Rozbrajania Polski kolejna odsłona?

Obrazek użytkownika esem
Blog

Od chwili objęcia rządów przez PO w 2007 r. można zauważyć sekwencję działań i zdarzeń których skutkiem jest postępujące osłabianie zdolności obrony terytorium Polski.

Kontestowanie i obstrukcja umowy z USA o tarczy antyrakietowej. Świętowane przedwczoraj hucznie otwarcie bazy Patriotów (nieuzbrojone, szkoleniowe, kilka razy w roku z gościnną wizytą, zaraz ten typ będzie przestarzały, kosztowny ewentualny przyszły zakup itd.) w Mrągowie. Wypadek CASY w Mirosławcu (giną dowódcy i specjaliści). Profesjonalizacja armii ot tak z marszu (bez przygotowania, przerost administracji, brak obrony terytorialnej p. powódź). Redukcja wydatków budżetowych na obronę. Konfliktowanie ludzi np. w zwiazku z "depisacją" służb. No i 10. kwietnia - śmierć szefa SG i szefów rodzajów wojsk. To tylko te niektóre, wymienione hasłowo, ważniejsze "zdarzenia" i działania rządu w tym "postępie". Można powiedzieć, że właściwie jeszcze chwila a Polska nie będzie miała armii, lecz atrapę armii.

Do czego zmierzam? Już wyjaśniam. Otóż w (cytuję za PAP):

wyemitowanym [24 maja, poniedziałek] na antenie TVN programie "Teraz My" szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich potwierdził, że to głos generała Andrzej Błasik został rozpoznany na nagraniu z czarnej skrzynki Tupolewa.

co oznacza, że

był w momencie katastrofy w kokpicie samolotu Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem.

- Nie ma zdania, które by wywierało presję na załogę bezpośrednio, np. "musimy wylądować" - takiego zdania sobie nie przypominam - podkreślił. Klich powiedział, że swoją obecnością, oczywiście gen. Błasik mógł wywierać presję na załogę samolotu. - Tutaj trzeba z tym się zgodzić, że jakaś presja była - zaznaczył. - Jest to na pewno problem - psycholodzy będą to badać - dodał.

Do tej wiadomości na jednym z portali dodałem taki oto komentarz.

Jak podała kilka dni temu (21 maja) Wirtualna Polska:

Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych nie chciał odpowiedzieć, [w TVN24, sm] czy osobą, której głos nagrał rejestrator w kokpicie był generał Andrzej Błasik, dowódca sił powietrznych. - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Ja wiem, ale nie będę mówił. Nie jestem upoważniony. Informację wydaje MAK. Ja mam wiedzę, ale nie mogę się nią podzielić - powiedział Klich."

Znaczy, co to znaczy? Że Dziś Jest Już Upoważniony?
A ciekawe przez "Kogo"?
No i w jakim celu? Czyżby po to by uwiarygodnić "presję bezobjawową" na którą zapadli pilot i nawigator?

I tak rozpoczął się tygodniowy maraton E. Klicha po studiach i redakcjach, wszędzie z konkluzją-sugestią lekkomyślności i podatności pilotów na "presję" (domyślnie pośrednio samego śp. Lecha Kaczyńskiego).

Sytuację, w której piloci nie wiedzieli, gdzie dokładnie znajduje się pas, ale zdecydowali się zejść tak nisko, Fiszer [Michał, były pilot wojskowy, obecnie publicysta lotniczy] określił jako "niemal samobójstwo". Zdaniem Klicha błąd był związany z brakiem szkoleń postępowania w sytuacjach awaryjnych na symulatorze [rosyjskim, nie uwzględniajacym modernizacji dokonanych w polskim Tu154M].(PAP, 26.V)

Oburzeni sa piloci, oburzeni szkoleniowcy.

