Komorowski: Dwie twarze ojca chrzestnego.

Obrazek użytkownika Jacek K.M.
Humor i satyra

Nie licząc wojen, rok 2010 i fatalna, tragiczna i dewastująca katastrofa smoleńska była dla Polski polityczną 10-tką na skali Richtera. Czas się nagle zatrzymał. Usta otworzyły się w niewierze, że stało się cos niewyobrażalnego. Kontrolerzy z wieży lotniska smoleńskiego naprowadzili polski samolot rządowy z Prezydentem, dowództwem rodzajów sił zbrojnych RP, elitą Narodu i rodzinami katyńskich ofiar, na podmokłe (jak się okazało) cmentarzysko obok lotniska zapewniając kpt. Protasiuka, że jest „na kursie i na scieżce” (chyba na „tamten” swiat!).

Według Rosjan TU-154, ten potężny kolos uderzył w wierzchołek brzozy, urwało mu się skrzydło, obrócił się dookoła osi i rozbił na drobne częsci. Pozostaje pytanie co stałoby się z tym kolosem gdyby leciał niżej i uderzył w cos mniej wiotkiego np. w pasąca się kozę!

Nasz nowy prezydent Komorowski ostatnio (sladami Stasia i Nell tj. Maciarewicza i Fotygi) goscił u prezydenta Obamy w USA, gdzie chyba reprezentując polskie gospodynie domowe, zachwalał polską kuchnię i jej produkty, a szczególnie bigos. Nawiązał też do polowania, chyba żeby podlizać się znanej mysliwej z Alaski gov. S. Palin, no i polskim lesnikom, którym PO chce sprywatyzować lasy, co wzbudziło ogólną wesołosć.

Prosba do starszych Pań, które modliły się o to aby Bóg dał nam dobrego, mądrego prezydenta. Już przestańcie się modlić, Bóg ma nas dosyć! Lepiej było się zorganizować, isć na wybory i zagłosować!

Słuchając jego wyjazowych przemówień w USA widać, że najlepiej „zbigosowała” się Komorowskiemu skromnosć i poczucie taktu. Te jego cyceroiady (nie mylić z zajadami po bigosie!), kiedy daje żaru do pieca na wszystkie cztery fajerki i kipi bezcennymi mądrosciami, które płynąc kwieciscie zaklinają mocą finezyjnego języka zdumionych słuchaczy, porażonych celnoscią (wiadomo stary mysliwy!) i trafnoscią wolnych skojarzeń aby swoją mocą rzucić do stóp przemienionych w uczniaków dostojnych słuchaczy!

Ludzie zdumieni pytają: czy to może prochy, próżnosć czy szkodliwy wpływ dworskich pochlebców, którzy już go oswoili, jak zimą chłopcy plastykowego bałwana …i bezlitosnie pompują. A swoją drogą trzeba by mu załatwić jakis przyspieszony dokształt, kurs, zanużyć go w polskosci, poduczyć aby poznał kilka polskich przysłów, bo te rosyjskie (och ten dom rodzinny!) to trochę niekoszerne, w ustach przecież ... polskiego prezydenta. Ale wątek główny popisów kulinarnych wypadł mu celująco, … nawet widać to na fotografi, tu żadnego doradcy nie potrzebuje. Przemawiał taki napuszony…(albo przytył?).

Cieszę się tylko z jednego. Wzrosła wymiana kulturalna z naszym strategicznym sojusznikiem, Amerykanie wysłali Borata do Kazachstanu, my (w imieniu b. państw Układu Warszawskiego) odpowiedzielismy ogniem (gruba rura!) wysyłając do USA prezydenta Komorowskiego. Teraz nas popamiętają, Polak do wypitki i do „bigosowania”.

Mogą być i inne implikacje międzynarodowe tego wystąpienia. Po tym jak dosunął Amerykanom, prezydenci Iranu i Wenezueli mają mu zaproponować doctorat honoris causa (wtedy to on jako doktor weżmie się za reformę służby zdrowia i ją wyleczy) więc możliwosci otwierają się ogromne.

Podobno na Jamajce ukazał się (tam bardziej wierzą w duchy!) artykuł pełen uwielbienia podpisany przez Kima (on naprawdę kima o co chodzi) z Północnej Koreii. Kim mlaskał z zadowolenia szczególnie kiedy nasz prezio mówił o „ucieraniu” i „bigosowaniu” , och jak Kim to lubi! Uparcie też przyznaje, że „bigosowanie” to jego ulubiona rozrywka!

Trochę się martwię, czy nasz prezio jednak nie powinien czytać z kartki jak np. tow. Gomułka. Wiem, że powiedział o wyjsciu z NATO, ale co będzie jesli przecież przez przypadek wypowie komus wojnę, a tu lepsza częsć armii wyjechała na saksy, reszta się demobilizuje, no to kto będzie „bigosował”?

