Chiny gotowe na sankcje wobec Iranu

Obrazek użytkownika michalgasior1
Świat

Chiny nareszcie zrozumiały, że obecna polityka społeczności międzynarodowej wobec Iranu do niczego nie prowadzi. Pekin jest gotów do rozmów na temat sankcji w związku z irańskim programem nuklearnym.

Jak dotychczas Chiny były jedynym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, który sprzeciwiał się artykulacji sprzeciwu wobec irańskiego programu atomowego, co w praktyce oznaczało kompletny paraliż działalności RB. Najnowsze doniesienia o gotowości Pekinu do rozmów na temat zdecydowanych sankcji niosą jednak nadzieję na przełomowy moment w historii nuklearnych przepychanek wielkiej „piątki” ONZ z nieobliczalnym reżimem Ahmadineżada.

Przede wszystkim wygląda na to, że Chiny gotowe są podjąć ryzyko, z jakim wiążą się zdecydowane kroki dyplomatyczne i ekonomiczne wobec Iranu. Nie ma wątpliwości, że szczególnie dla Chińczyków ryzyko będzie największe, bo może oznaczać zagrożenie dla rodzimej gospodarki. Dziś rośnie ona w błyskawicznym tempie, co w dużej mierze jest zasługą gigantycznych dostaw energii, właśnie z Iranu, oraz z Angolii i Arabii Saudyjskiej. W 2008 roku Teheran eksportując do Chin 300 tysięcy baryłek ropy naftowej wskoczył na trzecie miejsce w rankingu największych dostawców.

Poza tym chińskie firmy co raz częściej zdecydowane są inwestować w naftowe i gazowe projekty na irańskiej ziemi. Podobno dziś takie zaangażowanie wyceniane jest na bagatela 100 miliardów dolarów. Czy można się dziwić, że Chińczycy tak zdecydowanie oponują przeciwko sankcjom wobec Iranu w sytuacji, gdy każda interwencja uderzająca w irańską energetykę odbije się echem na drugim końcu Azji?

Na pewno nie, dlatego tym bardziej dziwi nagła zmiana stanowiska. Wydaje mi się, że jedyne, co mogłoby skłonić Pekin do zgody na sankcje, może być znalezienie innego dostawcy. Arabia Saudyjska niewątpliwie ma w swoim interesie osłabianie Iranu, a poza tym jest strategicznym partnerem Stanów Zjednoczonych, którym najbardziej zależy na powstrzymanie nuklearnych zapędów Ahmadineżada i spółki. Być może doszło do zakulisowych rozmów i wstępnego „dealu”, który zakłada, że Chiny zdywersyfikują dostawy surowców. Zresztą od dawna uważam, że niezbędna do powstrzymania nuklearnego wyścigu zbrojeń jest pełna współpraca dwóch największych mocarstw. Owszem, na pewnych płaszczyznach współdziałanie jest relatywnie wystarczające, ale walka o pola naftowe na Bliskim Wschodzie w dużym stopniu podkopuje plany rozbrojeniowe.

Najbardziej prawdopodobne jest jednak, że Rada Bezpieczeństwa za namową Chin nie uderzy mocno w energetykę, a raczej spróbuje przypuści atak na przykład na rynek broni. Niewykluczone jest nawet embargo.

Brak głosów