Adresat - Jankes

Obrazek użytkownika mona
Blog

Ten tekst został napisany z myślą o salonie 24, jako że adresatem jest jego szef.Komentarz był jeden - z pytaniem o... brak komentarzy.Nie było mnie wprawdzie,odwołano mnie niemal natychmiast po wrzuceniu notki. Zajrzałam tam dopiero po 21, ale wiem, że dość długo wisiał na sg, wprawdzie po prawej - ale jednak.
Sama jestem ciekawa, czy napisałam coś głupiego?
Ostatecznie Rzepa jest "dobrem publicznie dostępnym", więc wrzucam wpis do nas.Może mnie ktoś oświeci w tej sprawie?

Do dzisiejszego wpisu w Rzepie - o "moralnym nadużyciu" Jarosława Kaczyńskiego ( co jakoś wolę załatwić na swojskim podwórku):

http://blog.rp.pl/janke/2010/07/16/moralne-naduzycie-jaroslawa-kaczynskiego/

Drogi Jankesie, czy Wy macie jakieś exstra - ćwiczenia w zakresie obrotowego sposobu myślenia?
Wpis odbiera się tak: jest to pean na cześć Jarosława Kaczyńskiego, który wprawdzie we wszystkim ma rację, ale...po co powiedział, co powiedział?
"Nie chodzi o te śliwki..." - podsumowując tę kwestię.

"Sugerowanie, że jeśli ktoś ma na temat krzyża inne zdanie, to stoi po drugiej stronie “w różnego rodzaju sporach dotyczących polskiej historii i polskich powiązań”, a “każdy, kto twierdzi coś innego, dopuszcza się ciężkiego moralnego nadużycia”, jest po prostu oburzające".

A co jest w tym oburzającego?
W Twoim, Drogi Szefie, czasie pobierania nauk, zarówno w liceum, jak na tego rodzaju kierunkach, które można sobie wyczytać z szanownej biografii - jeszcze chyba uczono o metodycznym wynaradawianiu Polaków, w tym - walce z kościołem ( przynajmniej w zaborze rosyjskim, w którym - jak mi się zdaje - leżała Warszawa)? W jakim więc miejscu nie pasuje odniesienie JK do historycznych doświadczeń?
Że pominę już czasy zupełnie niedawne, na przykład te, w których zamordowano ks. Popiełuszkę, ks. Suchowolca, walkę o nowohucki krzyż, etc.

Naród to jest takie cusik, któremu czasem kazano czytać lektury, a co poniektórzy w tym narodzie czytali także różne dziwne rzeczy, których nie było w spisie lektur. Nawet - o dziwo - bez przykazywania. Zdarza się, dość często, że przedstawiciele tegoż narodu czerpią, co trzeba, ze swoistej, narodowej kroniki Akaszy - i na samo hasło o usuwaniu krzyży dostają gęsiej skórki.I wcale nie musi być to "kołtun z Ciemnogrodu", o którym wygłosił przepiękną prelekcję Piotr Stasiński u pani Łaszcz.
Swoją szosą - aż dym leciał, kiedy PS nareszcie mógł dosiąść ulubionego konika GW...Ta płonąca rewolucyjnym zapałem twarz...pięknie było. "Tyle roboty na nic, tyle lat zmarnowanych" - krzyczała ta płomienna czerwień oblicza, ilustrując wściekłość i rozgoryczenie właściciela. Aż się prosiła o - choćby maleńki - wizerunek sierpa i młota i "budionnówkę" nieco powyżej.
Nie budzi to znanych z przeszłości skojarzeń?

A idąc jeszcze inną szosą - nie dałabym głowy, że "zapaleńcy" spod tegoż krzyża nie są karmionymi nienawiścią, nawróconymi wyznawcami "kochanego Szkiełka". Bo to ta sama grupa nawiedzonych, a co gorsza - najbardziej oszukanych. Wszak o tym kłamstwie, w które dali się wrobić, mówili pokutujący w kolejce do trumny Prezydenta?

