Zwalczając ogień ogniem

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Świat

Spektakularna porażka, jakiej doznały amerykańskie służby specjalne na początku stycznia pokazuje, ile mogą być warte plany Obamy dotyczące zwiększania wojskowych kontyngentów w Afganistanie. Posłanie na tamten świat siedmiu funkcjonariuszy CIA przez podwójnego agenta, a ściślej kogoś, o kim Amerykanie sądzili, że jest podwójnym agentem (bo ów Jordańczyk miał niby przejść na ich stronę po aresztowaniu), a tak naprawdę, udając, że pracuje dla USA, służył nadal Al-Kaidzie, dowodzi, iż ta ostatnia zaczyna działać w coraz bardziej wyrafinowany sposób, co z kolei nasuwa podejrzenia, że terroryści to nie tylko dzicz rzucająca się z ładunkami wybuchowymi w tłumy cywilów, ale i specjaliści w dziedzinie prania mózgu przeszkoleni przez jakieś służby kontrwywiadowcze.

Cała ta sprawa szeroko jest komentowana w prasie anglosaskiej, chodzi tu bowiem już nie tylko o to, że – jak było w przypadku wejścia nieproszonej pary do Białego Domu na przyjęcie wydane przez amerykańskiego prezydenta – lecz o skuteczność sił sprzymierzonych w walce z – co tu dużo kryć – wciąż świetnie się trzymającymi przedstawicielami Al-Kaidy. Problem jest nielichy, na co zresztą zwracał uwagę jeden z wojskowych ekspertów, którego słyszałem po południu w Jedynce, ponieważ organizatorzy zamachów na WTC, jak i w Londynie, to były osoby żyjące na co dzień w społeczeństwie i w świecie, którego nienawidziły, a sprawiające wrażenie zasymilowanych. Oczywiście w przypadku Jordańczyka, który dokonał samobójczego zamachu na agentów CIA, zapewne przedwcześnie stwierdzono jego „asymilację”, nie zmienia to jednak faktu, iż ktoś musiał przecież uznać, że niegdysiejszy wróg, po roku od aresztowania został przewerbowany przez CIA i – co więcej – nadaje się do infiltrowania środowiska, z którym był związany.

W. Bukowski w „Moskiewskim procesie” (Warszawa 1998, s. 120-121) opisuje „młyn”, tj. jedną z metod wyłapywania szpionów w 1941 r. przez sowieckie służby specjalne:

„Sprawdzanie” w sławetnym „młynie” wyglądało następująco: osobie podejrzanej o szpiegostwo lub działalność antysowiecką polecano wykonać za granicą zadanie rzekomo wyznaczone przez NKWD. Po uzyskaniu zgody „podejrzanego” na wykonanie tego zadania odgrywano przerzut tej osoby z rzekomej sowieckiej strażnicy na terytorium Mandżurii i aresztowanie jej przez japoński patrol. Następnie „aresztowanego” przewożono do budynku „japońskiej misji wojskowej”, gdzie go przesłuchiwali funkcjonariusze NKWD występujący jako agenci wywiadu japońskiego i rosyjscy emigranci białogwardziści. Przesłuchanie miało na celu wymuszenie na „przesłuchiwanym” przyznania się do współpracy z „wywiadem sowieckim”: odbywało się w szczególnie ciężkich warunkach mających na celu moralne złamanie delikwenta, stosowano też różnego rodzaju groźby i metody fizycznego nacisku.

Wiele osób, podstępnie wciągniętych w tę intrygę, sądząc, że rzeczywiście znajdują się na terytorium wroga i w każdej chwili grozi im fizyczne unicestwienie, opowiadało funkcjonariuszom NKWD, udającym Japończyków, swoich związkach z organami NKWD i o zleconych im zadaniach, które mieli wykonywać w Mandżurii. Niektórzy z nich, zastraszeni, pod wpływem przymusu fizycznego przekazywali pewne informacje o Związku Sowieckim.

