UPADEK WOLSZCZANA

Obrazek użytkownika adamkuz
Historia

Przyzwyczailiśmy się już do informacji, że ktoś z tzw. elity  to konfident. Jednak informacja, że Profesor Aleksander Wolszczan  był donosicielem SB ma inny ciężar gatunkowy. Głównie dlatego, że dla  wielu młodym ludzi słynny astronom był kimś, kto z urokliwego lecz zagubionego wśród lasów i jezior miasteczka wyruszył w wielki świat aby przy pomocy swoich szarych komórek zrobić prawdziwa karierę. Jego koledzy na których kapował bronią go teraz argumentując, że gdyby nie poszedł na współpracę z bezpieką to nie wyjechałby za granicę i nie zostałby słynnym uczonym. Argument ten jedna można odwrócić. Być może byli uczeni również uzdolnieni jak Wolszczan ale do niczego nie doszli bo nie chcieli się ześwinić.

Cała ta sprawa jest kolejnym argumentem, że trzeba w całości udostępnić społeczeństwu teczki SB. Zresztą prędzej czy później ktoś to zrobi. Ten wrzód trzeba raz przeciąć tak aby nie sączyła się z niego ropa zatruwająca cały organizm. Moim zdaniem osoby uwikłane kiedyś w współpracę z PRLowskim aparatem terroru powinny same się do tego przyznać we własnym interesie, ponieważ prawda i tak wyjdzie na jaw. Tymczasem słynny uczony broni się teraz tak samo jak niedawno to robił szmatławy aktorzyna, który opisywał SB-kom seksualne upodobania kolegów  bo został złapany na jeździe po pijaku. Zupełnie nie przekonuje mnie też twierdzenie, że donosy toruńskiego uczonego nikomu nie zaszkodziły. Z punktu widzenia tajnych służb nawet pozornie nieistotne fakty mogą mieć pierwszorzędne znaczenie przy grach operacyjnych i werbunku.

Niedawno na zajęciach wdałem się w dyskusje z młodzieżą na temat Polaków, którzy porobili kariery na świecie. Padło oczywiście nazwiska słynnego astronoma. Dzisiaj młodzi ludzie zapytali mnie czy nadal uważam, że  Wolszczan powinien być wzorcem do naśladowania.

Brak głosów

Komentarze

racja!
Traktowanie donosicieli (szczególne kablujacych na rodzinę i przyjaciół) z szacunkiem takim samym (a często większym) niż ludzi uczciwych prowadzi do zaprzeczenia podstaw moralności, stosunków międzyludzkich i do demoralizacji.
Mimo wszystko jestem zwolennikiem instynktu samozachowawczego, to znaczy mogę współczuć syfilitykowi, ale całował się z nim nie będę.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#4676