O roku ów!

Obrazek użytkownika Romek M
Idee

Oburzamy się dziś, że na świecie znakiem przełomu, w naszej części Europy stał się mur, a nie okrągły stół. I żeby jeszcze był to mur, który miał ponoć przeskoczyć Wałęsa... Ale nie. Chodzi o berliński. Kiedyś też mnie to oburzało. A oburzało mnie wówczas, kiedy wierzyłem w rok 1989. Przestałem w ciebie wierzyć... O roku ów!

Przypomniałem sobie niedawno pewien test w którym, jako licealista, brałem anonimowo udział we wczesnych latach osiemdziesiątych. Jednak czy był to rok 1981 czy 83 tego już sobie nie jestem w stanie przypomnieć. W pamięć zapadło mi natomiast jedno pytanie. Jego sens był mniej więcej taki: czy sądzisz, że powinno się przywrócić godło Polski z orłem w koronie ? Jako nastolatek naiwnie wierzyłem, że odpowiadając, mogę stać się motorem zmian. Więc z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy, brałem udział najpierw w tym, a potem i innych testach, w których pytano na przykład czy należałoby zmienić nazwę szkoły do której uczęszczam. Wśród odpowiedzi była również dawna, przedwojenna nazwa placówki.
Nic z tych testów nie wynikło, bo nic wówczas wyniknąć nie mogło. Pamiętam, że liczyłem choćby na ogłoszenie ich wyników. Niedoczekanie. Oczywiście, jako sztubak, myślałem, że jest to próba reform ustroju, choć dziwiła mnie reakcja osób należących do partii z którymi miałem na co dzień kontakt, (ojciec, dyrektor liceum) które gdy mowa była o teście, uśmiechały się tylko pobłażliwie.
Czy więc tego rodzaju "konsultacje" miały za główne zadanie "skanalizować emocje społeczne", jak to się wówczas pewnie powszechnie sądziło? Obawiam się, że nie. Teraz, patrząc na to z perspektywy czasu, sądzę że był to jednak test. Test na to, jaki poziom niezawisłości jest w stanie zaspokoić oczekiwania ludzi. Inaczej mówiąc - wprowadzenie jakich zmian jest konieczne, aby obywatele byli przekonani, że doszło do transformacji ustrojowej. Było to, moim zdaniem, przygotowanie nowej potiomkinady.
Myślę też, że najbardziej znamiennym dla administracji socjalistycznej w tamtych latach, było niepozorne wydawałoby się zrazu odkrycie, że aby utrzymać w miastach porządek, nowe chodniki należy kłaść nie tam, gdzie zaplanował je architekt, ale tam, gdzie ludzie wydeptywali sobie ścieżki. Partia uczyła się, że aby sprawować władzę musi, sprawiać wrażenie, że tak naprawdę pełni tylko rolę służebną. Odstąpić nieistotne dla niej znaki, w zamian za rzeczy jak najbardziej realne.
Ze wszystkich testów, (również tych o których nie wiem) najprawdopodobniej wynikało, że naród przyjmie pozory wolności, za przejaw faktycznej zmiany. Potwierdziły one widocznie również i to, że ludzie myślą najczęściej w kategorii znaków i symboli, nie zastanawiając się co za takim znakiem stoi. A stały wielkie pieniądze, cały majątek narodowy, który można było pod hasłem prywatyzacji spokojnie rozparcelowywać.
Eksperyment z wprowadzeniem pozornej wolności musiał polegać jednak na czymś więcej, jak tylko na zmianach w symbolice. Coś, bez czego by się nie powiódł. Koniecznym było uwłaszczenie majątkiem narodowym nie tylko wierzchołków władzy, ale również pewnej część społeczeństwa, która miała stać się obszarem przylegającym do szczytu, tym samym chroniąc go przed dołami. Tym zaś miały się dostać emblematy, symbole i szoł w postaci ogólnopolskich programów TV.
Jeżeli to co mówię jest prawdą i w Polsce tak zwany przełom roku 89, był od początku kontrolowany przez wszelkiej maści służby, to czy można dalej mówić o przełomie? Dlaczego zaś sądzę, że tak mogło być? Pamiętam bowiem doskonale, że ten "przewrót" nie był wynikiem emocji, jak to miało miejsce w roku 1980. Był wynikiem długo przygotowanego procesu i w końcu okrągłostołowej umowy, którą zaplanowali i przeprowadzili pragmatycy. Osoby, które między innymi, używają znaków nie po to aby coś przekazać, ale dla osiągnięcia wymiernych, indywidualnych korzyści. Dla których słowo manipulacja jest tylko środkiem do osiągnięcia celu.

Brak głosów