Którędy z potiomkinowskiej wsi?

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj


Rozumiem rozczarowanie Ł. Warzechy, aczkolwiek mnie obecna Polska nie tyle rozczarowuje, co zwyczajnie śmieszy. Rozczarowanie byłoby uzasadnione, gdybym w 1989 r. wiązał wielkie nadzieje z ludźmi stojącymi na czele przemian, a nie wiązałem. Odczuwam wielką satysfakcję (także intelektualną) z tego powodu, że się nie pomyliłem. Komuniści wystrychnęli konstruktywną opozycję na dudka, a potem już poszło z górki, co obecnie daje nam peerel-bis, postpeerel ewentualnie, jak to zapisywano na kartach „bruLionu”, RPRL. Te określenia należy traktować jako techniczne, a potwierdzenie ich słuszności znajdujemy w każdej dziedzinie naszego życia – od gospodarki po politykę. I to jest naprawdę śmieszne.

Śmieszny jest Wałęsa wywracający kostki domina z nazwami poszczególnych państw i nie mniej śmieszny jest orszak klakierów, który mu towarzyszy. To przecież nie Wałęsa był „pierwszym poruszycielem”. Śmieszni są ci wszyscy podekscytowani dziennikarze/dziennikarki w przeróżnych mediach, spośród których pamiętam głosy tych, co z pełną powagą pochylali się nad przemarszami pochodów pierwszomajowych, „II etapem reformy” czy kolejnym „zjazdem PZPR”. Wczoraj w Jedynce nawet w audycjach muzycznych wspominano o „obaleniu komunizmu” - słowem komedia była nie z tej ziemi. Najśmieszniejsze było to, że emitowano jakieś fragmenty audycji podziemnych, a przecież przez ostatnie 20 lat ze świecą trzeba by szukać jakichś poważnych wydawnictw odtwarzających niezależną kulturę związaną z Solidarnością i Solidarnością Walczącą. Takie reedycje natomiast – zauważmy - dotyczyły wielu filmów, seriali, książek, a nawet komiksów nieśmiertelnego peerelu. Wszelkie próby protestu przeciwko załganym „Czterem pancernym” itp. socrealistycznym produkcjom zbywano jeśli nie wzruszeniem ramion, to wymownym pukaniem się w czoło. W 20-leciu postpeerelu zadbano o to, by polska literatura była polipoprawna aż do bólu, czego znakomitym dowodem są książki Tokarczuk, Gretkowskiej, Masłowskiej, Chwina etc. i jednocześnie pilnowano, by znakomite tradycje literatury nieobecnej w peerelu (J. Mackiewicz, S. Piasecki, A. Bobkowski, W. Grubiński, M. Hemar i wielu innych) pozostały na marginesie lub miały łatę oszołomstwa, archaiczności etc. W ten sposób do potiomkinowskiej wiochy jaką był peerel dorobiono znakomitą przybudówkę i mamy nowy wspaniały potiomkinowski świat.

Wielkim wsparciem przy budowaniu „Polski nie dla oszołomów”, albo ściślej, „Polski nie dla idiotów”, czyli RPRL-u, nie byli dla konstruktywnej opozycji li tylko czerwoni ze swoimi bezpieczniakami, z którymi już w Magdalence doszło do spektakularnej fraternizacji, ale i socjaliści z Zachodu, ze swoim arcykomicznym pomysłem budowy superpaństwa europejskiego, w którym eurokracja pełni rolę panów, zaś podatnicy są dozgonnymi lennikami instytucji kontrolowanych całkowicie przez eurokrację. W chwili bowiem, gdy ludzie – nie wiedzieć czemu - uważający się za polskich polityków wpadli na pomysł, by nasz kraj podporządkować eurokracji, to odkryli, że jakakolwiek odpowiedzialność za państwo polskie znika i można spokojnie uprawianie polityki zastąpić nieustanną zabawą, no i oczywiście, dorabianiem się (tudzież ustawianiem swoich bliskich i dalekich krewnych). Tak też wykorzystują swój czas owi „politycy”, choć, co trzeba przyznać, mimo kryzysu, bawią się coraz huczniej. No ale tak to już jest na Titaniku.

Pytanie, co w tej sytuacji mogą zrobić ludzie normalni? Przede wszystkim rekonstruować to, co przez wiele lat udało się zniszczyć komunistom i co również w postkomunizmie jest systematycznie niszczone – więzi społeczne i narodowe. Należy tworzyć wspólnoty, które będą w stanie odtwarzać tkankę społeczno-narodową. Oczywiście dobrze by było, gdyby mocno zaangażował się w ten proces Kościół, tak jak w czasie podziemia przejął na siebie funkcje mecenatu niezależnej kultury (wszak w postkomunizmie niezależna kultura jest zagrożona przez kulturę sterowaną). Po drugie należy w zespołach specjalistów opracować program uzdrowienia systemu edukacji (obejmujący likwidację gimnazjów m.in., lecz i też zmianę programu nauczania, by umożliwiał odtwarzanie polskiej kultury nie zaś indoktrynację politpoprawną oraz atomizację wiedzy o świecie) i powoływać do bytu niezależne instytucje edukacyjne (w pewnej mierze czyni to już Kościół rozbudowując sieć szkół katolickich, ale z tego, co wiem i w tychże placówkach pojawiają się, niestety, nauczyciele nie tylko ze starego systemu, ale i z ideologią politpoprawną, co tylko świadczy, że rodzice nie do końca wnikają w to, czego się ich dzieci uczy). Nie muszę dodawać, że ludzi odpowiedzialnych za niszczenie polskiej edukacji (od Handkego, poprzez Wittbrotta, na Hall kończąc) należałoby postawić przed sądem za skalę dokonanej destrukcji. Po trzecie, co już kiedyś pisałem, należy tworzyć niezależne media, gdzie wypowiadają się ludzie mający coś do powiedzenia, myślący, krytyczni wobec otaczającej nas rzeczywistości, nie zaś to matolstwo, które na co dzień przez polskie media się przewija i truje nam głowy.

