O lewactwie - bez emocji

Obrazek użytkownika Honic
Kraj

Pamiętam dobrze zeszłoroczny Marsz Niepodległości. Przeznaczenie oszczędziło mi uczestnictwa w starciach ulicznych. Poszedłem razem ze wszystkimi których napotkałem, wykrzykując ulubione hasła, bez względu na to kim byli - wiedziałem, że bez względu na przynależność organizacyjną czujemy i wyrażamy to co jest w społeczeństwie polskim najważniejsze. Ale pamiętam też nerwową atmosferę przed Świętem Niepodległości gdy wiadomo było że w Polsce istnieje zorganizowana grupa osób i organizacji którym nasze święto jawi się jako coś złego i anachronicznego. Wielokrotnie nazywali nas faszystami, skrajną prawicą, i homofobami; tworzyli listy osób które chcieli przestraszyć swoją wiedzą o nich. W końcu zorganizowali "blokadę", w pewnym momencie nazwaną nawet na stronie "koalicji 11 Listopada" - "eksplozją" w której wzięła udział pewna ilość posłów, aktorów i innych osób publicznie znanych i sprowokowali zamieszki w których uczestniczyła też policja. W tym roku nawet jeśli pewna grupa osób miała takie zamiary, awantury lewackie nie miały chyba większego znaczenia. Teraz główną rolę w prowokowaniu zamieszek przyjęła na siebie policja jako najbardziej fachowa w tej materii siła.
To nie jest logiczne. A jednak stało się, że lewacy nagle okazali się mało groźni i jakby mniej widoczni. Zastąpili ich policjanci w wersji cywilnej.
Moja interpretacja tego jest następująca:
Czy lewakom to się podoba czy nie, w ubiegłym roku (też i w poprzednim) zostali oni użyci umiejętnie przez władzę jako przeciwwaga rosnącego w siłę Marszu Niepodległości. To nie było trudne. Wystarczyło parę zaufanych osób we władzach organizacji, odpowiednie nagłośnienie, trochę
haseł, ruch na stronach poszczególnych organizacji, wejście na strony społecznościowe... Wiadomo, że w tłumie lewaków znaczna część osób nie czuła w sobie uzasadnienia prowokowania walk ulicznych. Do tego potrzebni byli prowokatorzy. Co było później - pamiętamy. Może Niemców wycofano przewidując niekorzystny dla tej wersji planu rozwój sytuacji? Kazimiera Szczuka czy Cezary Michalski zaczęli odzyskiwać dawny wigor dopiero po wielu miesiącach, niektóre osoby publiczne na długo stały się jakby mniej widoczne, część stron internetowych wykazała prawie zerową aktywność a na stronie "Porozumienia 11 Listopada" zabrakło tłumaczenia tekstów na język niemiecki. Trudno więc nie zauważyć chichotu historii polegającego na tym że nawet różne grupy anarchistyczne podjęły działania stymulowane przez władzę, na co
świadomie zapewne nigdy by się nie zgodzili. No, ale "za głupotę się płaci".
Moim zdaniem pewna część tych ludzi zauważyła jak posłużono się nimi i w komentarzach na dostępnych stronach internetowych tych organizacji przeważała opinia, że skoro oni walczyli o możliwość manifestowania swoich dążęń, nie powinni walczyć z innymi którzy robią to samo tyle że z innych pozycji.
Skoro więc miała być zadyma, jej organizatorom nie pozostało nic innego jak posłużyć się poprzebieraną policją. Scenariusz pozostał dość podobny - wielka awantura na początku, rozwiązanie manifestacji przez policję a jeśli nie - to przynajmniej nastraszenie uczestników i zmniejszenie liczby manifestujących. Czyli - zakłócenie porządku. To otwiera nowe możliwości na całe miesiące - delegalizacje, prowokowanie kłótni wśród uczetników, awantury, publicystyka telewizyjna i gazetowa, na poziomie godnym czasów stanu wojennego.
Proponuję zwrócić uwagę na obecną telewizyjną i gazetową frekwencję zeszłorocznych rzeczników i uczestników "blokady" - wśród nich szukałbym swoistej agentury władzy, próbującej odzyskać swój nadszarpnięty autorytet i pozycję; podobnie jak wśród tych z pośród uczestników prawej strony sceny politycznej którzy próbują nienaturalnie aktywnie stymulować podziały wśród uczestników Marszu Niepodległości.
Takie nasycanie przeciwników własną agenturą zdarzało się już wiele razy, ostatnio na dużą skalę - w czasie powstawania "Solidarności". Wystarczy przypomnieć sobie fakty historyczne i tajemnicze wypowiedzi na ten temat Kiszczaka i Jaruzelskiego. Warto też zwrócić uwagę na "młodych, zdolnych" dziennikarzy np. "Gazety Wyborczej" piszących teksty które wstydziliby się napisać nawet wspierający władzę ich koledzy starsi o jedno pokolenie.
Ja planuję swój udział w Marszu Niepodległości za rok - i nie będzie dla mnie różnicy czy idę w grupie z ONR, MW, Klubami Gazety Polskiej czy kimkolwiek innym dopóki mamy jeden wspólny cel - Niepodległość.
Co władza wymyśli za rok jeśli do tego czasu dotrwa? Z wojskiem, jak w stanie wojennym, byłoby raczej trudno. Nie ma takiej ilości sprzętu i ludzi jak 31 lat temu. Więc może skorzystają w ramach internacjonalistycznej pomocy z OMON-u i rosyjskich "kibiców" którzy już raz w tym roku próbowali sprawdzać, jak się maszeruje w Warszawie?
No i ciekawe gdzie tym razem wyjedzie, oczywiście wyłącznie w celach wizerunkowych lub nie cierpiących zwłoki, nasz pierwszy pilkarz trzeciej Rzeczypospolitej, Donaldinho, mąż koleżanki Bolka i Lolka?

