Lekcja logiki

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Blog

Nieoceniony W. Sadurski w iście sokratejskim stylu rozwodzi się nad skrajną głupotą ciemnogrodu i polskiego kołtuna,

która to wyraża się w twierdzeniu, jakoby legalizacja związków jednopłciowych stanowiła zagrożenie dla rodziny. Il professore przeprowadza następujące rozumowanie:

„Zawsze mnie interesowało, na mocy jakiego procesu myślowego można odmowę prawnego uznania związków homoseksualnych uznać za obronę rodziny, zaś – na odwrót – uznanie takich związków – za zamach na rodzinę. Przecież sam fakt uznania X nie stanowi zagrożenia dla Y – chyba że X samo w sobie stanowiłoby zagrożenie dla Y. Na przykład: uznanie w jakimś kraju buddyzmu jako równoprawnego wyznania religijnego nie stanowi samo w sobie zagrożenia dla np. protestantów, no chyba, że buddyści aktywnie zajmowaliby się prześladowaniem protestantów. Na tej samej zasadzie, o ile członkowie związków homoseksualnych nie zajmują się aktywnie prześladowaniem rodzin heteroseksualnych – a o ile wiem, nie ma takiego problemu, w każdym razie na masową skalę – to uznanie legalności związków homoseksualnych samo w sobie nie stanowi groźby dla rodziny tradycyjnej.”

Następnie zaś (nie wchodzę w szczegóły, każdy bowiem może sobie ten pokrętny wywód poczytać na blogu Sadurskiego), trzymając się tego toku, „dowodzi”, że najwyżej chodzić może o obawy ciemnogrodu o eksodus heteroseksualistów do środowisk gejowskich oraz o spadek rozrodczości. Można z tego wywodu wnioskować, że Sadurski, wzorem innych ludzi postępu, czyli współczesnych oświeceniowców, pewnych rzeczy nie widzi albo nie chce dostrzec, co z kolei potwierdza pewną życiową prawdę, iż najciemniej jest pod latarnią. Może też być tak, że Sadurski doskonale wie i widzi, o co chodzi, ale - wzorem socjotechników marksistowskich i/lub neomarksistowskich, którzy znają prawidła kreowania rzeczywistości społecznej za pomocą języka (zwłaszcza języka prawniczego) – nie chce by ciemny lud to wiedział i widział. Ktoś zaraz spyta, o jakie prawidła chodzi? O takie np., że się wprowadza do języka prawniczego termin „mowa nienawiści”, a następnie się namierza i ściga tych, co tę „mowę” szerzą. Za pomocą języka można czary robić – jeśli używa się określenia „usunięcie ciąży” zamiast „zabójstwo dziecka nienarodzonego”, to kwestia aborcji wcale nie jest taka straszna, jak mogłaby się wydawać. Cały ten problem wymaga, rzecz jasna, szerszego przedstawienia, ale „logika” myślenia i „logika” języka Sadurskiego jest tu niezłym przykładem.

Wbrew temu bowiem, co pisze nasz florencki autorytet, istnieje jeszcze jedna, fundamentalna kwestia związana z korelacją między zalegalizowaniem związków jednopłciowych i destrukcją rodziny (pomijam już zagadnienia psychopatologii, czyli tego, że osoby o nienaturalnych skłonnościach seksualnych utrwalają te skłonności, dokonując dalszego gwałtu na własnej naturze, a nie leczą się z nich). Kwestia ta sprowadza się do uznania homozwiązku za rodzinę, po prostu, a więc ekwiwokacji związanej ze znaczeniem słowa „rodzina”. Proszę zresztą zauważyć, iż sam Sadurski już odnosi to słowo do homozwiązków, co oczywiście nie jest przypadkiem, ale elementem szerszej strategii kulturowej oświeceniowców, którzy „oswajają” ciemny lud z nowomową postępu. Zabiegi przekształcania sfery znaczeniowej doprowadzano do perfekcji w czasach komunistycznych – jak widzimy jednak, w czasach neokomunistycznych mają się one także znakomicie. Dlaczego dokonuje się takich zabiegów? Ano dlatego, że nowomowa, zrazu używana jako środek perswazji, staje się następnie (tj. w wyniku uporczywego powtarzania pewnych fraz w mediach czy w debacie publicznej) narzędziem myślenia zwykłych ludzi, a w ten sposób przyczynia się do zmian mentalnościowych w świadomości społecznej. Czary-mary dokonywane na języku mają więc głęboki sens kulturowy – nieprzypadkowo więc jakiś specjalista skonstruował kiedyś np. terminy „litościwe zabijanie” czy „dobra śmierć” w odniesieniu do eutanazji. Nieprzypadkowo zwolennicy aborcji mówią, że są za „wolnością wyboru”. Gdy bowiem takie określenia się zakorzenią, gdy ludzie zaczną tak etykietować pewne działania, to kwalifikacja moralna tychże działań się zwyczajnie zmieni i zło zacznie być nie tylko bagatelizowane, ale nazywane dobrem. Dokładnie tak jak za komunizmu, gdzie zamordyzm i terror nazywa się „demokracją ludową”.

