Anatomia władzy - recenzja

Obrazek użytkownika Andrzej.A
Kraj

Zapis siedmiu rozmów pomiędzy Erykiem Mistewiczem i Michałem Karnowskim.
Kim jest Eryk Mistewicz.
To specjalista od PR, ale nie takiego zwykłego polegającego na dopilnowaniu żeby polityk wyglądał schludnie. To raczej twórca wizerunku i specjalista od wymyślania zagrań i przeciwdziałań na arenie oddziaływania na wyborców.
Karnowski to dziennikarz, tu raczej nie ma potrzeby wyjaśniać czegokolwiek.

Mistewicz opisuje jak zmieniły się metody oddziaływania na wyborców w dobie zmian technologicznych. Oto kilka z podstawowych tez jakie przekazał na łamach tej książki.

Nie jest ważne (a w każdym razie nie najważniejsze) jakie się ma poglądy.
Ważniejsze jest żeby być rozpoznawalnym.

Nie jest ważna kampania wyborcza.
Kampania wyborcza rozgrywana jest codziennie.

Nie jest wskazane aby sam polityk czy też ktoś z jego zaplecza mówił o sobie.
Wskazane jest znaleźć anonimowego Jasia i Małgosię, którzy o polityku powiedzą.

Nie można mówić długo.
Maksymalny czas skupienia odbiorcy nad przekazem nie przekracza 10 sekund.

Ważne jest mieć grupę wsparcia na Twitterze i na Facebooku.
Ale najważniejsze jest aby móc stworzyć narrację i opowiedzieć "story".

Nie podoba mi się wizja Mistewicza, oj nie podoba. Zresztą Karnowskiemu również się taka wizja uprawiania polityki nie podoba. Karnowski usiłuje argumentować za rzeczową debatą, ale niestety w moim odczuciu przegrywa. Przegrywa z faktami. Bo fakty przytaczane przez Mistewicza wyraźnie wskazują, że to on ma rację.
Szybka piłka, szybka wrzutka i po zabawie.

Książka ta wyraźnie pokazuje mizerię tandemu Bielan Kamiński - osławionych spin - doktorów PiS-u. Sorry chłopaki, leszcze jesteście i nędzni amatorzy. Wasza nieudolność wychodzi wprost z każdego potknięcia jakie zanotowali Lech i Jarosław na przestrzeni ostatnich lat.
Bo nie na tym polega zaawansowany PR (Mistewicz mówi o pijarze trzeciej generacji), żeby być z obiektem w czasie agresywnej ograniczonej w czasie kampanii wyborczej, ale na tym, żeby być codziennie.

Codziennie mówić, wręcz wmawiać, obiektowi że ma zrobić to i to. Taki ma wygenerować przekaz do mediów. A jeśli media nie chcą tego przekazu - nie szkodzi puszczamy przekaz do internetu.
Na przykładzie akcji w Gruzji gdy samochód prezydenta został ostrzelany Mistewicz pokazuje jak można było to rozegrać. Do matki prezydenta udaje się ciupasem ekipa z kamerą i nagrywa wywiad i pierwsze wrażenia, nawet takie chropawe, ale to nie jest ważne. Potem coś takiego puszcza się do mediów i do sieci.
Gdyby po takiej akcji Komorowski wyskoczył ze swoim "jaki prezydent, taki zamach" ludzie by go zjedli, uznali za zdrajcę.
Tymczasem nasi milusińscy, którzy zaliczyli jedno zwycięstwo i jedną porażkę siedzą sobie w Brukseli i wydaje im się że z tamtego miejsca mogą zdalnie tym sterować - totalny brak profesjonalizmu.
Tu zresztą Mistewicz mówi jawnie, szansa na to, żeby osoba z wnętrza grupy mogła realizować skuteczny wysoko zaawansowany pijar jest znikoma.
Co do wyborów 2007 to Mistewicz mówi wyraźnie, zostały przegrane na własne życzenie, poprzez zaniechanie. Bo trzeba było pojechać po bandzie, bo tydzień przed wyborami Ziobro powinien wystąpić i powiedzieć, że konta lewicy zostaną ujawnione za dwa tygodnie, ze wszystkimi szczegółami, kto ile i kiedy wpłacał.

Mistewicz mówi również o innych. Janusz Palikot to według jego terminologii "megapolityk", który żyje i funkcjonuje w przestrzeni publicznej tylko dlatego, że jest rozpoznawalny. A jest rozpoznawalny dlatego, że jest zapraszany - i tu koło się zamyka, sławny bo sławny.
Wyczyny Palikota to prosta funkcja czasu. Żeby wiedzieć po co Palikot robi kolejny dym na wizji i fonii trzeba się z reguły cofnąć o 6-8 godzin i będzie wiadomo jakie wydarzenia Palikot stara się zdeprecjonować bąądź zakrzyczeć.