Ze stylu i tresci przemówienia w USA wynika, że nie lubi czytać Cycero, definitywnie preferuje oglądanie Kiepskich. Niestety jaki prezydent taki wykład. Jesli Polska w/g prezydenta ma być kurą („kurica”) z rosyjskiego folwarku to on jest tej kuricy wydmuszką, wykształciuszkiem.

To wszystko przypomina klasyczny partyjny styl „wicie rozumicie”, ale może oznajmiać Amerykanom polską akceptację wpływów rosyjskich w tej częsci Europy. Pod tym kwiecistym i topornym stylem przebijają poglądy jasnie wielmożnego hrabiego i nie tylko jego. Otóż odrzuca on dotychczasową wizję, koncepcję funkcjonowania Unii Europejskiej jako wspólnoty narodów, która (używając języka B.K.) zatrzymywałaby się na koncepcji „ucierania” z prawem weta. On idzie dalej i straszy „bigosowaniem” tych państw, które nie chcą centralizacji, czyli odwołuje się do wspaniałego dorobku ZSRR i doktryny Breżniewa (bigosowanie: Budapeszt’56, Praga’68).

W dzisiejszym swiecie jest to koncepcja federacyjna, koncepcja utworzenia superpaństwa (wtedy bliżej nam już będzie do wizji państwa w/g car(ującego) Putina). Czy Komorowski pod płaszczykiem rubasznego języka komunikuje Amerykanom zgodę dzisiejszych kierowników państwa polskiego na kondominium niemiecko – rosyjskie w Europie? (może stąd tyle pospiesznych wizyt i konsultacji polsko –niemiecko-rosyjskich tuż przed podróżą B.K. do Waszyngtonu). Jesli to prawda to nasz prezydent reprezentował interesy naszych potężnych sąsiadów z ich koncepcją nowego ładu w Europie wobec uwikłanej w wojny Ameryki. Ruchy tektoniczne na płaszczyznie europejskiej zaczeły się już wczesniej, USA zrezygnowały z instalacji tarczy antyrakietowej, a Rosja nie dostarczy Iranowi pewnej klasy pocisków.

Rosja opływająca w surowce i nienasycony konsumerski Zachód. Niepewna obecnosć bankrutującej finansowo Ameryki, której polityka uzależniona jest od zwycięzców w kolejnnych wyborach i ich wizji i priorytetów , chińskie mocarstwo z jego głodem przestrzeni dla 1.25 miliarda ludzi, też po sąsiedzku rosyjskich surowców. Przy takim założeniu Komorowski jest tylko polskim koniem, którego inne zwierzątka z Europy pognały do USA aby tam dostarczył pewien ładunek informacyjny.

Swiat się ciągle zmienia i podmiotami na arenie międzynarodowej dawno przestały być tylko państwa, ale są nimi również potężne korporacje i zorganizowane ruchy/centra globalistyczne aspirujące do roli sprawczej w nowym urządzaniu swiata. Rozpisują one od lat scenariusze dla zmian w państwach narodowych i kierując swoje atrakcyjne oferty (korupcja) do elit tychże państw, cos w rodzaju niejawnych „okrągłych stołów”.

Cóż więc z rubasznym, niefrasobliwym stylem Komorowskiego, czy nie jest zaprogramowaną (nie przez niego) atrakcją na użytek gromadzącej się opozycji, abysmy się tym zajeli, poszydzili do oporu i czyniąc to zapomnieli, albo nie zauważyli jak na europejskiej scenie podnosi się kurtyna, zmienia się scena, wychodzą aktorzy z nowymi rolami, a my ciągle komentujemy ubiór portiera w szatni. Zastanówmy się.

Putin jest słodki w stosunku do Zachodu, bo potrzebuje nowych technologii i zarazem widzi możliwosci rozszerzenia swoich wpływów w tym kierunku (np. Unia Celna z Białorusią z lipca 2010, która utrudni aspiracje Białorusinów wobec UE). Zupełnie inaczej zachowuje się wobec Japonii, gdzie Rosjanie już wzieli „swoje” w 1945 r. Na tamtym kierunku nie ma potrzeby na grzecznosci i ocieplenia stosunków.

Niemcy są swiadome swojej gospodarczej potęgi i historycznie ciążą na wschód. W innych okolicznosciach chcieli eksterytorialnego korytarza (kolej i autostrada) w 1938/39 r., a teraz kiedy nie ma Prus to i dobry Rus. Ciągnie ich przez polską przestrzeń/wycieraczkę do do Rosji. Dążą do stabilizacji Europy wokół osi Berlin-Moskwa. Ostatnio mają strategiczny projekt połączenia Berlina z Moskwą (przez Warszawę i Mińsk- muszą tylko postraszyć Łukaszenkę) nowoczesną magnetyczną koleją (korytarz eksterytorialny), której wykonawcami mają być Chińczycy. Ci z kolei mają interes aby apetyty Rosji kierować w kierunku Europy.

Jaki w tym może być interes Polski? Jesli jedynym pomysłem Komorowskiego jest zaopatrywanie tej koleji w bigos, to możemy mieć problem...

Jacek K. Matysiak

Brak głosów