Jestem zażenowany słowami Edmunda Klicha, który sugeruje, że wyłączną winę za katastrofę pod Smoleńskiem ponoszą piloci - stwierdził w TVN24 mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin Kaczyńskich, Gosiewskich, Putrów i Natalli-Świat. Zdradził, że Prokuratura Wojskowa ma materiały, które wskazują na współwinnych po stronie rosyjskiej. (tvn24.pl, 27.V)

Internauci tę niespodziewaną gadatliwość Klicha objaśniają sobie zielonym światłem dla "jawności" po rozmowie z premierem Donalem Tuskiem. Jednak wczoraj:

Premier Donald Tusk zapowiedział, że ma zamiar porozmawiać z Edmundem Klichem, akredytowanym przy komisji badającej okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem. Rozmowa ma dotyczyć ostatnich wypowiedzi Klicha dla mediów, w których ujawił on niektóre ustalenia ze śledztwa w sprawie katastrofy. (...) Zapowiedział, że będzie rozmawiał z E. Klichem. - I już bardzo wyraźnie przedstawię mu mój pogląd w tej sprawie to znaczy: rzadziej, precyzyjniej - powiedział premier. W jego opinii, akredytowany [przy MAK (Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym), ponieważ "miał kilka atutów".] "nie ma złej woli", tylko nie zna świata mediów.

No właśnie. Jak to z tą wolą p. E. Klicha jest? Tydzień temu był "nie upoważniony", od poniedziałku już jest. Powtórzę pytanie, skoro nie przez premiera Tuska, to przez kogo? Wczoraj Kokos26 na swoim blogu w Salonie25 ujął to inaczej: Kogo tak naprawdę reprezentuje Edmund Klich? (również tam) podając pewne ciekawe okoliczności.

Nawet nie będę próbował odpowiedzieć na to pytanie. Bardziej interesuje mnie odpowiedź na pytanie: W jakim celu? Oczywistą sprawą jest multum zaniedbań po polskiej stronie - od organizacji całej wizyty w Katyniu począwszy, przez organizację lotu, na nie zabezpieczeniu odbioru delegacji na lotniskach awaryjnych kończąc. Poza tym, nie można wykluczyć nawet celowej próby spowodowania nieterminowego przybycia delegacji na uroczystości w Katyniu. Podejrzane jest również "upchnięcie" tylu ważnych dla państwa osobistości w jednym samolocie, rezygnacja z pomysłu wyjazdu pociagiem.

Czemu zatem służy to forsowanie przez Klicha odpowiedzialności pilotów i szkoleniowców?
- Odwróceniu uwagi opinii publicznej od ewentualnych zaniedbań po rosyjskiej stronie? Na pewno.
- Odwróceniu uwagi od zaniedbań logistycznych po polskiej stronie? Konkretnie "współpracujacych" z kancelarią prezydenta urzędników ministerstw - na pewno.
Ale również, w skutkach, dalszej destrukcji, tu - lotnictwa wojskowego. Przecież już niektórzy dowódcy podali się do dymisji, zrezygnowali ze służby. Jeśli nagonka dalej będzie trwała, to oczywiste są dalsze odejścia, dalsza dezorganizacja, ferment, skłócenie ludzi odpowiedziałnych za obronność kraju, tę realną, liniową, nie urzędniczą!

 

Dzisiejszy Nasz Dziennik (Piątek, 28 maja 2010, Nr 123) w Major Protasiuk: "Nie siadamy" i Co działo się nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj w ostatniej fazie lotu prezydenckiego Tu-154M? podaje:

Grupa kilkudziesięciu pilotów cywilnych i wojskowych dokonała samodzielnej analizy ostatniej fazy lotu prezydenckiego Tu-154. W ich opinii, załoga nie próbowała lądować na lotnisku w Smoleńsku, a do tragedii doszło z powodu awarii steru wysokości. Takiego zdania jest reprezentujący lotników dr Tadeusz Augustynowicz, oficer Wojsk Lotniczych, koordynator lotnisk wojskowych, wieloletni pracownik LOT.

Ich wersja biegu zdarzeń prowadzacych do katastrofy brzmi sensownie, pytanie jednak, czy to nie kolejna podpucha? Nie sugeruję ich złej woli, mogli przecież zostać wprowadzeni w błąd przez swoich informatorów, ponieważ swoje wnioski wyprowadzają m.in. z niepublikowanych zapisów czarnych skrzynek. Tak czy inaczej, pętla się zaciska.

Brak głosów

Komentarze

DLACZEGO SAMOLOT BYŁ 1100 M PRZED LOTNISKIEM NA WYSOKOŚCI 2.5M.

Pan E.Klich ani żadna Anodina nigdy nie wymyślą odpowiedzi
na to pytanie. Nigdy nie przerobią skrzynek, nie posklejają
głosów z kabin tak aby można było to wytłumaczyć i jeszcze
w dodatku uwierzyć w to.

Jest jeden sposób - zablokować internet i wszystkie fora.

