Sytuacja medialna na Węgrzech

Obrazek użytkownika Andrzej.A

Zespół redakcyjny Washington Post pisze, iż Orban wprowadza swój kraj na drogę Białorusi i Rosji przez wprowadzenie dwóch ustaw medialnych: jedna z nich daje Fidesz kontrolę nad mediami publicznymi, a druga wprowadza system kontroli nad treścią publikowaną przez dziennikarzy (dotyczy TV, prasy, radia i internetu). Nie znam sytuacji medialnej na Węgrzech, nie znam również treści tych ustaw, które rząd premiera Orbana chce wprowadzić (już wprowadził?).Z tekstu opublikowanego w Washington Post również tej wiedzy uzyskać nie można. Również w naszych mediach jak i w internecie takiej wiedzy uzyskać się nie udaje.Tylko co to wszystko razem oznacza.Węgry są suwerennym krajem, wprowadzają jakieś rozwiązania prawne i nic nikomu do tego. Chyba, że przyjmiemy taką optykę, że pewne rozwiązania wobec pewnych grup są niedopuszczalne a'priori. Tak jak w przypadku Austrii, gdzie zwycięstwo Jorga Haidera spowodowało ostracyzm na arenie międzynarodowej wobec Austrii.Będąc złośliwcem to mogę tylko przytoczyć jedno, że jest taka grupa etniczna, która sam fakt konieczności stosowania się do prawa kraju, w którym aktualnie przebywa uważa za rasizm. Ale nie wiem czy to dotyczy akurat tego przypadku.Nawoływanie do bojkotu kraju z powodu wprowadzanego w tym kraju prawodawstwa jest skandalem wprost niesłychanym. Na miejscu premiera Węgier to akredytowanemu dziennikarzowi Washington Post to bym po prostu podziękował i nie udzielił bym żadnej akredytacji dla pismaka z tej firmy.Jeżeli sytuacja medialna na Węgrzech jest analogiczna do tej w Polsce, a treść ustaw mniej więcej zgodna z tym do jakich fragmentów ich treści można dotrzeć w internecie, to ja się nie dziwię temu, że Orban coś takiego wprowadził. Po prostu drakońskie kary finansowe za podawanie nierzetelnych informacji. Bo sprostowania publikowane małym drukiem na 88 stronie po 5 latach od zaistnienia sytuacji nikomu nic nie dają.Media w Polsce są stroną konfliktu politycznego i gry o władzę, na Węgrzech najprawdopodobniej również. To jak się jest stroną takiego konfliktu to trzeba się zdecydować, czy się jest dziennikarzem czy politykiem. Jak się jest politykiem (tak jak pewien dożywotni redaktor naczelny) to trzeba wystartować w wyborach do sejmu, senatu czy gdziekolwiek, a nie uprawiać politykę z za węgła. a jak się jest dziennikarzem to trzeba uprawić dziennikarstwo a nie być propagandzistą i manipulatorem.Tylko, że taki dożywotni redaktor naczelny to zdaje sobie sprawę, że praktycznie jego skuteczność jako wybranego posła jest zerowa w porównaniu do uprawiania polityki z pozycji naczelnego gazety. Zresztą chyba miał by nikłe szanse być wybranym po tych wszystkich numerach jakie wywinął.Niezmiernie mnie ciekawi jak dalej rozwinie się sytuacja na Węgrzech, czy premier Orban i jego partia poradzą sobie z tym i innymi problemami, które przed nimi stoją.Z pewnych drobnych informacji w mediach (głównie internet) można było całkiem niedawno wyczytać, że poradzili sobie z dyktatem jaki Węgrom usiłował narzucić MFW i KE. Po prostu powiedzieli twarde NIE i żadne sankcje na nich nie spadły.Ciekawe czy poradzą sobie również z tym problemem.Ceterum censeo Moskwa delendam esseAndrzej.A

Brak głosów

Komentarze

Węgrzy mają teraz szansę zmienić pakiet postkomunistycznych ustaw do których usunięcia była potrzebna większość konstytucyjna. Te ustawy pamiętały Kadara i innych komuchów. Węgrzy po raz pierwszy po 89' roku są w stanie pozbyć się tego dziedzictwa. Reszta nie ma znaczenia - jeśli Fidesz będzie w stanie się ich pozbyć, to ich socjalistyczne podejście do gospodarki i twarde stanowisko w kwestii mniejszości węgierskiej na Słowacji będzie można przełknąć.

