W Wigilię Prezdęcji tego kraju w Jewropie, tutejszym ku pamięci

Obrazek użytkownika Aurelia
Kraj

W Wigilię objęcia Prezdęcji przez władze "tego kraju" w Jewropie udałam się rannym świtem pociągiem specjalnym do stolicy.
W słynnym holu Dworca Centralnego zewsząd otoczyły mnie metalowe płoty.
Od razu poczułam się jak na manifestacji.
Za płotami nie działo się nic, puste pomieszczenia na piętrze także ziały samotnością lokali niegdyś ludnych, służących przez lata zawianym, bezdomnym i przegranym.

Tak, na Dworcu Centralnym nie było ani jednych ani drugich, ani trzecich, ciekawe czy szczury też uciekły?

Nie ryzykując kontaktu z warszawskimi tramwajami, w ów straszny czas, gdy najeźdźcy z prowincji zakłócali błogi spokój miłośnikom HGW, udałam się z przyjaciółmi per pedes na Plac Piłsudskiego.

Solidarnościowy Lud Boży zbierał się powoli już od godziny 10 -tej, ściskali się ci, co dawno się nie widzieli, jedzono lody - budka była przy fontannie, wyciągano kanapki, popijano czym się da.
Wiadomo, ruszamy dopiero po 13,30.
Nad nami latał helikopter pilnując by się nam nic nie stało, obowiązkowi opiekunowie też pochowali się gdzieś po katach.
Po informacji, że 50 autobusów nie może na czas dojechać bo się władzy manifestacja nie podoba i w związku z tym poczekamy na nich tu na placu, bo mamy czas, coś jakby drgnęło. Kiedy w końcu ruszyliśmy szło nas dużo, bardzo dużo.
Jak doszliśmy do sejmu, co tam robiliśmy i po co poszliśmy do pod Urząd Rady Ministrów, wszyscy wiedzą więc pominę ten temat.

Byliśmy grzeczni i zdyscyplinowani, bo Pan Przewodniczący cały czas nam przypominał, że nie jesteśmy bandytami.
Za to wiele "ciepłych" słów padło pod adresem pewnego byłego opozycjonisty, co mu owady mózg wyjadły.

Prowadzący wiec przed manifestacją starali się całkowicie odciąć od polityki.
Gdy enty raz usłyszałam, że ten rząd tak jak poprzednie nie dotrzymał..., także ten rząd zawiódł... i ten rząd nie spełnił..., miałam ochotę wrócić do domu.
W czasie wiecu 96 ofiar smoleńskiej tragedii nie doczekało się wspomnienia, choć prezydent Lech Kaczyński i rząd PiS, jako jedyni uczciwie rozmawiali z naszym związkiem.
Zacisnęłam zęby i wytrwałam, to z miłości do Ciebie Polsko, bo miałam ochotę zrobić raban i wrócić na dworzec.
Najzabawniej było na koniec.
Dworzec Centralny, tłumy manifestantów czekających na komunikat gdzie stoją ich pociągi specjalne.
Poznaniacy warują między peronami 3 i 4, bo ktoś powiedział, że chyba tam podjedzie.
Z megafonów wprawdzie padają komunikaty, ale właśnie w tym jednym, jedynym miejscu pracuje robotnik krusząc beton na torze siódmym przy peronie czwartym.
Pół dworca nieczynnego, wszystko pozasłaniane jak nie metalowymi płotkami to plastikowymi zasłonami.
I nigdzie pracowników nie uświadczysz.
Jak za komuny, front pracy jest, ale tych, co mają na nim walczyć brakuje i tylko ten jeden nie pozwala nam nic usłyszeć.
Wreszcie pilny robotnik przerwał na chwilę swoja pracę i dowiedzieliśmy się, że pociąg specjalny do Poznania wjeżdża na tor ósmy przy peronie czwartym.
Ledwie zdążyliśmy zejść po nieczynnych ruchomych schodach, gdy pociąg sapiąc, wyłonił się z tunelu.
Ciekawe, jak ocenią naszą zdolność do kierowania Unią Europejską ci, co na Dworcu Centralnym będą wysiadać, mając do ustalenia coś ważnego z władzami polskie Prezdęcji.

Brak głosów

Komentarze

Znalazłam artykuł, który mówi o zakończonym remoncie na Dworcu Centralnym w Warszawie.
Więc to co oglądałam, to był wyremontowany dworzec!
Nie wiedziałam, na dodatek, jakie spotkało nas, manifestantów, szczęście.
30 czerwca nie padał deszcz.
Podczas deszczu na wyremontowanym "Centralnym" woda leje się na perony jak z fontanny. Jest nawet pyszny filmik temu poświęcony w Internecie.
"Szkoda gadać" jak mawiał Janusz Rewiński.

Vote up!
0
Vote down!
0
#168136