Wyjdźże, żubrze

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Otrzyjcie łzy, ludzie, jeśli bowiem nie król sondaży, to Jamajka, a najpewniej żubr słynny białowieski,

który o wiele lepiej niż Jamajka mógłby pojednać wszystkie środowiska okrągłostołowe w obliczu wspólnego wroga, jakim jest kaczyzm, stanie do walki. Jeszcze nic nie jest więc stracone, choć, rzecz jasna, trudno tak pokochać kogoś zupełnie innego, gdy miłość życia zawiodła i umknęła sprzed ołtarza. No nic, trzeba zacisnąć zęby, po prostu, tak jak się zacisnęło, gdy się okazało, że żadnych cudów nie ma, zresztą, czy ktoś z głosujących na PO oczekiwał cudów? Już samo odsunięcie kaczystów od władzy było spełnieniem marzeń, potem zaś już mogło być dosłownie wszystko albo i nic.

Ta grobowa cisza, która zapadła zaraz po zapowiedzi króla sondaży, świadczyła, że jednak nie tego oczekiwał świat. Bo przekomarzanie się przekomarzaniem, ale przecież Tusk był kandydatem na prezydenta przez bite 5 lat! „Prezydent Tusk” widniało na słynnych bilbordach z 2005 r. I nagle koniec? W roku wyborczym? Bez biegu przez płotki? Bez kolejnego starcia na szczycie? No, wprawdzie tym razem o ceny jabłek i kurczaków, płace nauczycieli i emigrację zarobkową to można by samego Tuska pytać, ale przecież nie o to chodziło, by króla sondaży z czegokolwiek rozliczać, tylko by przypieczętować „odzyskanie Polski” przez antykaczystów w 2007 r. Oczywiście może być też tak, że za jakiś czas okaże się, iż Tusk tak jak żubr, nie chce, nie musi, ale lud się domaga, by jednak mimo wszystko wystartował, gdyby jednak taki manewr zastosowano, znaczyłoby to, że ludzie „na platformie” miotają się coraz bardziej. Jak zresztą już się dowiadujemy, „Polacy” w większości popierają decyzję króla sondaży. Błyskawicznie to badanie przeprowadzono, jeśliby wziąć pod uwagę to, że decyzję ogłoszono o godz. 11, no ale na tym polega praca twórczego ankietera zwłaszcza w takich instytucjach od majstrowania przy opinii publicznej, jak neopeerelowskie sondażownie. Kto wie, czy te sondażownie w ogóle kogokolwiek przepytują? Może są już tak na bieżąco z diagnozowaniem nastrojów społecznych, że nie muszą ich specjalnie badać, by podać ich stan? Doświadczony lekarz widzi od razu „po gębie” pacjenta, co mu dolega. Doświadczony sondażysta wystarczy, że rzuci okiem na ruchliwą warszawską ulicę i już wie, co ludzie myślą.

Rano, gdy Olejnikowa przepytywała Millera, co to będzie, co to będzie, ten przypomniał, iż żubr, w sytuacji, gdy powstanie zagrożenie reelekcją Kaczyńskiego, wróci do gry. Teraz więc „wiekopomna chwila” faktycznie nastała, co wcale nie znaczy, iż „platforma” nie wystawi swojego rezerwowego kandydata. Bez względu na to, czy będzie to Radek czy Jamajka, to cała para znowu pójdzie w sondaże, a w zależności od tego, który kandydat będzie królem sondaży, na tego w ostatniej chwili przerzucone zostaną głosy „ponad podziałami”. Żubr wydaje się wymarzonym kandydatem dla wszystkich organizmów żywych, które skorzystały na „historycznym porozumieniu okrągłego stołu”, ponieważ jest do zaakceptowania i dla różowych, i dla czerwonych, i dla zielonych, jak sądzę. Jego arogancja nie jest tak wielka jak Jamajki i Radka, a poza tym niesie ze sobą ten powiew świeżości (specyficznie rozumianej), którą niósł Ole'Olek. Zapewne nie zatańczy disco polo, ale też i czasy nie są do takiego wesołego tańcowania, gdyż widmo antykomunizmu krąży wciąż po Polsce i nie daj Panie Boże, gdyby się tak zaczęły znowu polowania na czerwone czarownice. A jak ktoś chce zapolować na te różowe?

W ten sposób ponownie zataczamy koło i wracamy do legendarnych czasów (wrzesień 1995 r.), kiedy to wujek Adaś z wujkiem Włodkiem ogłaszali programowy tekst dotyczący przyszłości Polski („O prawdę i pojednanie”), a postulujący zakończenie rozliczeń, których tak naprawdę nigdy w III RP nie przeprowadzono. Była to wprawdzie kontynuacja linii wujka Adasia, który już w grudniu 1991 „w imię przebaczenia” nawoływał do nierozliczania junty Jaruzela, ale nowość stanowiło to maszerowanie ramię w ramię z wujkiem Włodkiem. Później nieco sprawy się pokomplikowały, no ale w czasach kaczyzmu, czyli putinizacji, wszyscy przejrzeli na oczy – teraz więc czas na kolejną historyczną klamrę.

Słyszałem dziś o narodzinach „męża stanu”, który potrafił porzucić osobiste ambicje i wiele innych podobnych bajek. Tego męża stanu widzieliśmy w akcji przez ostatnie dwa lata. To ciekawe, że głoszą owe bajki je ci ludzie, co jeszcze dziś rano daliby sobie ręce uciąć za to, że Tusk będzie prezydentem, wygra w cuglach i w ogóle jest najlepszy. Ta elastyczność dowodzi, że „plan B” rządzący establishment uznał za bardziej atrakcyjny, z tego, jak podejrzewam, względu, iż liczy ów establishment na największe z dotychczasowych porozumienie ponad podziałami, właśnie różowo-czerwono-zielone. Czeka nas więc powszechna mobilizacja Onych w obronie Układu. Bój to będzie ich ostatni.

http://www.permedium.pl/index2.php?option=com_content&do_pdf=1&id=161

Brak głosów

Komentarze

juz dawno temu twierdzilem ze Cimek moze okazac sie czarnym koniem tych wyborow. teraz to kwestia czasu, zanim to oglosza

Vote up!
0
Vote down!
0
#44970

Cimek i Kanclerz Tusk .
Duet na najbliższe 10 lat ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#45001

z palącym kocurem w tle ?

goniącym muchołapkę ...

swoim osobistym p/t-enisem :-((

Vote up!
0
Vote down!
0

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

#45007

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#45017