Tak więc na początek droga przez edukację i kulturę. W ten dopiero sposób można zacząć myśleć o jakimś odtwarzaniu elit zniszczonych przez komunistów i systematycznie niszczonych także w postkomunizmie.

http://lukaszwarzecha.salon24.pl/109000,20-lat-niepodleglej-olbrzymie-rozczarowanie

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#21977

lubię Warzechę, ale myślę, że problem leży gdzie indziej.Powinien to być osobny wpis, ale pewnie nie będę miała czasu.
Czytam, słucham - i wydaje mi się, że liberalizm niektórzy ( w tym - większośc nawet przyzwoitych dziennikarzy) uznali za przyzwolenie na nowy podział społeczny.
To stąd się bierze słynna opowieść Ziemkiewicza o "lepszej" i "gorszej" stronie jego własnej, wiejskiej drogi.A także niedawne zagranie Karnowskiego o tym, że" nigdzie na świecie nie ma już lewicy socjalnej".Więc - hulaj dusza, należy tylko załapać się po właściwej stronie.

A sa to ludzie bynajmniej nie wywodzacy się z arystokracji.
Oni w to uwierzyli, jak w koniec historii u Fukujamy.
Ale to już było, choćby u Kalwina, który wymyslił, że większośc ludzi rodzi się bez łaski boskiej - i cześć.Zakładając, że to ci wygnańcy "bez łaski boskiej" zbudowali Amerykę, coś tu nie gra z mysleniem.

Nie mam żadnych predyspozycji na "ciotkę rewolucji", ale nie godzę się na planowe wykluczenia społeczne. A oni się godzą, doskonale wiedząc, że Skandynawia (np) nie poszła taką drogą. Pasuje im sytuacja, w której ICH awans społeczny jest tym pewniejszy, im większa przepaśc dzieli ich od "zwykłych ludzi". Oni się godzą na "bydło" Bartoszewskiego, choc nie mówia o tym z otwartą przyłbicą.
Po czym "bydło" śmie wpisywać im nie takie komentarze, w dodatku wcale niegłupie, odbierac złudzenia - i rzecz skutkuje niestosownymi propozycjami naczelnego.

To jest niebezpieczny proces.

Przykro mi z powodu Warzechy, ale on też jest wynawcą tej tezy. Jak wszyscy, mający ciągotki neoliberalne.
Lubię go, napisałam panegiryk "na jego cześć", ale to dotyczyło warsztatu, nie - poglądów.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

mona

#21984

Całkowicie się z Toba zgadzam,maja takie ciagotki neoliberalne,bo ich punkt widzenia zależy od ich ddobrego punktu siedzenia,a o reszcie przeciwnej neoliberałom myśla jak o "bydle" tylko tak jakoś nie na reke im głośno się do tego przyznać.
Taki Piotr Gabryel z Rzepy to typowy neoliberał,on nie ukrywa mówi otwarcie,ze wszystko trzeba sprzedać w ręce prywatne i obywatel za wszystko ma płacic,tylko nie mówi kiedy bedziemy tyle zarabaiac co w satrej Unii.
Jednoczesnie oczywiscie by wprowadzał podatek liniowy,obniżał koszty przedsiebiorcom i zabierał swiadczenia pozostałym.

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#21990

Rozpoznanie bardzo dobre. Proponowana terapia = czysta utopia. dopóki nie wydarzy się coś na kształt IIWŚ, roku 1980, czy odkrycia podróży w czasie nic się nie wydarzy i wszystko będzie szło tym samym torem co dotychczas.

Jestem pesymistą i kolejne pokolenie, jego elity (młodzi, wykształceni, z wielkich miast) według słów Miecugowa wiedzą, że 4.6.1989 to święto wolności i biegną w niedzielę do urn. Walkę o historię przegrywamy na całym odcinku. Orwell już dawno powiedział, co robi ten, kto rządzi przeszłością.

Vote up!
0
Vote down!
0
#22001

Piana ma rację.
Potrzeba jakiegoś potężnego wstrząsu i kompromitacji
tych kłamliwych, pseudointelektualnych łajz.

Do pracy u podstaw trzeba by armi ludzi na wysokim
poziomie moralnym oraz dysponujących wiedzą fachową,
i przede wszystkim pieniędzy.

Cały nasz systwm prawno-gospodarczy nastawiony jest
na futrowanie postkomunistycznych aferzystów, przy
jednoczesnym niszczeniu indywidualnych przedsiębiorców.
To nie jest przypadek. Pokażcie mi jednego bogacza,
który popierałby organizacje patrityczne i walczące
o interesy narodowe polaków.

Pozdrowienia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#22013