Gorzej jeśli dzięki twardej, solidnej polityce Węgry zastąpią Polskę w roli lidera regionu, o ile będzie możliwa jego integracja w ogóle.

Vote up!
0
Vote down!
0
#119247

 " Gorzej jeśli.....Węgry zastąpią Polskę...."

 W obecnej sytuacji to nawet lepiej, że jest jakiś kraj w Europie, który pokaże, że można iść własną drogą!  

 I szczęść im Boże!

Vote up!
0
Vote down!
0

Bożena Cz.

#119251

Moim zdaniem dla Polski byłoby to bardzo złe rozwiązanie, gdyby geopolitycznie (zatem z przymusu) proniemieckie Węgry zaczęły reprezentować interesy naszego regionu. Polska jeszcze otrząśnie się z tego bezwładu albo zniknie jako jakakolwiek siła na mapie Europy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#119254

Bardzo mnie cieszy ze jest taki kraj jak Węgry który nie tylko przeciwstawił się żydomasońskiemu "porzadkowi swiata" ale także zaczął robic porzadek ze słuzbami i całą komunistyczna siatką.

Węgry były w sytuacji takiej samej jak Polska czyli mniej wiecej: wszystko wysprzedane, czerwoni rządzą nieudolnie krajem który nic nie znaczy na arenie miedzynarodowej (gadałem o tym z takim Węgrem ).

Dzieki wygranej Orbana i jego partii Wegry zaczęły przeprowadzać reformy dzieki którym zlikwidowali rzeczy "nie do zlikwidowania"- usuneli nierentownych i złych urzednikóworaz zlikwidowali biurokrację, przeprowadzili lustracje komunistów i automatycznie usunęli ich z instytucji publicznych ! (szok dla polskich lemingów)

Trzeba to przyznać Wegrom że lepiej zabrali sie za naprawę Ojczyzny niż Kaczyńscy i PiS. Niestety Polacy jeszcze bedą musieli poczekac aż znajdzie się taki drugi Orban ;/

Na koniec pozdrawiam wszystkich Wegrów i : Tylko tak dalej !!!

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Wystarczy, by dobrzy ludzie nic nie robili, a zło zatriumfuje

#119257

"Washington Post to jewish press. Dlatego nie ufam im.
PS Sikorska tam skrobie."
http://www.wpolityce.pl/view/5441/Washington_Post_ostro_o_sytuacji_na_Wegrzech_i_nowych_ustawach_medialnych_Orbana.html

Vote up!
0
Vote down!
0
#119258

Jan Bogatko

...Węgry doprowadzają do szału Nowe Oświecenie, to wszystko.
A dekomunizacja mediów zasługuje na uznanie.

Pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#119267

Nasze media są tak przesiąknięte agenturą wszelkiej maści, tak doszczętnie załgane i umoczone w politykę po jedynie słusznej stronie, że jeżeli identyczną sytuację mają Węgrzy - to można tylko zazdrościć im tego, że nareszcie dobiorą się swoim mediom do skóry.
Może i my kiedyś wreszcie pójdziemy w ich ślady..
Tak mi się marzy, żeby kiedyś zobaczyć, jak oberredaktor et consortes jedynie słusznej gazety skwierczą na rożnie
Pozdrawiam

Sigma

Vote up!
0
Vote down!
0
#119272

"jak się jest dziennikarzem to trzeba uprawić dziennikarstwo a nie być propagandzistą i manipulatorem."

Taką postawę uważam za naiwną - żyjemy w czasach permamentnych wojen informacyjnych, a dziennikaże to tylko część, piechota, w tych wojnach. Zaobaczmy, podsystemami w tej wojniue są koncerny medialne, prasowe, internet, entertainment, ..., system edukacji, szkolnictwa wyższego, uniwersytety to przecież kuźnie ideologicznie przygotowywanego narybku, przyszłych kadr i częściowo także mięsa armatniego w tych wojanch. Itd, itp.