Vote up!
0
Vote down!
0
#61762

Jeśli chodzxi o pana Klicha, to prawdopodobnie znalazła się jakaś stara teczka w Moskwie, lub jest zastraszany on, albo jego rodzina. Stan służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli jest wszystkim dobrze znany oraz możliewosci kilku garnuszków. Katastrofa, oczywiścia wersja bardzo prawdopodobna i inne wersje pozostaną narazie tylko wersjami, bo bez czarnych skrzynek i polskiej woli politycznej sprawa nie będzie wyjaśniona. To był, zamach!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#61775

Po pierwszym wystąpieniu Klicha, pomyślałem. Mamy jednego uczciwego gościa w dochodzeniu do prawdy.Po następnym wystąpieniu "kabaretowym" pomyslałem .Soviety zmielili Klicha.Moim zdaniem obie "katastrofy" to celowa likwidacja tych ludzi.W tym przekonaniu pozostanę. POLSKA jest rozbrojona . Spisałem kiedyś stan armi {z internetu}POLSKI,UKRAINY,BIAŁORUSI,CZECH,NIEMIEC,ROSJI itd. Widocznie budowa judeopoloni wymaga tych ofiar i rozbrojonej POLSKI [nawet z przemysłu}POZDRAWIAM

Vote up!
0
Vote down!
0
#61783

Po pierwsze b.dobry tekst. Jeden z nielicznych poruszających degradację polskiej armii.

Podobno Tusk wojska "nie czuje" (tak jak Ludwik XVI?). Minister obrony narodowej też ma kłopoty z pozytywnym uczuciem do resortu. Panów od majstrowania przy państwie nikt na uniwersytecie nie nauczył, jak ważna dla państwa jest dobrze uzbrojona armia? Wystarczy spojrzeć na sąsiadów zza Odry:
Każdy młody Niemiec przed studiami idzie do wojska, Polak nie musi się aż tak męczyć. A za to zaniechanie przyjdzie nam zapłacić chyba więcej niż w 1939 r.

Jeśli idzie o Klicha to, moim zdaniem, cały czas ma zielone światło od Tuska i mówi, co jest uzgodnione. To nie jest w żadnym wypadku improwizacja, bo sprawa jest najwyższej wagi. A dysonans w dwugłosie Klicha i Tuska ma być dowodem na niezawisłość(!)komisji, której przewodniczy strona polska w osobie Klicha. (Oni w PO lubią udawać, ze każdy sobie rzepkę skrobie, np.: wczoraj Tusk udawał, że decyzja o powołaniu Belki jest samodzielna - autorstwa Komorowskiego).

Vote up!
0
Vote down!
0
#61785

 Przecież  E.Klich był już kilkakrotnie wzywany przez  Tuska.Chyba to o czymś świadczy.Pozdrawiam.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

staryk

#61787

Kompendium wiedzy o Smoleńsku -
http://sites.google.com/site/katynii/

Vote up!
0
Vote down!
0
#61842

Dzięki, ktoś wykonał kawał dobrej roboty.Na takie przedstawienie sprawy, nie mamy i nie bedziemy mieli odpowiedzi.Obecnie pokazanie POLAKOM zmanipulowanych czarnych skrzynek,nic nie zmieni.Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#61844