Po zakończeniu przesłuchania, trwającego niekiedy kilka dni i nawet tygodni, funkcjonariusze „wywiadu japońskiego” przewerbowywali „zatrzymanych” i przerzucali ich na terytorium Związku Sowieckiego z zadaniem wywiadowyczym. Finał tej prowokacyjnej zabawy polegał na tym, że organy NKWD aresztowały „sprawdzanego”, a następnie OSO skazywało go jako zdrajcę ojczyzny na wieloletnie więzienie albo na rozstrzelanie.”

To jest wyrafinowanie wedle sowieckich standardów. Przy tychże standardach prania mózgu z piekła rodem wydaje się, że szkoła amerykańska jeszcze pracuje na starych, behawiorystycznych podręcznikach psychologii, zgodnie z kanonami których, ocenia się kogoś po zewnętrznym zachowaniu, nie wnikając w to, co myśli i czuje naprawdę (któż to bowiem, u licha, może wiedzieć?!, rzekłby stary J. Watson lub B. Skinner). O ile jednak zrozumiała jest taka behawiorystyczna tendencja w pop kulturze i socjotechnice, które przenikają amerykańskie media, o tyle w przypadku pracy kontrwywiadowczej rozsądek podpowiadałby pewną wstrzemięźliwość. Oczywiście, związków Al-Kaidy z Rosją jakoś nikt nie może wytropić, ale jak dla mnie to na kilometr tam posowieckimi służbami pachnie, które potrafią nauczyć technik takiego kamuflażu, o jakim agentom CIA się nie śniło. Zresztą, jak pamiętamy, te służby zajmowały się szkoleniem terrorystów w pradawnych czasach zimnej wojny, o której Zachód bardzo szybko i zgoła przedwcześnie zapomniał.

Może więc jest i czas na przebudzenie? Zszokowani Amerykanie porównują tę tragedię z atakiem na ambasadę USA w Bejrucie z 1983 r., a więc paralele z zimną wojną mimowolnie się nasuwają. Pytanie tylko, czy Amerykanie są w stanie jeszcze zapanować nad sytuacją w swoich służbach, skoro pod wodzą Obamy wybrali przyszłość, zbliżenie z Rosją i „walkę o pokój”, za którą prezydent USA zaocznie dostał Nobla?

http://news.bbc.co.uk/2/hi/south_asia/8449789.stm
http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/8440535.stm

Brak głosów

Komentarze

Nie ma żadnego dowodu na to, że za Al-Kaidą stoi Rosja.

Jedynym faktem jest to, że Rosja stara się rozegrać sprawe Iranu na swój sposób poprzez np. blokowanie sankcji przeciw temu krajowi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#42651

Nawet gdyby były dowody to napewno nie będą wskazywały bezpośrednio na Rosję. Jakby na to nie patrzeć rosyjskie służby specjalne są jedne z najlepszych na świecie, o ile nie najlepsze, a metody stosowane przez nie w każdym z krajów tzw demokracji są nie do pomyślenia, ale ... skuteczne.

Poza tym Al-Kaida może być szkolona przez uczniów FSB czy GRU, względnie ochotników.
________________________________________
"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#42654

... czekać na niezbite dowody?

Bo tego wymaga tzw. "prawo rzymskie"?

Nie wiem faktycznie, czy mam się śmiać, czy płakać.

Pzdrwm

triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com
http://tygrys.niepoprawni.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#42656

Szczególnie zachwyca mnie ta wzmianka o nędzy behawioryzmu. Od lat próbuję bezskutecznie lansować Roberta Ardreya (w istocie to była główna idea przy powstaniu mojego bloga), a on właśnie, mniej i bardziej bezpośrednio, robi z psychologii behawioralnej sieczkę.

Behawioryzm to poniekąd nieodrodne dziecko oświeceniowego leberalizmu i jedno bez drugiego jest praktycznie nie do pomyślenia.

Pzdrwm

triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com
http://tygrys.niepoprawni.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#42657

z behawioryzmu zrobili sieczkę już obiektywiści np. Konrad Lorenz.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#42659

... przy Ardreyu całkiem cienki Bolek.