Nie wiem jak i kto by mnie przekonywał że jest inaczej, wbrew temu co mi masowe media próbują wmówić jestem głębokiego przekonania, że żyjemy w czasach wielu wojen: wojny walutowe, finansowe, gospodarcze, patentowe, doktryn prawnych, o sukrowce, wojny demograficzne, kultur, wartości i stojących przed nimi idologii.

Fakt opisywania rzeczywistości przy użyciu różnych eufemizmów, kodów językowych skierowanych do tylko określonej grupy odbiorców (socjologia P. Bourdieu), fakt nagminnego ukrywania się za nowomową (przykaład z wojny w Iraku i Afganistanie: "straty kolateralne") ... przypominają mi to co marksism nazywa dialektyką: słowa stają się bronią, programują proagandowo masy aby osiągnąć określone parktykularne cele.

Kotoś moądry nazwał tę strategię propagandową "mądrością etapu" - tak, bo po osiągnięciu jedngo, czas na inny, ktróry sywą propagandą zaprzecza poprzedniemu, ale jak to powedział jeden z polityków niemieckich "was interessiert mich mein Geschwätz vom Gestern", co przekładając na nasze znaczy tyle co "A co mnie tam będzie tam dziś interesowało moje bajdurzenie z wczoraj". Zdanie to podkreśla, jak wysoko dynamiczne są demokracje - to ich zaleta i wada jedoncześnie. Prawdziwe zmiany zachodzą przy zmianach rządów. Wimienia się ekpia - z nią sytyl i projekt na nstępne lata. Czyli typowy Posmodernizm, globalnie panująca iedologia kulutowa, który mówi o że prawdy absolutene nie isnieją, po co ? - każdy ma swoją własną, jest wiele konkurujących ze sobą narracji, każdy podlega nieustannej konieczności kreowania siebie na nowo, sowjego własnego nowego "ja" - na poziomie "pojedynczego ludzia" jak i w skali regionu, państwa, kontynentu, geoświata.

Tak powstaje przecież presaja dostosoawania: "Kotoś kto jest za słaby aby się kreować sowje otoczenie wg własne widzi-mi-sie" musi się dostosować do tych którzy to potrafią."

Tyle - fundament kulturowy-sytemowy. Mógłbym wymieniać kolejne, ale nie o to mi teraz chodzi. Chciałem pokazać, że żyjemy w skomplikowanej i multiopcjonalnej rzeczywistości, a lata PRLu to lata staracone do uczenia się współtworzenia tego systemu, znaleziena się w nim - znalezienia sowjego miejsca.

Nagle musimy w nim istnieć, nikt nam nie chciał wcześniej zdradzać "reguł gry" - może się bał że w obliczu .. będziemy chcieli zrobić "krok do tyłu"? Może - chciał wykorzystać swoją przewagę wiedzy i doświadczenia w istnieniu w tym systemie? Pokazując jego czekoladową stronę, chciał skorzystać z naiwności, z naszej skłonności do myślenia projekcjami naszych pragnieni, ze słowiańskiej emocji, pieniactwa, cawniactwa itp. instumentalizując je w wlace o najlepszą pozycję do eksploatacji naszych bogactw surowcowych, przez naturę i położnie dane w nasze rence zasoby, o których sami w większości nie mogliśmy mieć, bo nie wolno nam było mieć, większego pojęcia: gaz, geotermia, węgiel, miedź, srebro, lasy, zdrowe (jeszcze) śrdowiskio, jedzienie (to - już co raz mniej) itp. no i last but not least - jak to mówią Nimcy: Humankapital, kapitał ludzki. Dwa miliony młodych którzy szybko się asymnilują za grnicą zostało ekonomicznie zmuszone do emigracji zarobkowej.

Przypdaek ? - Wg mnie "Nie" - efekt wojen demograficznych.

Mamy tu elementy wszystkich tych wojen które się toczą: wojna domograficzna, surowcowa, gospodarcza, kulturowa ... Unia Europjska - jak element wojny prawnodoktrynalnej itd.

Ja my się tym odnajdziemy - wiele zależy od najwyższej jakości inoformacji, wiedzy, doświadzczenia, edukacji jaka do nas dotrze. Dlatego dziennikarze o których piszesz są ważni. Nie mogą jednak oni pisać jak chcą i co chcą, zbyt wielkie siły działają z zewnątrz. Jakie to siły - widać było w mediach na zachodzie i "polskojęzycznych+ gazeta wyborcza & konzern ITI" w Polsce w latach 2005/2007 a teraz w Washington Post na przykładzie Węgier.