Nieudolność śledztwa, niepokojące pytania - Polska prokuratura wojskowa szuka biegłych tłumaczy języka rosyjskiego, którzy byliby w stanie odczytać pismo ręczne. Niektóre protokoły przesłuchań, które mamy otrzymać w ramach pomocy prawnej z Rosji, są pisane odręcznie cyrylicą. – pisze Dziennik Gazeta Prawna. Dziennikarze Dziennika DGP mieli również nieoficjalnie uzyskać informację, jakoby kierownictwo Prokuratury Generalnej zamierzało oddelegować do prowadzonego śledztwa także prokuratorów cywilnych. Na stronie internetowej Prokuratury Generalnej ukazała się jednak 5 maja br. wiadomość dementująca tę informację."Prokuratura Generalna zaprzecza doniesieniom medialnym, z których wynika, że kierownictwo Prokuratury Generalnej rozważa możliwość delegowania prokuratorów cywilnych do udziału w śledztwie w sprawie katastrofy w Smoleńsku prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Prokuratura Generalna zaprzecza również, jakoby rozważano skierowanie w omawianej sprawie wniosku do Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej o dopuszczenie polskich prokuratorów cywilnych do udziału w czynnościach śledztwa prowadzonego przez rosyjską prokuraturę. Postępowanie w przedmiotowej sprawie prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, stąd brak jest podstaw prawnych do udziału w tym śledztwie prokuratorów cywilnych." – stwierdza komunikat podpisany przez Mateusza Martyniuka, Rzecznika Prasowego Prokuratury Generalnej. Prokuratora informuje równocześnie, że: "w ramach omawianego śledztwa skierowano do prokuratury rosyjskiej trzy wnioski o pomoc prawną, w których zwracano się o dopuszczenie polskich prokuratorów wojskowych do udziału w czynnościach rosyjskiego śledztwa i w ramach pomocy prawnej polscy prokuratorzy wojskowi uczestniczyli w czynnościach prowadzonych przez rosyjską prokuraturę." Nie są znane odpowiedzi na skierowane wnioski i można sądzić, że zostały one bądź zignorowane przez stronę rosyjską, bądź oddalone odmownie. Dziennik DGP twierdzi, że “rosyjska prokuratura praktycznie zakończyła swoje śledztwo. Teraz czeka głównie na ustalenie okoliczności katastrofy przez ekspertów z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).”
Jednocześnie do USA polecieli specjaliści z Rosji i z Polski, którzy wspólnie z amerykańskimi ekspertami z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu – NTSB mają zbadać urządzenia nawigacyjne systemu TAWS, ostrzegające o przeszkodach oraz o zbliżaniu się do ziemi. Urządzenia elektroniczne TAWS zainstalowane na pokładzie Tu-154M produkowane są przez amerykańską firmę, która sama jest zainteresowana jak mogło dojść do katastrofy samolotu z tego typu urządzeniami. Specjaliści twierdzą, że jest to pierwsza w historii katastrofa samolotu wyposażonego w tego typu systemy nawigacyjne. W miarę upływu czasu, wokół samej katastrofy oraz prowadzonego śledztwa, pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Nieudolność polskiego rządu, który nie zadbał od samego początku o przejęcie kontroli nad śledztwem, jego kluczenie, nie udzielenie rodzinom ofiar żadnej pomocy prawnej oraz nie poczuwanie się do żadnej winy – stanowią wystarczające powody do postawienia całego rządu i najwyższych urzędników państwowych pod Trybunał Stanu. Strona rosyjska nie wykazuje natomiast żadnej chęci obiektywnego wyjaśnienia katastrofy. Pojawiają się, również interesujące wątki dotyczące prowadzonego śledztwa. Andrzej Melak, brat jednej z ofiar katastrofy, Przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, Stefana Melaka, występując podczas ostatniego programu red. Jana Pospieszalskiego pt “Warto Rozmawiać", opisywał sposób przeprowadzania "identyfikacji ciał” ofiar, które odbyło się w Moskwie. Stwierdził on, że śledczy rosyjscy pokazali mu jedynie… zdjęcie ofiary, na podstawie której miał on dokonać tejże identyfikacji. Nie wiadomo jak przebiegała "identyfikacja" innych ofiar, czy również tylko na podstawie zdjęć? - Równie niepokojące są inne, trudne do zrozumienia przypadki: jak wiadomo jedną z pierwszych zidentyfikowanych ofiar katastrofy było ciało Prezydenta oraz jego żony, Marii Kaczyńskiej. Trudno odgadnąć jak możliwe było błyskawiczne zidentyfikowanie właśnie ciała Prezydenta i wyszukanie go spośród innych zmasakrowanych ciał, jednak równie trudno jest pojąć jak można było tak samo szybko zidentyfikować ciało Marii Kaczyńskiej, jeśli jej stan pozwalał na identyfikację jej jedynie po… obrączce ślubnej.
Inne wątpliwości pojawiają się w wywiadzie córki posła Zbigniewa Wassermana, która była przesłuchiwana w Moskwie, zresztą bez żadnego wsparcia prawnego ze strony polskiej, nawet bez udziału polskiego prawnika. Śledczy rosyjscy podstępnie uzyskali jej zgodę na spalenie dowodów rzeczowych w postaci “zabrudzonych i poplamionych krwią szczątków ubrań”, po czym oddali jej nienaruszone, nie poplamione, nie zniszczone rzeczy osobiste, jak telefon, notatnik, kalendarzyk. Strona polska powinna również niezwłocznie zainteresować się stanem remontowanej obecnie w Rosji drugiej, bliźniaczej maszyny rządowej Tu-154M, której części mogą być użyte w złych intencjach do prowadzonego śledztwa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#61942