Czytałem faktycznie faceta w młodości, podobał mi się, nie żałuję, paru niegłupich rzeczy się dowiedziałem... Ale naprawdę zrozumiałem co i jak dopiero z Ardreya.

Jeśli mi nie wierzysz, że Ardrey to prawicowa Wunderwaffe, a Lorenz taki sobie znawca zachowania gęsi i psów, to powiedz łaskawie dlaczego Lorenza wydawano nawet w PRL, dano mu Nobla (mimo że był członkiem NSDAP!), podczas gdy Ardrey, początkowo naprawdę głośny, został potem skutecznie przemilczany, a o tym, by go tutaj wydano, nie można nawet marzyć - chyba że niemal w podziemiu?

No, proszę, odpowiedz!

Tylko nie mów, że to był antropolog z wykształcenia, dramaturg i scenarzysta z zawodu, a jego głośne kiedyś cztery książki to w sumie tylko ambitne naukowe eseje - podczas gdy Lorenz to miałby być wielki i autentyczny uczony. Itd.

U Ardreya, choćby nawet nie miał we wszystkim racji, naprawdę byłoby łatwo znaleźć kwestie, na które co najmniej OPDOWIEDZIEĆ ci dzisiejsi uczeni (np. Dawkinsy) powinni się ludowi postarać. A jakoś tego nie robią, woląc udawać, że tych pytań nikt nie postawił. Ew. pogadać o gęsiach Lorenza.

Pzdrwm

triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com
http://tygrys.niepoprawni.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#42660

Ardrey moim zdaniem wiedział gdzie dzwoni, ale nie wiedział w jakiej parafii. Polecam Tobie lekturę Socjobiologii E. O. Wilsona, a zwłaszcza ostatniego rozdziału, który w pewnym okresie wzbudził niemałe kontrowersje.

A mówiąc o Ardreyu i Lorenzu, to ciężko porównywać dziennikarza i w sumie teoretyka-amatora z naukowcem. To inne dyscypliny. Czy porównujemy skoczków narciarskich i kulomiotów?

Lorenz też wyznawał błędne paradygmaty. Jego książka Tak zwane zło to klasyka myślenia w kategoriach doboru grupowego. Ardrey zresztą zaliczał podobne: wiesz jak wyjaśnił na przykład efekt Bruce'a?

Wracając do socjobiologii. Utrąciła to banda lewicowych intelektualistów, którzy zamiast przestrzegać wymogów metodologicznych, woleli oprzeć się na swoim wyssanym z palca światopoglądzie. Wyciągnięto stare klisze jak eugenikę, darwinizm społeczny, rasizm, no i to zostało uziemione szybko i sprawnie.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#42665

... żadnym "dziennikarzem", a, jak już mówiłem - z wykształcenia antropologiem, z zawodu scenarzystą i dramaturgiem, a jego książki ja uważam za ambitne eseje o dużej naukowej rzetelności, choć oczywiście b. subiektywne miejscami. W dodatku Ardrey miał podczas pracy nad tymi książkami b. bliskie kontakty z autentycznymi uczonymi, przy których Lorenz, daruj, to co najwyżej wyrobnik (z Noblem). Mówię o Leakeyu, Darcie, i całej masie innych podobnej klasy.

Mnie to co pisze przekonuje (oczywiście nie każde słowo, bo czasami z Ardeya wychodzi nieco dawny leberał), a jakoś sensownych argumentów w drugą stronę w swoim długim życiu nie spotkałem. Oczywiście oficjalna nauka socjobiologii nawet nie rusza, ale ja kiedyś zabawiałem się wynotowywaniem wzmianek na temat Ardreya (i Spenglera też) w różnych poważnych naukowych pracach.

