Ja i "mistrz drugiego planu"

Obrazek użytkownika Polska444
Idee

Byłam dziś na spotkaniu Klubu Myśli Pozytywnej. Eksperci znający się na sprawach dotyczących zarządzaniem miastem - oraz moja skromna osoba (za zaproszenie dziękuję P. Witoldowi Kalinowskiemu) - podsumowywali referendum w Warszawie, wyciągając wnioski na przyszłość. Nagranie tej rozmowy będzie wyemitowane w Radiu Jutrzenka. Polecam słuchanie - mieszkańcom Ursynowa i okolic (niestety do nich nie należę) - w najbliższym czasie.

Ciekawa rzecz przytrafiła mi się przy okazji. Kiedy usiłowałam znaleźć wejście do sali, w której odbywało się spotkanie, przed głównymi drzwiami stał sobie pan, już raczej niemłody, w wieku przybliżonym do tego na zdjęciu. Kiedy przechodząca obok pani wskazała mi właściwe wejście, pan pofatygował się za mną, aż do miejsca docelowego. Poproszony przez prowadzącego spotkanie o przedstawienie się, zapytał czy ma okazać dowód osobisty. Nikt od niego tego nie żądał, więc usiadł sobie skromnie na "widowni" (będąc jedyną osobą w tym miejscu), nie przy stole. W pewnym momencie jednak poprosił o głos. Ten został mu udzielony. Z jednej strony, konsternacja, bo nie wiadomo, co przypadkowy przychodzień powie ("nagranie radiowe, dużo będzie wycinania" - pomyślałam). Jego twarz… brutalnie mówiąc, "nie tryskała inteligencją". Z drugiej jednak strony zauważyłam, że eksperci siedzący przy stole nie tylko nie wymieniali między sobą ironicznych spojrzeń, ale przysłuchiwali mu się z uwagą. Przybysz trochę zbaczał z tematu, ale mówił rzeczy ważne, i prowokował do dalszej dyskusji. "Tego już raczej się nie wytnie" - pomyślałam. I miałam rację. Okazało się potem, że nagranie zostanie wyemitowane w całości, taka już jest zasada w Radiu Jutrzenka.

Moja konkluzja zabrzmi pewnie ckliwie i banalnie, ale ją tu przekażę: Pan Bóg nas prowadzi przez życie za rękę, stawiając nam na drodze ludzi nieprzypadkowych. I tak naprawdę nawet najbardziej szczegółowo zaplanowany grafik wydarzeń i tak "się sypnie". I tak ma być.

Brak głosów