Robić historię

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Polskiemu parlamentowi oraz rządzącym nami ciemniakom nie pozostaje już nic innego, jak zamknąć 21-letnie historyczne procesy związane z „wychodzeniem z komunizmu” przywróceniem nazwy państwa „Polska Rzeczpospolita Ludowa”. Myślę, że spora część obywateli, zwłaszcza tych, którzy stale są odpytywani „w sondażach”, odpowiedziałaby, iż jest to pomysł całkiem słuszny, ponieważ peerel kojarzy się ludziom dobrej, socjalistycznej woli nie tylko z wieczną młodością peerelaków, ale i z beztroskimi czasami Gierka, z najpiękniejszymi serialami, z festiwalami, z najlepszymi latami polskiej telewizji i estrady, tanimi wczasami, bezpłatną służbą zdrowia oraz z kiermaszami książki. Ten gest wyszedłby naprzeciw postulatowi zgłoszonemu dziś w porannej Trójce przez niejakiego Arłukowicza, który to stwierdził, iż niech politycy robią politykę, a historycy niech robią historię.
Dzielnemu, bezkompromisowemu Arłukowiczowi chodziło o to, że – jak się możemy domyśleć – za dużo do tej pory było polityków w IPN-ie, a za mało historyków. Przy okazji zresztą wyznał dzielny lewicowiec, że lustrację trzeba było przeprowadzić 20 lat temu, a nie teraz. I jest to jak najbardziej słuszna uwaga, w krystalicznym, załganym stylu neopeerelu, albowiem fundamentem budowania „nowej Polski” było NIErozliczanie agentury i NIEczyszczenie struktur państwa z peerelowskich złogów. Tak się zresztą historyczne porozumienie konsolidowało przy wódeczce w Magdalence. Przez długie lata więc, poczynając od słynnych sejmowych wołań wujka Adama rozdzierającego szaty przed tymi popaprańcami, co chcieli przejmować majątek „PZPR-u” i „walczyć bronią nienawiści”, że o zaczarowanym ołówku i „grubej linii” wujka Tadka nie wspomnę, poprzez noc czerwcową '92, na walkach z listami Wildsteina, strasznymi sędziami Nizieńskimi i innymi IPN-ami i ichniejszymi enkawudzistami kończąc – na lustrację było za wcześnie, bo sprawy były zbyt świeże i rany bardzo zaognione. Zgodnymi głosami przemawiali czerwoni, zieloni i różowi, humanitarnie zapewniając ciemnych obywateli, iż nie ma co się babrać w życiorysach, polować na czarownice i palić ludzi na stosach, że to nieeetyczne, podłe, niskie, bolszewickie, no i zupełnie przedwczesne. Po wielu jednak latach tego zgodnego ględzenia okazało się nagle, że na lustrację jest już za późno i o tym właśnie dowiadujemy się dziś, choć nie jest to myśl szczególnie nowa. Te środowiska, które lamentowały, iż otwierane są świeże groby, naraz zaczynają lamenty, że się już omszałe grobowce chce świętokradczą ręką tykać.
Dialektyka piękna i peerel by się jej nie powstydził. Zwracam jednak uwagę na tę piękną frazę „niech historycy robią historię”. Oczywiście, jak możemy sądzić, chodzi o właściwych historyków na właściwych historycznych miejscach. Nie tylko TW Historyków, ale i magistrów historii, jak obecny premier, co się osobiście ujmował w obronie szkalowanego przez pseudohistoryków z pseudotytułami naukowymi człowieka, co w pojedynkę doprowadził do demontażu bloku sowieckiego i dał Polakom wolność (uwaga, chodzi o Wałka, nie o Jaruzela – na obecnym etapie historii jeszcze nie wstawiono tego ostatniego w miejsce tego pierwszego, ale jesteśmy blisko). Zresztą, już Lenin pisał (i to zanim padły strzały z Aurory) do słuchaczy szkoły partyjnej na Capri: „W każdej szkole rzeczą najważniejszą jest ideowo-polityczny kierunek wykładów. Co decyduje o tym kierunku? Całkowicie i wyłącznie skład osobowy wykładowców [podkr. W.I.L. - przyp. F.Y.M.]