Nie jest to prosta lektura, ale chyba warto się wysilić, żeby przeczytać te kilkaset stron, bo wtedy pewne zachowania i działania polityków przestaną być dla nas niezrozumiałe lub dziwne.

Brak głosów

Komentarze

Taki PR to brednie na krótkich nogach. Oczywiście, że można rżnąć głupa w mediach tak, by być na pierwszych stronach, ale to po czasie kończy się w szambie. Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#62785

Jak napisałem we wpisie, nie podoba mi się wizja Mistewicza. Tylko, to, że mi się to nie podoba nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ludzie nie chcą oglądać debat na tematy merytoryczne, bo mało kto jest je w stanie zrozumieć. Czy za to odpowiada Mistewicz albo ktokolwiek inny, nie. Mistewicz jedynie opisuje rzeczywistość i wyciąga z tego opisu wnioski.
Może się to nam nie podobać, ale nie powinniśmy się na to obrażać, bo to tak, jakbyśmy obrażali się na pogodę.

Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#62793

cui bono

Bardzo słusznie.Na rzeczywistość się nie można obrażać, ani nie można jej ignorować.
Uczciwość i dobre intencje są w polityce mało warte, jeśli nie towarzyszy im skuteczność.
Stanowczo sztab JK powinien zatrudnić fachowca ( o ile go jeszcze nie ma).
Ale co do 2007 to myślę,że JK wtedy świadomie odpuścił.
W debacie z Tuskiem był całkiem inny niż przedtem.
Myślałem wtedy, że może wie coś, czego my nie wiedzieliśmy, i że widocznie tak powinno być.
Teraz mam wątpliwości.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#62805

Recenzja brzmi nader interesująco.
Dziękuje za informację.
Z pewnością ją przeczytam aby poznać zwłaszcza słabe strony tego PR-u.
Założenia takiego PR- u III Gen opierają się na zaistnieniu i funkcjonowaniu odpowiedniej jakości odbiorcy wcześniej ukształtowanego . I są to nie tylko ci " młodzi dobrze Odkształceni z dużych miast." Niestety.

Vote up!
0
Vote down!
0

Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.

#62817

Mimo ze skonczylem lekture pare dni temu wciaż niektóre wątki z dyskusji Mistewicza i Karnowskiego we mnie są i każą się zastanowić co jest grane.

Bo oczywiście na początku byłem po stronie Karnowskiego i jego podejścia do powagi spraw, polityki i ogólnie sensu tego wszystkiego. Mistewicze mnie w żaden sposób nie przekonywały. Polityka ma mieć podłogę i sens - tu się zgadzałem z Karnowskim.

Ale w miarę czytania mam wrażenie, że to co mówi Mistewicz nie okazywało się takie bez sensu. Po pierwsze rzeczywiście facet nie jest pierwszym lepszym pijarowcem chrzaniącym trzy po trzy, że z każdego zrobi prezydenta tylko trzeba dużo kasy i niebieskich koszul. Mistewicz wchodzi głębiej i widać, że mówi o mechanizmach na podglebiu tego wszystkiego. To już nie jest propaganda i pijar ale coś więcej.

Po drugie przekonująco opowiada o zmianach w komunikacji w świecie, nakłada to na dane dotyczące tzw. konsumpcji mediów, i to jak media z odbiorców zrobiły idiotów. To mnie niestety przekonuje, Karnowski nie.

Po trzecie Mistewicz pokazuje dokąd to idzie, jak idiocieje polityka i media. Karnowski tylko mówi, że tak być nie może. A Mistewicz mówi: tak będzie, zobaczysz, nic na to nie masz szans zrobić, nie zawrócisz tego procesu.

Mocna książka, cholernie mocna książka.

Vote up!
0
Vote down!
0

Dysydent

#62828

ale spodziewam się po recenzji że przeczytanie tej książki zaowocowałoby "teorią spiskową" wszystkiego. TO NIE JEST GŁUPI ŻART. Skoro przeważająca część polityków, producentów, handlarzy, korzysta z usług tego typu, powinno być można z łatwością ich rozgryżć, bo to oznacza że działają w sposób standardowy i znormalizowany nawet gdy wykazują "niestandardowe" zachowania.
P.S.
Dla mnie ta "trzecia generacja" brzmi cokolwiek żałośnie. Pijar?.

Vote up!
0
Vote down!
0
#126081