Media międzynarodowe lewicowe i liberalne, kpitał który za nimi stoi, siły polityczne, różne grupy lobby, globalizujący się kapitał szukający raz - w czasach nadchodzącej dekonjunktury: spokojncych przystani - innym razem, w czasach prosperity: dynamicznych rynków inwestycyjnych.

"Gewinne privatisieren - Verlusste socjaliziren" to znany opis w niemieckich blogach: zyski do kieszeni prywatnych - statraty przesuwać na społeczeństwo, na podatnika, na rząd. Ten ostani w końcu chce zostać wybrany w następnych wyborach i musi dbać o niskie liczby bezrobotnych no i aby system zabespieczeń socjalnego państwa nie legł w gruzach a ten finansowany jest z opodatkowania pracy. Za mało pracy - za duże koszta, sytem pada. Rząd staje się niewolnikeim tego co ja nazywam KONCERNOKRACJĄ.

Media mają tu swoje ciepłe i "niezbywalne" miejsce, ważne tak dla polityków jak i dla koncernówk. Te w końcu żyją z koncumpcjonizmu klientów, a ci mają swoje nastroje tj "społeczne emocje" czyli zwracają dużą uwagę na image marki której produkty kupują, jak i na jakość i ceny jej prodkuktów. W społeczeństwach bogatych - raczej na to pierwsze. W biednych co myśli klient nie odgrywa większej roli bo przecież i tak nie ma wyiększej kasy na produkty lepsze. Czyli "wybór jak w kołchozowej stołówce - możesz jeść albo nie".

Powiązanie Media - Polityka - Gospodarka jest znane. Mniej znane są wszystkie prawdziwe siły występujące w tych podsystemach. Grupy kapitału, lobbyści, aktentury wypływu różnych obcych rządów, ... w deomokracjach wyszscy oni szukają dojścia do mediów, do kreowania określonego imagu w szerokiej masie odbiorcy. Media, Ich właściciele, stają się ważni co daje im władzę, grają więc własną grę.

Nic dziwnego że główni żołnierze informacji, dzinnikarze stają się propagandystami, manipulatorami itd. i poszę mnie tu źle nie zrozumieć, ja nie chcę tu gloryfikować, czy choćby pochwalać ten stan, ale go analitycznie zrozumieć i wykorzystać.

Dla wielu Polaków nie łatwo się tym wszystkim odnaleźć, a wrzucono nas tu od razu "na głęboką wodę". Nie było długiego czasu na naukę. W latach 90 krążył zwrot "Terapia szokowa". To o niej pisze Naomi Klain - kanadyjska dzinnikarka której pracę dobrze zreferował Sylwester Domański z kwartalnika Podstawy narodowe (www.podstawynarodowe.pl > Archiv > mp3 > seria "Katastrofa"). MOCNO ZACHĘCAM do przesłuchania tej serii. Tam pokazuje się szerszy kontekst rzeczywistości nas otaczającej - tak czasowo jak i geopolitycznie.

W nim dzienikarze propagandyści mają swoją ważną rolę do odegrania - jaką? Zachęcam od przesłuchania

To co się dzieje z Węgrami i mediami lewicowo liberalnymi - powtórka z rozrywki: Koaczyńscy lat 2005/2007 versus media lewicowo liberalne w PL, Niemczech i EU. Tu odsłania się jedna z lini frontu: projekt liberalny, lewicowy kontra jego odpowiednik po stronie konserwatywnej, prawicowej, republikańskiej.

Do tego wmieszana jest jeszcze polityka na bliskim wschodzie, geopolityka, Chiny, wojna o dostęp do surowców, także tych energetycznych. Wymieszaj to, dodaj czynnik czasu, ambicji, socjopsychologię ... i otrzymamy (w skali geopolityki) kilka grup interesów któe nas Polaków rozgrywają, eksploatują podporządkowywują.

Sytem medialny w "geoświecie" poczuł się zaatakowany - stąd jego reakcja. Ciekawe jest kto się odzywa i jaką linię reprezentuje. Aby krytykować musi wyjść z ukrycia, "opuścić nieco tarczę" i tu zdradza sowją tożsamość, deintensyfikuje zamaskowanie grupy interesy której w tym momencie reprezentuje.

