK i FB by już istniały to poleciałabym bez zastanowienia. Ale te czasy dawno i raczej bezpowrotnie minęły. Orłem komputerowym do dziś nie jestem ale wiem, że internet jest jak łańcuszek, a raczej jak zbiór pęczków łańcuszków. I ta wiedza (poza różnymi sygnałami o tym i owym tu i ówdzie) mi starcza by pewne portale z NK i FB włącznie omijać jak zapowietrzone. Jak również nie komponować notek salonowych w formularzu do tego przeznaczonym, a najpierw w wordzie. I dopiero potem - w wodospadzie przygłuszonych dźwięków pianoli i z przygarbionym nad klawiaturą pitolińskim z przypiętym do pleców marynary ogłoszeniem „Nie strzelać do pianisty!!!” przed oczami... siuuup copy na Saloon, hihihihi! Co też i czynię.
Iiiii... ? Co dalej? A patrzę sobie ostatnio na różne konfiguracje, które inicjują przypadki i wypadki. I ich następstwa. Patrzę również na różne przypadki, wypadki i ich konsekwencje, które konfigurują i inicjują polską rzeczywistość! Jednak, że nic nie dzieje się przypadkiem i ot tak bez powodu, próbuję – powiązując ze sobą przypadki i wypadki, fakty i okoliczności im towarzyszące - układać to wszystko w jakąś względnie logiczną mozaikę. Co mi wychodzi? A, no po raz któryś z rzędu wychodzi mi np., że... Polska po 10 kwietnia 2010 r. jest już inną Polską. Inną niż ta z przed tamtego tragicznego sobotniego poranka...!
...Ze smutkiem piszę to wszystko patrząc na to co dzieje się aktualnie w Polsce. Piszę to - w pełni trzeźwości umysłu abstrahując się od własnych poglądów i sympatii osobistych i politycznych ale - oczywiście - w kontekscie możliwości zapełniania i korzystania z przestrzeni internetowej bo to ona jest l e i t m o t i v ’em....
Niestety - wiele faktów wskazuje na to, że wszelkie ostatnio stwarzane i stosowane utrudnienia – ostrzeżenia, bany itd. są rezultatem konfiguracji politycznej w Polsce po 10 kwietnia 2010. Przedtem takiej eskalacji tych zjawisk po prostu nie było! Nie było również oficjalnych anonsów ze strony władz i rządu odnośnie ograniczeń i ocenzurowywania internetu choć poczta pantoflowa sygnalizowała o tym już na przełomie 2008/2009 r.. Jednak trudno było w to uwierzyć. W końcu jednak słowo ciałem się stało i oto:
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/101086,koniec-wolnosci-rzad-tuska-blokuje-internet.html
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/internet/?id=133621
Itd., itp.!