. Rozumiecie doskonale, towarzysze, że wszelka „kontrola”, wszelkie „kierownictwo”, wszelkie „programy”, „regulaminy” itd. - wszystko jest pustym dźwiękiem w zestawieniu ze składem osobowym wykładowców. Żadna kontrola, żadne programy itd. absolutnie nie mogą zmienić tego kierunku zajęć, o którym decyduje skład osobowy wykładowców. Toteż nigdy i nigdzie w świecie żadna szanująca się organizacja, frakcja cz też grupa nie podejmie się dzielić odpowiedzialności za szkołę, której kierunek jest już z góry przesądzony przez skład osobowy wykładowców, jeśli jest to kierunek wrogi.” (Lenin, „Wybór tekstów. O oświacie i wychowaniu”, Warszawa 1962, s. 99)
Kadry przede wszystkim, mawiano w latach budowania najlepszego ustroju na ziemi – i ta mądrość marksistowska pozostała aktualna do dziś. Jeśli bowiem w odpowiedniej instytucji zasiądą odpowiedni ludzie, to wtedy człek poczciwy, a od takich przecież roi się establishment neopeerelu, może spać spokojnie i jedynie sprawdzać, jak szybko i pokaźnie rośnie mu konto. Dbałością o skład osobowy zapewniono ciągłość peerelowi po jego „zlikwidowaniu”, ciągłość, jaka nie śniła się w najczarniejszych koszmarach antykomunistów i nawet zwykłych ludzi bydlęconych przez czerwonych zbrodniarzy obozowymi, barakowymi warunkami życia i niewolniczej pracy. Nikt z peerelu za nic nie poniósł kary, nikt też nie poczuwa się do pokutowania za neopeerel. I kto wie – może lepszej Polski już nie będzie?
Dziś rano w Jedynce słyszałem przed siódmą, jak jakaś kobitka zrobiła wesoły reportaż o dziurach w polskich jezdniach i drogach. No i, jak to w Jedynce jeszcze od czasów zjazdów „partii robotniczej” i relacji z pochodów pierwszomajowych, bywa, obywatele wypowiadali się, jak to sobie z dziurami radzą. Jedni narzekali, inni się śmiali, to z kolei jakiś gościu całkiem przytomnie powiedział, że wzorem alei gwiazd, w których odbija się odciski stóp lub rąk wielkich ludzi, tak te dziury należałoby zapełnić w taki sposób, by na pamiątkę kierowcom poodbijali się w nich radni, burmistrzowie itp. Ja bym cały gabinet ciemniaków w takiej alei gwiazd uwiecznił, przy czym te gwiazdy powinny być pomalowane na zielono, zgodnie z kolorem wyspy szczęścia, której kryzys nawet nie liznął i o której, jak słyszeliśmy od samego premiera, mówią w Berlinie, Londynie i Brukseli, jako wyspie wzorcowej. Pomyślałem sobie jednak, że ta historia z dziurami pokazuje indolencję nas, obywateli, jako ludzi, którzy dadzą się łoić złodziejom odpowiadającym za drogi, i dalej jeżdżą, niszcząc swoje auta. Przyzwyczajamy się do dziadowania tak samo jak w peerelu, to kolejny powód, by przywrócić starą nazwę. To by było robienie historii.
Wiele ostatnio mówi się w Europie, jak wiemy, nie tyle o Polsce, co o Grecji. Niedawno Magda Figurska, nawiązując do mojego ubiegłotygodniowego mądrzenia się, zwróciła uwagę na to, że oprócz zagrożeń kulturowych stojących przed naszym krajem, należy jeszcze dostrzegać zagrożenia gospodarcze. Jest w tym sporo racji, rzecz jasna, pod warunkiem, że dałoby się stwierdzić, że Polska ma jeszcze jakąkolwiek samodzielność ekonomiczną czy finansową :), że o poziomie infrastruktury nie powiem. Magda jednak z uwagą śledząc perypetie Grecji, która, nie wiedzieć doprawdy czemu, wszedłszy do eurozony, jakoś podupadła całkowicie, a przecież, jak zapewniali nas prorocy, nikomu nic złego po przyjęciu eurowaluty, stać się nie może - dostrzegla jedną wazną rzecz, o czym za chwilę. Czy ktoś pamięta, co wygadywali mędrcy o konieczności przyspieszonego wejścia do tej strefy przez Polskę? No ale oczywiście, gdzie Rzym, a gdzie Krym. Co tam Grecja, gdy Polska jest Irlandią 2, rzekłby nieomylny Vincenz. Wprawdzie kanclerz Merkel stwierdziła, że być może się zacznie niektórych wypraszać z eurolandu, ale to zapewne miała być wypowiedź mobilizująca Greków do jeszcze solidniejszej krzątaniny wokół zaległych wierzytelności.
