Pół tonu ciszej

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Świat


Za co kochamy UE? Za to, że troszczy się o każdego z nas z osobna i daje nam poczucie, że nie jesteśmy sami na tym świecie. To, że troska UE przypomina do złudzenia praktyki realnego socjalizmu, to już pewnie taki koloryt dzisiejszych czasów.

Oto więc Komisja Europejska alarmuje, że co 10 obywatel Europy może całkowicie ogłuchnąć, ponieważ słucha zbyt głośno muzyki na swoich przenośnych odtwarzaczach. Nie wiem, czemu badania uwzględniły wyłącznie użytkowników discmanów czy mp3, przecież  ludzie słuchają swoich płyt w autach, w chałupie, na rozmaitych imprezach, tudzież - na koncertach, techno parties czy dyskotekach. Nie wiem też, czy jak ktoś siedzi zbyt blisko orkiestry na koncercie symfonicznym, to też nie naraża swego słuchu. Gdyby tego było mało, to przecież raport KE powinien objąć też taki obszar, jak: która muzyka jest głośniejsza i hałaśliwsza od innych. Nie da się ukryć, że istnieją style, które programowo eksponują potężny ryk gitar, jak też style, w których ceniona jest "relaksacyjna, miękka fraza". No ale jeśli ktoś słucha muzyki relaksacyjnej na cały regulator, to przecież też naraża swoje uszy. Jak tu wybrnąć z takiej sytuacji?

Z pewnością przydałyby się jakieś (najlepiej obywatelskie) patrole do sprawdzania: kto, czego i jak słucha. Jeśli chodzi o odtwarzanie muzyki "w chałupie" czy aucie, sprawa prosta - życzliwi sąsiedzi od razu zlokalizują takiego delikwenta. W Polsce akurat mieliśmy sporą siatkę różnych TW, więc mogliby się przekwalifikować albo zaktywizować jako życzliwi. Robota byłaby jak znalazł.

 

Gorzej z tymi delikwentami przygłuchymi, co nieustannie słuchawki mają w małżowinach. Pełno ich po pociągach, tramwajach czy autobusach. "A pokaż, koleżko, czego tam słuchasz i jak wysoko podciągnąłeś potencjometr?", takie pytanie powinien zadawać przewodniczący komisji ds. nadmiaru decybeli, spotkawszy kogoś, kto się zbytnio zasłuchał. Tu zresztą też można na życzliwych liczyć, bo gdy np. jedziemy tramwajem, a słyszymy ryki ze słuchawek kogoś stojącego obok, to od razu można by taką komisję obywatelską zawiadomić. Konieczne byłoby wprowadzenie mandatów: za szkodzenie własnemu słuchowi. Miałoby to znaczenie nie tylko ogólnozdrowotne (im więcej dobrze słyszących obywateli, tym lepiej eurokraci mogą docierać ze swoimi kolejnymi rozwiązaniami prawnymi), ale i demokratyczno-rozwojowe (im mniej obywateli niedosłyszących, tym łatwiej im przemówić do rozsądku, zwł. w przypadku kolejnych wyborów). Same plusy, trzeba przyznać. Jedyny problem byłby taki, jakby ktoś słuchał sejmowych przemówień Tuska czy Gleba Chlebowskiego. Czy karać za takie wykroczenie, czy nie? Nu, komisarze musialiby rozsądzić, po obywatelsku, czy szkodzi to na słuch, czy nie szkodzi.

Abstrahując jednak od tego typu niuansów, to zaproponowane przeze mnie rozwiązanie (stanowiące odpowiedź na alarmujący głos KE) wpisuje się zresztą znakomicie w ogólną troskę, jaką biurokracja europejska przejawia w stosunku do zwykłego buraka, który gdzieś na urodzajnej glebie unijnej rośnie, jak choćby, nie szukając daleko, ja. Wszak w trosce o moje zdrowie urzędnik (niejednokrotnie sam palacz) zakazuje mi palić w miejscach publicznych (jak np. knajpy, urzędy), tłumacząc to, całkiem słusznie, przecież, kiedy by urzednik coś niesłusznego wymyślił?, że ja się będę musiał poddawać później kosztownemu leczeniu, na które tenże bidny urzędnik będzie musiał wyciągać pieniądze od wszystkich podatników, także niepalących i nieurzedujących. Wszystko to prawda, choć, jeśli tak spojrzeć na skalę zanieczyszczeń, które dzień w dzień wdychamy, przechadzając się lub przejeżdżając przez nasze miasta, to wydaje się, że walkę z rakotwórczymi substancjami należałoby zacząć od odkażania miejskich ulic i kompleksowej reformy w przemyśle motoryzacyjnym, nie zaś od pacyfikowania (i tak pacyfikowanych drakońskimi cenami) palaczy. Ale, pal diabli palaczy, skoro mówiliśmy o słuchu i muzyce, a więc sprawach poważniejszej wagi.

Informacja nt. troski eurokratów o nasze uszy okraszona jest jednak pewnym niepokojącym stwierdzeniem:

"Zagrożenie jest poważne, bo w Europie od 50 do 100 milionów ludzi codziennie słucha muzyki na słuchawkach, najczęściej poza domem. By zagłuszyć hałas ulicy, użytkownicy przekraczają bezpieczny poziom głośności wynoszący 89 decybeli."

Wyglądałoby więc na to, że to hałas na ulicy jest tak wielki, że ludzie, by nie być narażeni efekty jego oddziaływania, ratują się przed nim, słuchając głośno muzyki. Wydaje się więc, że zagrożenie dla naszego słuchu leży na wyciągnięcie ręki czułych na nasz los, biurokratów, więc może powinni zacząć ograniczać ten harmider, jakim jesteśmy bombardowani, ilekroć przyjdzie nam przebywać na ruchliwych i zatłoczonych (a częstokroć, rozkopanych na grandę) ulicach, zanim wezmą się za program ratowania nas przed głośną muzyką. Tu młot pneumatyczny, tam karetka policyjna lub ambulans, tu znowu państwo posłowie lub senatorowie na sygnale przez centrum jadą. Mało tego - co zrobić z publicznością stadionową, która ryczy jak stado lwów, czym na pewno może zaszkodzić słuchowi niejednego kibica? Czy organizatorzy Euro 2012 (i innych sportowych imprez) biorą ten aspekt pod uwagę? A co z nauczycielami, którzy pracują w tzw. kombinatach? Był ktoś z biurokratów na "dużej przerwie" na korytarzu takiej wielkiej szkoły?

Słowem, gdzie się nie rozejrzeć, problem. Ale nie zrażajmy się i nie zrażajmy kochanej biurokracji. Wszak rozwiązywanie problemów to jej specjalność, a im więcej problemów, tym więcej pracy dla biurokratów. Ktoś powie, że im więcej pracy dla biurokratów, tym więcej papierów, ale czy nie mamy z takiego stanu rzeczy pożytku w postaci makulatury, po przemieleniu której uzyskujemy papier, na którym można drukować nowe przepisy, nowe raporty KE i nowe rozwiązania kolejnych problemów? Na tym życie w UE polega i to się fachowo nazywa recycling. Po naszemu, czyli po staropolsku, mówiąc kołowacizna.

http://wiadomosci.onet.pl/1842810,12,item.html  

Brak głosów

Komentarze

...przeprogramowany przez dr.Faxx do pouczania dzieciaków i palaczy:

śmiech 

Na marginesie: nigdy nie podkręcam empetrójki mocniej nic 50-60% głośności. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#6311