Rybitzky znów na kacu...

Obrazek użytkownika Chłodny Żółw
Blog

"My młodzi, my młodzi,

Nam wódka nie zaszkodzi,

Więc pijmy ją litrami,

Kto z nami? Kto z nami?"

Nie wiem, czy Rybitzky, jeden z najznakomitszych Blogerów Salonu24, wyśpiewywał w czasie ostatniej zabawy sylwestrowej tę pioseneczkę... Jeśli tak właśnie było, to najwyraźniej dał się zwieść beztroskim apologetom młodości. Wódka mu zaszkodziła!

Bardzo lubię styl Rybitzky'ego. Jego notki mogą robić wrażenie nadmiernie emocjonalnych i patetycznych, ale  przez swą dramaturgię działają na czytelnika znacznie silniej niż jakieś beznamiętne, choćby najbardziej precyjne, analizy. Ostatnia notka Rybitzky'ego spowodowała, że po dwóch latach przerwy znów przeczytałem tekst jego autorstwa z największym zainteresowaniem. Na Jego blogu zadałem nawet jedno niewinne pytanie

Dwa lata temuujął mnie fakt, że rozogniony Bloger, przy okazji batożenia Tomasza Terlikowskiego ("Trochę to żałosne. A w zasadzie bardzo żałosne" - oceniał z politowaniem tekst znanego publicysty) pomylił się nadając tytuł swojej notce. Zamiast dramatycznego zapytania: "Sex albo życie - wybór należy do Ciebie (wg Terlikowskiego)", Rybitzky wpisał w tytule... słowa o przeciwnym znaczeniu! I tak zostało do dziś.

Młodość, młodość, młodość... Ale przecież teraz jest już o 2 lata starszy!

I co? Zmieniło się niewiele. Tym razem pecha miał Rafał Ziemkiewicz...

W "tekście wypełnionym po brzegi patosem" Rybitzky smaga go nie gorzej niż kiedyś Terlikowskiego! Warto też zauważyć, że znakomity Bloger, z nieodłącznym patosem, powrócił do tematu "żałości":  

"Szczególnie żałosne to jest teraz, gdy obóz zmian, wydawało się, miał szansę i poniósł spektakularną klęskę. Kto ma teraz dać świadectwo? Żałośnie sterczymy na murach Miasta...".

Niestety, nawet po kolejnych dwóch latach doświadczeń, Autorowi nie udało się napisać tego co zamierzał... Najpierw o tym co napisał: 

"Odbiorcy manifestu Ziemkiewicza dobrze wiedzą, czym jest III RP – i dlaczego. Dobrze też znają Herberta oraz czytali całe mnóstwo patetycznych tekstów. I nic to im nie dało – może poza chwilami emocji, niebezpieczne bliskimi onanizmowi".

Po co Rybitzky wplótł do swej notki rozważania o czytelnikach tekstów Herberta? Po co dodał zadziwiającą impresję zgodnie z którą, "nic im to nie dało - może poza..."? Sytuacja przez długi czas była niejasna.

W końcu Bloger wyjaśnił nam jakie były Jego zamiary...  Okazało się, że celem wspomnienia o Herbercie było przekonanie czytelników notki, że... nie chodziło mu o Herberta:

"Bynajmniej nie zamierzam odwoływać tych słów, bo napisałem je z pełną premedytacją. Przez "onanizm" nie rozumiem emocji przy czytaniu Herberta, bo to oczywiste, iż ta poezja wywołuje emocje. Miałem na myśli całość doznań wielu osób (nie twierdze, że wszystkich) o poglądach, nazwijmy je, antysalonowych, przy lekturze prawicowej publicystyki i blogów"wyjaśnił Rybitzky na blogu FYM-a.


I jak tu nie kochać wysokooktanowej twóczości Rybitzky'ego?

Brak głosów