Na uznaniu homozwiązku za rodzinę (uznaniu mającym konsekwencje mentalnościowe, kulturowe i społeczne opisane przeze mnie powyżej) sprawa się nie kończy, jak wiemy bowiem, następnym krokiem (zgodnie z „logiką” tego rodzaju uznania, czyli zgodnie z tym, iż homozwiązek to „rodzina”) jest „prawo do adopcji”. Zauważmy: prawo. Legalizacja dewiacji skutkuje więc kolejnymi zmianami prawnymi na zasadzie domina (skoro uznało się A, to trzeba uznać B itd.). Nie ma w tym nic dziwnego, uznanie bowiem tego rodzaju związku za rodzinę, de facto pozwala na wychowywanie dzieci. Otwiera się w ten sposób drogę do instytucjonalizacji homozwiązków już nie na zasadzie tolerancji dla czyichś nienaturalnych preferencji seksualnych, lecz na zasadzie stanowienia nowego obrazu rodziny właśnie. Jest to zagrożenie kulturowe, którego skali w tej chwili nie sposób ocenić, choć te doniesienia prasowe, które mówią o molestowaniu zaadoptowanych dzieci przez „homo-rodziców” już powinny być dostatecznie mocnym sygnałem alarmowym. Oczywiście samo to, że jacyś urzędnicy w pełni świadomie przyznają homoparom prawo do adoptowania dzieci (swoją drogą ciekawe, czy ci ludzie zgodziliby się, by ich własne dzieci wychowywane były np. przez dwóch homoseksualistów), już świadczy o poważnej kulturowej i mentalnej patologii w tych krajach, gdzie tego rodzaju chore kompletnie praktyki weszły w życie. Nie muszę dodawać, że te patologie sukcesywnie są przeszczepiane także do polskiej kultury.

Agresja środowisk gejowskich posunęła się ostatnio tak daleko, że zaczęły one wprost atakować Kościół, wysyłając bojówki na nabożeństwa. (Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem, czy do meczetów też tak śmiało weszłyby gejowskie bojówki). Tego rodzaju akcje, nasuwające skojarzenia z bolszewickimi bojówkami wymierzonymi w ludzi religijnych (zresztą sympatie gejowskich środowisk do czerwonych i vice versa są powszechnie znane), świadczą o jednoznacznie o ideologicznym nastawieniu środowisk otwarcie dążących do wojny kulturowej. Wcześniej czy później do takiej wojny dojdzie, ale nie chciałbym być wtedy w skórze tych, co tę wojnę sieją.

http://wojciechsadurski.salon24.pl/161779,ochrona-rodziny-przed-homoseksualistami-i-ps-o-red-warzesze
http://www.chrzescijanin24.pl/ze-wiata/news/1188-dzieci-adoptowane-przez-homoseksualistow-bardziej-naraone-na-samobojstwo.html
http://www.pardon.pl/artykul/11015/geje_zrobili_burde_w_kosciele_zobacz

Brak głosów

Komentarze

Nadworny lukrownik jak zawsze czujny!
Jego teksty na salonie 24 tak słodkie do mdłości jak sacharyna!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#50504

Obecna cywilizacja, oparta jest na rodzinie. tzn. związku kobiety i mężczyzny co pozwala na reprodukcję i trwanie homosapiens. Wszystko, co zmienia tę zasadę, jest dewiacją, chorobą, kulturą antyczłowieczeństwa. Wiekowe doświadczenia, budowy społeczeństwa perpetum-mobile, które niezależnie od warunków zewnęcznych pozwoli na trwanie gatunku zostalo przez kilkadziesiąt lat działalnosci i dominacji terroru lewactwa wypaczone. Dominacja kultu dewiacji i szabatu czarownic, prowadzi nieuchronnie do końca gatunku. Na czym polega cywilizacja rodziny??? Otóż jest bardzo prosta zasada i dlatego doskonała, ponieważ utrzymuje srodowiska pokoleniowe, poprzez reprodukcję tzn. nowe pokolenie podtrzymuje tradycję pokolenia rodziców i dziadków. Proste jak pierdolenie. Jak się to ma do dewiantów, którzy nie dośc, że nie mają utrzymujących ich potomków, to chcieliby korzystać z dorobku pokoleń tzn. emerytury i opieki na starość./ Nie, nie pozwalam!!! Pedały, lisbijki i inne zwierzochobici w naszej cywilizacji mają prawo tylko do żywota, i żadnych innych praw. Lewactwo wedlług oficjalnych stytystyk przegrało z ekonomią społeczną, gdyż po przejściu do stanu spoczynku, nie ma kto pracować na ich emeryturę. Więc wszelkie samoluby po trzydziestce, powinny indywidualnie płacić 50%podatku na przyszlą emeryturę( ratunek!!!zaświadczenie o niepłodności). Bo nie może być tak, by na luksus zboczeńców lewaków pederastów i dewiantów, pracowały moje dzieci. Twierdzenie jest bardzo proste, że woda jest mokra a jak komuś się nie podoba, to niech spada do lasu. Tak, możecie nazywać mnie cimnogrodem, wasze dzieci mogą słodzić herbatę tym dziwadłom, ja mimo to, czuję się nowoczesnym światopoglądowo nadal,człowiekiem!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#50631

[quote=balsam]Obecna cywilizacja, oparta jest na rodzinie. tzn. związku kobiety i mężczyzny co pozwala na reprodukcję i trwanie homosapiens. Wszystko, co zmienia tę zasadę, jest dewiacją, chorobą, kulturą antyczłowieczeństwa.[/quote]

To stwierdzenie już samo w sobie stanowi wystarczająca definicję do samoobrony przez kontrargumentami ze strony przeciwnej.

A tak mówiąc bezpośrednio dałeś Waść głos niczym dzwon Zygmunta na Wawelu ..który jest właściwie nie do "przebicia" przez żaden innych nawet z odległych okolic ..

W pełni się podpisuję pod całością tej wypowiedzi , a w bardzo głębokim "poważaniu" mam wszelkie protesty ludzi "lewoskrętnych" i wykorzystujących odbytnicę jako organ do jeszcze innych celów niż samo wypróżnianie się ...

pozdrawiam

............................

"Pozwól mi Panie bym stał się narzędziem Twej sprawiedliwości"
http://andruch.blogspot.com/

Vote up!
0
Vote down!
0

-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>

#50633