Przy okazji jednak deliberowania o losach Grecji („teraz Grecja” :)), wyrażona została, tak nieco pół żartem pół serio, jak to zwykle w niemieckiej kulturze politycznej, ciekawa propozycja odsprzedaży wysp greckich za długi. Sami Niemcy, którzy obok ludobójstwa, to jeszcze uprawiali kradzież na nieprawdopodobną skalę i to zarówno dzieł sztuki, jak i prywatnych rzeczy, mogliby wprawdzie być dłużnikiem wielu narodów przez kilka dekad, aż zapomnieliby o imperialnej przeszłości – no ale jednak nie taki był plan z finałem zimnej wojny i pieriestrojką, więc nie w tym scenariuszu historii bierzemy udział. Zrobiono historię (trzymając się frazy Arłukowicza) nieco inaczej niż się spodziewaliśmy, zrobiono także dzięki naszym wielkim politykom, takim jak wujek Tadek czy zmarły niedawno wujek Krzysiek (kadry przede wszystkim!), który tak zażarcie negocjował z Niemcami, iż Bogu jedynie wypada nam dziękować, że nie wynegocjował, iż Polska ma im jakieś zaległe kontrybucje powojenne płacić. Ta historia z Grecją jest jednak ciekawym preludium. Może by tak wpadł ktoś u naszego zachodniego sąsiada na pomysł, by w ramach ożywiania polskiej gospodarki, nieco finansowo i ekonomicznie wesprzeć Śląsk i Pomorze? Przedstawiciele partii zagranicy w neopeerelu chyba by tylko przyklasnęli ręcami i nogami, na takie dictum, zwłaszcza że Niemcy rozkręciliby te regiony jak mało kto, żywiąc do nich wielki sentyment.
Od czasu, gdy zrzucono z samolotów z czerwonymi gwiazdami „polskich patriotów” na nasze ziemie, z robieniem historii jest niestety u nas tak, że zajmują się tym ludzie, którzy z Polski zrobili burdel i znakomicie się w tym burdelu bawią. Najśmieszniejsze jest jednak to, iż wielu obywateli polskich płaci za to widowisko i sobie je chwali. Może po prostu znakomicie się ogląda peep show z własną ojczyzną w roli głównej? Zresztą, po cholerę ludziom ojczyzna, jak wystarczy centrum handlowe?
http://wing2009.salon24.pl/163194,i-rozbior-grecji
http://www.rp.pl/artykul/447003.html
http://www.rp.pl/artykul/61991,446368_Gontarczyk__Antybiografia_komunisty.html
http://www.pb.pl/2/a/2010/03/17/Merkel_chce_wyrzucac_z_eurolandu
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,105162,7649933,Klapiac_zebami_przed_lustrem.html (szokujący tekst z Ministerstwa Prawdy; tylko dla wytrwałych)

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#52212

Niemcy też są zadłużeni, więc nie będą kupować, ale Chinczycy mają nadwyżki i są chętni, chcą kupić największy państwowy bank grecki.
Pozdrawiam. Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#52255

Mogą wyciągnąć zaskurniaki: zęby, złote zegarki, pierściąki, obrączki, branzoletki, obrazy, obligacje, akcje, wszystko zdobyczne, to jest ich. Więc nie obawiaj sie ich niemocy lecz agentury. Grecja jest pilotem tych, mimochodem rzuconych pomysłów nowej stragedi "wojennych". Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#52258

1) Poglądy Arłukowicza - to tyle, jeśli chodzi o rojenia PiSu co do sojuszu z młodym pokoleniem lewicy, która nie ma nic a nic wspólnego z PRLem.
2) PO odpolitycznia IPN metodą upolitycznienia ("dożynania watah). Pytanie: Gdzie PO urządzi uroczyste dożynki?
3) Strefa "Euro" - chwała Bogu, ze nas w niej nie ma...
4) A społeczeństwo śpi. Narkoza nie boli. Do momentu przebudzenia.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#52256