Zdjęcia z satelitów opublikujcie, tak USA, jak innych!!!!Na portalu Flickr do obejrzenia jest zdjęcie satelitarne miejsca katastrofy smoleńskiej umieszczone tam przez firmę Digital Globe, wykonane w najwyższej rozdzielczości, jaką wolno publikować komercjalnie w ramach ograniczeń, jakie na cywilne wykorzystanie technologii rozpoznania satelitarnego nakłada Pentagon – 50cm. Zdjęcie ma 2526×2524 pixele (6,3MP) i 5170146 bajtów (ponad 5MB) [link] Warto wrzucić to zdjęcie na monitor o prawdziwie wysokiej rozdzielczości, np. na Viewsonic VP 2290b lub podobny, z rozdzielczością 3,840 x 2,400 znaną jako QUXGA-Wide albo WQUXGA. W braku kosztownego i bardzo trudnego do kupienia monitora WQUXGA, znośnym substytutem jest WQXGA 2560×1600, na przykład 30-calowy Apple Cinema Display. Uczta duchowa, zgadnijcie dlaczego? - Bo na tym zdjęciu, u samej góry pola szczątków prezydenckiego Tu-154M, leży kokpit. Ten sam zaginiony kokpit, który podobno rozprysł się w tysiące szczątków, i którego brak jest we wraku złożonym na kupę pod gołym niebem na oficjalnych zdjęciach MAK. [zob. zdjęcie poniżej] Publikacja tego zdjęcia to uprzejme przypomnienie ze strony USA, że istnieje dla was, towarzysze, kilka konsekwencji sytuacji smoleńskiej, o których dyskutujecie tylko między sobą, ściszonym głosem, zawsze pod gołym niebem, nigdy w pomieszczeniach zamkniętych, choćby fachowcy wasi zapewniali was z ręką na sercu o jakości odpluskwiania gabinetów.
1.Skoro istnieją zdjęcia jawne, w rozdzielczości 50 cm, to istnieją również i znajdują się w rękach odpowiednich agencji amerykańskich zdjęcia tajne, wykonane przez satelity wojskowe lepsze o dwie generacje, o których rozdzielczości nie miejsce tu spekulować. Więc wicie, rozumicie, kto ma wiedzieć, ten wie, co się, stało. No i wie, że kabinę pilotów mieliście w swoich rękach w całości, zanim tajemniczo wysublimowała w atmosferę.
2.Ktokolwiek ma wystarczające cojones, by chcieć ustalić postęp niwelowania miejsca katastrofy spychaczami, potrzebuje tylko zakupić od firmy Digital Globe komercjalne zdjęcia tego samego miejsca w rozdzielczości 50cm wykonane w kolejne dni po katastrofie. Albo poprosić o ich udostępnienie bezpłatnie. Parametry orbitalne satelity który wykonał zdjęcia z 12 kwietnia są opublikowane. Policzcie sobie sami, towarzysze, w jakich odstępach czasu jego kamery przelatują nad miejscem katastrofy, a będziecie mieli pojęcie jak szczegółowa jest cywilna, dostępna każdemu, dokumentacja waszych robót ziemnych na miejscu katastrofy.
3.Ci, którzy noszą mundury za oceanem i mają dostęp do zdjęć o dwie generacje lepszych, są w stanie ocenić niepokojący artefakt w polu szczątków, widoczny na zdjęciach Digital Globe, którego nie da się ocenić w rozdzielczości 50cm, zwłaszcza na amatorskich monitorach. Otóż poniżej kokpitu,w dół i na prawo, tam, gdzie logicznie powinna się znajdować kabina pasażerska, widać regularnie kolisty krąg zaczernionej ziemi o średnicy pi razy oko 20-25 metrów. Czy to jest miejsce eksplozji czegoś, co poddało glebę daleko wyższej temperaturze niż płonące paliwo lotnicze, czy tylko mchy i porosty podlegające ochronie przyrody, zapewne do tego czasu ocenili już specjaliści w pomieszczeniach bez okien, gdzieś niedaleko od Waszyngtonu. Więc wiecie co, chłopaki? Przestańcie Polakom wieszać kluski na uszach, jak się to ładnie w rosyjskim idiomie ujmuje. Kto ma wiedzieć, co się stało pod Smoleńskiem, ten już wie, w następstwie czego siedzicie na politycznej i strategicznej bombie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#61943