Szkolna pułapka, część 4

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Widok był naprawdę niecodzienny. Pani pedagog i pani wicedyrektor stały w gabinecie pana dyrektora szkoły, do której uczęszczał Łukaszek. Stały na miejscu na którym zazwyczaj stawali uczniowie, kiedy coś przeskrobali. I miny miały takie same jak uczniowie. I pan dyrektor mówił tym samym tonem.
- Zawiodłyście mnie panie i to bardzo. Dałem wam całe wakacje. I co?! I nic!!
- No, nie tak do końca - próbowała się ratować pani wicedyrektor i wyjęła niewielki notes. - Zebrałam trochę danych. Uczeń Maciej, lubi słodycze...
- Ja też zebrałam pewne dane - pani pedagog nie mogła być gorsza. - Ten okularnik...
- Dość - przerwał im brutalnie pan dyrektor. - czy panie pamiętacie o czym mówiliśmy? miałyście znisz... zająć się tą niesforną trójką z pierwszej a! Pokazać im, że to my rządzimy tą szkołą! A wy co? Dane zebrane! Wielkie mi coś!
- No tak, ale to nie jest zadanie, które można wykonać w parę dni - odparła pani pedagog. - W zaufanie takiego smarkacza trzeba się wkupiać długo...
- Wkupiać w zaufanie - powiedziała kpiąco pani wicedyrektor. - Gnojka trzeba krótko i mocno, a wtedy sam pęknie szybko i...
- I co? Ten gruby już pękł? - spytała ironicznie pani pedagog.
Pani wicedyrektor, patrząc na nią z nienawiścią, musiała przyznać, że nie pękł.
- Nie kłóćcie się - pan dyrektor podniósł dłoń. - to do niczego nie prowadzi. Myślałem nad tym problemem. Ci dwaj, ten gruby i ten w okularach, mieli dodatkowe zajęcia wakacyjne u pań, prawda? No, więc ja im przedłużę te zajęcia. Powiedzmy... Na cały semestr.
- A powód? - spytała pani wicedyrektor.
- Niezadowalające postępy w nauce, albo brak asymilowania się w klasie... Coś się znajdzie. Macie panie jeszcze trochę czasu. Weźcie się za nich!
- Tak jest! Ja chciałam powiedzieć, że... - zająknęła się pani pedagog. - Że moje źródło osobowe coś wspomniało o lekcjach historii w pierwszej a...
- Moje źródło osobowe też coś wspomniało, ale nie chciałam mówić, skoro sprawa jeszcze jest niepewna - skłamała gładko pani wicedyrektor, bo Gruby Maciek niczego takiego jej nie mówił.
- Drogie panie! Nie ma co więcej roztrząsać tego tematu. Do roboty!
Gruby Maciek oraz okularnik z trzeciej ławki grali z Łukaszkiem w nogę i nawet nie przeczuwali, że nad ich głowami gromadzą się wyjątkowo ciemne chmury.

Brak głosów