A wtedy akurat miałem dostęp do naprawdę sporej uniwersytecjkiej biblioteki Carolina Rediviva w Uppsali, gdzie też zamawiali mi książki, także spoza Szwecji. I pilnie z tego korzystałem. Nie mogę teraz tych notatek znaleźć, ale było ich całkiem sporo, choć często ostrożnie sforuowane i oględne (co moim zdaniem także dużo mówi o współczesnej nauce).

Pamiętam, że np. słynny spec od prehistorii prof. Pigott, napisał w jakimś przypisie, że "mimo agresywnej, publicystycznej formy, zgadzam się zasadniczo z tym, co pisze Robert Ardrey na temat ludzkiej natury". On sobie mógł pozwolić, wielu innych zapewne nie może. A teraz już nawet nie wiedzą, że trza by przeczytać.

To linek do nekrologu prof. Pigotta, jakby coś: http://www.sal.org.uk/obituaries/Obituary%20archive/stuart-piggott

Słuchaj, ja efektu Bruce'a nie znam, biochemia czy inne Dawkinsy całkiem mnie nie ruszają - ja jestem domorosły filozof i historyk, znam nieco życie, także od strony brutalnych walk i pozycję w stadzie... Nie mówiąc już z tego, co widać w historii, jeśli się nie ma ideologicznych klapek na oczach... No i mnie Ardey całkowicie przekonuje.

Wiem, że nie zniżasz się do powoływania na autorytety, których ja nie uznaję (choćby dlatego, że ich nie znam), ale po prostu - zamiast mówić mi o Wilsonie i Bruce'ie, powiedz zrozumiale i jasno CO JEST NIE TAK U ARDREYA. Nie chodzi o biochemię, chodzi o naturę człowieczą, chodzi o to, czy stosunkowo prosta komputerowa symulacja nie potwierdzi teorii grupowej ewolucji... Takie sprawy.

Jako były programista i gość, mimo wszystko, także z technicznym wykształceniem, stawiam dolary przeciw orzechom, że każda sensowna symulacja tę teorię potwierdzi, bo to się po prostu na intuicję trzyma kupy. No a skutki złamania odwiecznych paradygmatów ludzkiego społecznego zachowania widzimy chyba gołym okiem na każdym kroku.

Książka "Tak zwane zło" mówiła rzeczy faktycznie ciekawe dla kogoś, kto - jak ja w wieku 20 lat - był z zewnątrz faszerowany sowieckim wariantem behawioryzmu, a sam sobie wynalazł Freuda i różne neo-psychoanalizy. W porównaniu z Ardreyem jednak (o Spenglerze już nawet nie wspominając) to są grzeczne bajeczki dla grzecznych dzieci, unikające wyrażania opinii o sprawach istotnych...

Czyste rozładowanie trudnego tematu i sprowadzenie dyskusji na ślepy tor. Dlatego też, jak sądzę, dali mu tego Nobla, i dlatego wydawano go w PRL. Ardrey natomiast to jest BOMBA, która by szybko skończyła nie tylko z większością avatarów marksizmu, ale także np. z k*winizmem.

I dlatego nie ma go po polsku. I dlatego nasza żałosna "prawica" zajmie się wszystkim, tylko nie przeczytaniem Ardreya, sprowadzeniem Ardreya, wydaniem Ardreya w rodzimym języku...

Wolimy Kaczmarskiego, Wysockiego, Herberta, a wielu woli także K*wina. Tylko z jakiegoś powodu to musi się nazywać "prawica", ale to w końcu tylko słowo, więc niech im będzie. ;-)

Pzdrwm

triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com
http://tygrys.niepoprawni.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#42741

Dobra, tylko zadajmy sobie pytanie na ile dziesijejszymi sluzbami rządzą różne ideologie, czy nawet tam paradygmaty naukowe? Bo mi się zdaje, że te rzeczy powinny być wolne od takich spraw... Myślisz, że nie są?

Vote up!
0
Vote down!
0
#42661

Ta cała ieologia, ideolodzy i paradygmaty stojący za służbami specjalnymi to żądza władzy, mamony i bezkarności. Ot i wszystko!
________________________________________
"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#42689