Już wcześniej napisałam - mnie to pikuś, a nawet Pan Pikuś, gdzie będzie stał ten krzyż. Gdzieś będzie stał, tyle, że to nic nie zmieni. Jeśli ma się stać obiektem kultu, jeśli takie jest jego przeznaczenie, to rzecz jest nieunikniona, a stanie się to tym prędzej, im większa będzie awantura.Co za różnica, czy krzyż będzie stał 300 m. od Pałacu, czy kilka kilometrów dalej?

Na czele rozwścieczonych ludzi, z uporem godnym lepszej sprawy, usiłuje się - rzecz oczywista, a przewidywalna -ustawić Jarosława Kaczyńskiego z tomahawkiem w ręku, przypisując mu prowokację.

Nie wiem, czemu, ale doświadczenie z długoletnimi wojennymi zagrywkami Platformy and co. mnie osobiście mówi co innego. Gdyby mianowicie prezydent - elekt nie zacżął urzędowania od ogłoszenia, że krzyż będzie usunięty - nie byłoby powodu do awantury.Co zresztą, Szanowny Autorze, wypunktowałeś.

Tylko dlaczego mam wierzyć, że Komorowskiemu "znowu się wymknęło"? Że to tylko kolejna z głupich wpadek? Przecież - pominąwszy już wspomniane, tradycyjnie wojenne zagrywki PO - namiętna przyjaźń z "posłem z Lublina" musiała elekta czegoś nauczyć, założywszy że wybraliśmy sobie zdolnego prezydenta...

Nie tak trudno było zgadnąć, że hasło o usunięciu krzyża nabierze właściwej nośności, że Jarosław Kaczyński jakoś się do tego odniesie - i karuzela medialna zacznie się kręcić.
"Co było do udowodnienia" - jak mówi formułka matematyczna. Do udowodnienia było mianowicie to, że "Kaczor jest głupi" - da się wciągnąć w starą grę. "Nie udało się go sprowokować do wymachiwania krzyżami smoleńskimi, ale na coś nabrać się musi" - ta właśnie teza została założona, Drogi Autorze Wpisu.
Zupełnie niepotrzebnie.

Oczywistą rzeczą jest, że któryś spin-doctor popełnił błąd, każąc Komorowskiemu gadać głupstwa natychmiast po ogłoszeniu wyników. Bez tej głupiej prowokacji oczywiście JK też powiedziałby, co ma do powiedzenia, a "cała krzywda" zostałaby po stronie nieszczęsnego delikwenta, mającego nie tylko zamieszkać w pełnym smoleńskich cieni Pałacu, ale jeszcze w dodatku z widokiem na znienawidzony, harcerski symbol młodzieńczych wzruszeń i wiernej służby Temu, o którym się mówiło: "jaki prezydent, taki zamach".
Za które to słowa, strasznie niesprawiedliwe, strasznie krzywdzące - do dziś nie usłyszeliśmy przeprosin, choć autor już chyba wie, po co prof. Kaczyński leciał do Tbilisi. Jeśli w t e d y nie wiedział, to chyba ktoś go zdążył po cichutku objaśnić?

Gdyby to nie był przyszły Prezydent, wybrany przez mój Naród, napisałabym przysłowie ludowe o takich, których nie potrzeba siać - sami się rodzą.

Ale oczywiście jest to mój ( no, dalece nie wyłącznie) punkt widzenia. Dziwi mnie tylko, że w ogóle można nie zauważać tych dziwnych losu kolei opisywanej sprawy: kto zacżął, a kto jest za to karany "publicznym oburzeniem".
Osobiście żadnego oburzonego na swoim horyzoncie nie widzę, choć figurują na nim "krewni i znajomi królika" dosłownie ze wszystkich opcji politycznych, z których JEDEN nawet głosował ( jak Bozię kocham!!!) na Komorowskiego. Co prawda kazali osobie, w ramach słusznej kary, stać ( nie siedzieć) przy biesiadnym, grillowym stole, ale osoba najbezczelniej usiadła, pod hasłem "mamy demokrację!".

Drogi Autorze Wpisu, pewnie - jak zwykle - oberwie Ci się ze wszystkich stron. Ale mam niejasne wrażenie, że na Ciebie padła tym razem głupia robota.

Brak głosów