Nerwowo, oj nerwowo :)

Obrazek użytkownika Bartosz Wasilewski
Świat
Po obu stronach "neożelaznej kurtyny" panuje bardzo nerwowa atmosfera. Na wschodzie ciągle rozpamiętują wojnę w Gruzji, na zachodzie już się tym tematem znudzono, więc powrót do kampanii wyborczej jest całkowicie zrozumiały. I wojna i kampania to problemy bardzo gorące, więc każdemu może się zdarzyć rzec słówko za dużo...
 
Who are you to fucking lecture me
 
 
 
Oj, wymsknęło się Siergiejowi Ławrowowi, ministrowi spraw zagranicznych Rosji. Tak, tak, temu samemu co niedawno odwoływał wizytę w Polsce a następnie przyleciał do Warszawy. Od razu muszę uspokoić zwolenników premiera i wielbicieli prezydenta. Tych pierwszych dlatego, że cytowanych słów Ławrow nie wypowiedział ani w rozmowie z Sikorskim czy Tuskiem (gdzieżby oni śmieli pouczać Rosjanina!) tak więc jego wizytę w Warszawie można wpisać do listy największych sukcesów rządu zaraz obok restytucji festiwalu piosenki radzie... tfu! rosyjskiej w Zielonej Górze. Tych drugich dlatego, że Lech Kaczyński nawet z Ławrowem nie rozmawiał (wiadomo - napięty terminarz), tak więc i on nie mógł usłyszeć tych słów. Całe szczęście, bo co by mu nasz prezydent odpowiedział i, przede wszystkim w jakim języku? 
 
Te niezbyt dyplomatyczne słowa paść miały w telefonicznej rozmowie naszego bohatera z Davidem Millbandem, szefem brytyjskiego MSZ. Trzeba przyznać że to poważny skandal. Nie chodzi tu o niecenzuralne słówko rosyjskiego ministra. Naprawdę zatrważające jest to, że polityk tego kalibru i z takim stażem jak Siergiej Ławrow nie wie, kim jest David Millband, nadzieja Labour Party, pogromca Gordona Browna, drugi, młodszy (podobno nawet przystojniejszy) Tony Blair!
 
You can put lipstick on a pig - it's still a pig.
 
 
 
Nie dość, że bezpardonowo zwyciężył wiotką i delikatną kobietę w prawyborach Demokratów, to teraz obraża jeszcze bardziej wiotka i delikatną prawie-vice-prezydent Sarah Palin! Oczywiście, że ją właśnie miał Barack Obama na myśli gdy mówił w piękną i obrazową metaforę o świniach i szminkach. W końcu jako każdy prawdziwy dumny Amerykanin (podobno 90% nie potrafi korzystać z rozkładu jazdy autobusów) nie może być na tyle rozgarnięty, aby się domyślić, że taka subtelna wypowiedź o politycznej przeciwniczce wywoła straszliwą burzę. 
 
A może chodziło o wysublimowany komplement - świnie to podobno bardzo mądre zwierzęta. A mógł przecież powiedzieć gorzej - na przykład: słoń. W sumie lepiej by pasowało, wpisywałoby się w symbolikę partyjną. Ale Obama, jak każdy prawdziwy gentleman poprzestał tylko na świni. Więc za co go tak te feministki znienawidziły?
 
Bartosz Wasilewski www.ego.riki.pl
   
Brak głosów