Ataki na Fidesz są nie to nie tylko w USA - obserwuję media Niemieckie - te ostro monitorują zmiany na Węgrzech, ale z ocenami na razie rakcje są chłodne - jakby w oczekiwaniu wyników tych zmian i pierwszych oznak erozji nowego systemu włądzy.

Niemcy na razie z ostatecznymi ocenami się wstrzymują. Może odczekują co się stanie, może także mają tam tak silą pozycję, agenturęa wpływu, że nie czują koniecznosći rakcji medialnej, może przeprowadzają po cichu za pomocą różnych fundacji działania przygotowascze i nie chcą zbyt frontalnego starcia, aby nie zdradzić swojej pozycji?

Na razie wygląda na to że postkomunistyczne elity poprzedniego węgierskiego rządu tak głęboko się skomproitowały, że nawet ich pobratymcy z zachodu się do nich nie przyznają, "dzikękują" za taką antyreklamę i odczekują lepszego momentu, lepszej konjunktury na swój bardzej widoczny koncertowy atak.

Vote up!
0
Vote down!
0
#119296

[quote=np1]"jak się jest dziennikarzem to trzeba uprawić dziennikarstwo a nie być propagandzistą i manipulatorem."

Taką postawę uważam za naiwną - żyjemy w czasach permamentnych wojen informacyjnych, a dziennikaże to tylko część, piechota, w tych wojnach. Zaobaczmy, podsystemami w tej wojniue są koncerny medialne, prasowe, internet, entertainment, ..., system edukacji, szkolnictwa wyższego, uniwersytety to przecież kuźnie ideologicznie przygotowywanego narybku, przyszłych kadr i częściowo także mięsa armatniego w tych wojanch. Itd, itp.
[/quote]

A ja nie napiszę ja oceniam prezentowaną tu postawę dla akceptacji tego zjawiska bo chyba to jest zbędne
W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#119303

Nie brdzo wiem, co masz dokładnie na myśli ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#119306

#119288

W 1956 roku w czasie Powstania Węgierskiego w Budapeszcie Węgrzy nauczyli się śpiewać po polsku nasz hymn i manifestowali pod sztandarem polskim i węgierskim z wyciętą dziurą, wycięli po prostu mieszczący się na środku ich flagi sierp i młot. Polacy byli i są dla Węgrów bratnim narodem, bo... ano właśnie, nie sama historia, wyczytałam gdzieś, że jesteśmy bardzo bliscy sobie także genetycznie. Cóż, nie brakowało Węgrów w Galicji w czasie zaborów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#119297

W końcu Węgry były w koalicji z Niemcami w II wojnie światowej i walczyły do końca u boku Niemców.Jeszcze w latach 70-tych znajomość niemieckiego była tam lepsza niż angielskiego.Bardzo możliwe ,że wpływy niemieckie są tam duże.

Vote up!
0
Vote down!
0
#119304

Byłem kilka razy na Węgrzech, również ostatnio. Gdyu mój rozmówca orientował się, że jestem z Polski natychmiast starał się powiedzieć sławetne "Polak Węgier ...".
Naprawdę oni jako społeczeństwo nas lubią, bo nie sądzę, żebym trafiał w jakimś sklepiku gdzieś na prowincji na jakichś wyselekcjonowanych ludzi.
Owszem w latach 70-tych w większości mówili po Niemiecku, bo tak ich uczono w szkołach, ale obecnie mówią po Angielsku może nie świetnie, ale daje się z nimi porozumieć.

Owszem byli w koalicji z Niemcami, ale w początkowym okresie (zanim Niemcy wkroczyły militarnie na Węgry w 1944) to właśnie na Węgrzech była największa grupa uchodźców z Polski i właśnie stamtąd przerzucone zostały do Francji całe brygady w pełnym składzie naszych żołnierzy.
Zalecam zapoznanie się z życiorysem Węgierskiego premiera Pala Telekiego na przykład tutaj: http://pulldragontail.blogspot.com/search?updated-max=2010-09-06T00%3A21%3A00%2B02%3A00&max-results=7

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#119315