Epilog jakby!!
Na potwierdzenie, że gigantyczna ośmiornica od pewnego czasu przytłacza swym cielskiem Polskę, że blokuje swym odwłokiem demokratyczne i konstytucyjne wolności obywatelskie, zapuszczając bezczelnie swe macki nawet w strefy prawnie chronione jak np. prywatność - jeden casus. Otóż... jakieś 5 tygodni temu pewien zaprzyjaźniony KP (kaczystowski pisiorek - pozdrawiam jeśli czyta), wysyłając mi pocztą elektroniczną linki do zagranicznych i polskich artykułów o katastrofie smoleńskiej... dostał zwrot meila z wyjaśnieniem od właściciela domeny (polskiej), że meil ów zawiera treści... a n t y p a ń s t w o w e ( !).
Zatem...?
Szanowni Blogersi! Szanowni Państwo, Ladies & Gentelman, Damen und Herren! Aaaach, zabyła – Damy i Gaspada, POlszewiki... radnyje!
Szanowni! Nie przypadkiem przytaczam pocztowy casus Przyjaciela! Dlatego wszystkich tych mych oponentów, którzy od miesięcy mnie i podobnie mi myślącym wmawiają, że cierpimy na zbiorową paranoję obsesyjną - wysyłam prosto na... opuncję. Na drzewo można wysłać wielu idiotów ale nie na tym sztuka polega gdy podstawowe wartości stanowiące o przynależności państwowej zaczynają być zagrożone. Polska, jej państwowość i suwerenność są zagrożone! Dlatego swych ewentualnych salonowych oponentów, ogłupionych tymczasowo przez partię miłości i jej wiernych GW-TVN-szkiełkowych satelitów wysyłam na kwarantanne kaktusową! Na razie środkowego palca ani gestu Kozakiewicza nikomu pokazywać nie będę. Nie dlatego, że jakieś tam noblesse oblige... Po prostu - niech kolcami ekscytowani albo spadną, albo zastanowią się trochę, przemyślą, zestawią trzeźwo(!) ogólnie znane fakty i dowody. Wtedy możemy rozmawiać, wtedy rozmowa będzie miała sens. Wtedy wszelkie kontrargumenty będą miały wartość merytoryczną. Pisałam w poprzedniej nocie o klinie, który władza na siłę próbuje wbić w społeczeństwo. To nie były próżne i bezpodstawne słowa - już tak mam, że niczego bez podstawy i bez powodu nie powiem i nie napiszę. Nie podniecam się patrzeniem na licznik postów pod notkami (podobno piszę ex cathedra), ale mimo to widzę licznik odwiedzalności i.... póki co będę odgrzewać kotlety, będę drążyć skałę. Jak to robiłam zanim trafiłam na Salon. I będę robić nawet gdy mnie z salonu wywalą! Ot, co! Z głupią władzą można przegrać ale tylko tymczasem bo głupota ma zazwyczaj głupie szczęście, jednak sama nigdy się nie obroni. Może co najwyżej tymczasowo żerować i dyktować warunki. Ale wszystko do czasu... Jesteśmy świadkami jak władza nasza by utrzymać się przy sterze przez kilka kolejnych 5-latek, poszukała mocy i pomocy u... sprzymierzeńca. Co zrobiła? Sprzedała polską suwerenność na lat 30 i kilka co w rezultacie (na tle miliardowych długów Tuska) może oznaczać i 300. Czyżbyśmy byli świadkami...
kolejnego (zaplanowanego z zimną krwią) rozbioru Polski (pytanie retoryczne)? No to ja w takim razie jako zaplute ścierwo z krzywo pojętym patriotyzmem - przestaję się dziwić, że 10 kwietnia samolot z Prezydentem „spadł” - na pokładzie było kilka osób, które przeszkadzały oddaniu się w opiekę Wielkiemu Bratu. Przestaję się dziwić, że dociekanie przyczyn smoleńskiej tragedii środowiska PO zwą polityczną hucpą. Przestaję się dziwić, że rząd oddał śledztwo Rosjanom. Przestaję się dziwić, że „niezawisłe” polskie prokuratury robią laskę, upsss.... Łaskę miało być! Sprawę Przemyka z racji przedawnienia właśnie umorzono, to dlaczego nie ciągnąć Donaldu (mam oczywiście na myśli balony popularnej gumy do żucia) tak długo by umorzyć Smoleńsk 2010? Mnie jednak mój wredny, ścierwojadny patriotyzm nie pozwala przedawnić – ani śmierci wujka w Wujku, ani krzyży stoczniowych w Gdańsku. Jeśli to „przedawnię” to i śmierć i pamięć Prezydenta Polski sprofanuję! Co za tym idzie – sprofanuję swoją Ojczyznę. I’m so sorry – do antypolskiej świni mi daleko!!!

PS. Banującym Salon24 życzę dużo zdrowia i... na zdrowie water life'm z opuncji (tylko sraczki nie dostańcie bo się ałłłłł...tentycznie załamię). Jednocześnie proszę by powyższego tekstu bez mej wiedzy i zgody nie zamieszczać w jakichkolwiek lub(jaszczych)czasopismach....

Brak głosów