Brak głosów

Komentarze

był lepiej zorganizowany niż ubiegłoroczny , po za tym policja powstrzymała się od takich prowokacji jak podpalanie własnych samochodów policyjnych , nawet jeżeli są to wysłużone  " polonezy "  , nauka nie poszła w las , policja też oglada Niepoprawnych i wyciągnęła wnioski . Natomiast prowokacji nie można było uniknąć w tym roku , bo była to z góry  przygotowana akcja policji aby rozbić Marsz , wyłapać tych co się sprzeciwiali prowokacjom , i postawić  przd sądem dla pokrzepienia ducha Rostowskiego i płynącej do kasy pieniędzy.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#307513

był lepiej zorganizowany niż ubiegłoroczny , po za tym policja powstrzymała się od takich prowokacji jak podpalanie własnych samochodów policyjnych , nawet jeżeli są to wysłużone  " polonezy "  , nauka nie poszła w las , policja też oglada Niepoprawnych i wyciągnęła wnioski . Natomiast prowokacji nie można było uniknąć w tym roku , bo była to z góry  przygotowana akcja policji aby rozbić Marsz , wyłapać tych co się sprzeciwiali prowokacjom , i postawić  przd sądem dla pokrzepienia ducha Rostowskiego i płynącej do kasy pieniędzy.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#307514

proste obliczenie wskazuje ile można ściągnąć z obywateli zasądzając coćby po 200 zł od głowy za proste stwierdzenie stanu zdrowia psychicznego miłościwie nam panującego z woli ludu, jego relacji z instytucją gdzie pracuje i zwolennikami powszechnie lubianej w Polsce dyscypliny sportowej. Łącznie z dziećmi (też były na Marszu), minus PO, RP i SLD i zwolennicy wychodzi mi jakieś 6 miliardów.
Warto wykonać analizę strategii i taktyki dotychczasowych prowokacji (te terminy znam z zajęć w szkole średniej z czasów komunistycznych).
Co do podpalania samochodów, są dwie możliwości: albo ci co mieli podpalać zapomnieli zapałek, albo scenariusz prowokacji z założenia jest inny co roku. Przyczynę tego uważam za oczywistą.

Vote up!
0
Vote down!
0
#308108