O zamiarach wykreowania "Palikota prawicy",

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

rewelacyjnej prowokacji dziennikarskiej, skandalu z pochówkiem Anny Walentynowicz, a także o problemach i osiągnięciach Gazety Polskiej Codziennie mówiła red. J.Lichocka.

Była ona gościem zjazdu klubów GP w Wielkopolsce, który odbył się 22.09.2012 w Poznaniu. Celem zjazdu było nawiązanie osobistych kontaktów i wymiana doświadczeń z działalności na trudnym dla środowisk niepodległościowych terenie Wielkopolski.

Joanna Lichocka rozpoczeła swoje wystąpienie od informacji o zmianie inwestora i wydawcy GPC i związanych z tym perturbacjach w kolportażu (obecnie rozwiązanych). Dowiedzieliśmy się, że gazeta potrzebuje ok. 35 tys. codziennie sprzedanych egzemplaży aby „wyjść na swoje”. Ponieważ sprzedaż utrzymuje się na poziomie 30 tys (w porywach...) niezbędny jest zewnętrzny inwestor tymbardziej, że prasa niepodległościowa nie może liczyć na reklamodawców. W sytuacji kurczenia się rynku prasowego zdobycie nowych czytelników jest trudne.
Do osiągnięć GPC należy fakt, że stała się ona jedną z najczęściej cytowanych gazet, i że wpływa na cały rynek prasowy poruszając sprawy zamilczane i „zamiatane pod dywan”. Prasa mainstreamowa chcąc nie chcąc, też musi informować o niewygodnych faktach.
Była mowa też o największym ostatnio osiągnięciu gazety - rewelacyjnej prowokacji dziennikarskiej demaskującej dyspozycyjność i służalczość „niezawisłych” sędziów.
Lichocka wyraziła nadzieję, że skandal wokół pochówku A. Walentynowicz (przemilczany poczatkowo przez media, które poinformowały o nim z 24 godzinnym opóźnieniem po publikacji w GPC) będzie wstrząsem dla Polaków budząc ich z letargu i przełamując postawy typu „Polacy nic sie nie stało”.
Obawy red. Lichockiej budzi możliwość wygenerowania partii „nowoczesnej prawicy” pod wodzą jakiegoś charyzmatyznego „Palikota prawicy”. Mógłby nim być – po spektakularnym odejściu z PO – Gowin, lub Giertych.
„Nowa, cywilizowana prawica” wchłaniając przybudówki PO (PJN, SP) mogła by odebrać opozycji pewną ilość głosów umożliwiając kontynuację kontroli nad Polską jej obecnym dysponentom.

O Palikocie nie było mowy na spotkaniu, ale warto przypomnieć, w jaki sposób został powołany Ruch Palikota, gdyż był to majstersztyk inżynierii społecznej.
PO uchodziła za partię „otwartą”, w której jest miejsce zarówno dla konserwatysty, „etosiarza” Gowina, jak i nowoczesnego liberała Palikota. Ministra Mucha, w czasach gdy była jedynie prostą posłą powiedziała, że najbardziej sobie ceni w Platformie jej obywatelskość. Nie bardzo wiadomo jak się przejawia ta „obywatelskość”, bo najbardziej uchwytną cechą Platformy jest jej aferalność i agenturalność, lecz nie ulega wątpliwości, że Janusz Palikot miał wielki wpływ na kształt tej partii. Będąc osobą nr 2 w Platformie ten polityk o dziwnym życiorysie (ekscentryczny biznesmen, filozof po KUL-u, wydawca katolickiego pisma i książki Tuska, przyjaciel Br. Komorowskiego i oficerów KGB, miłośnik marihuany i związków partnerskich) postanowił zaryzykować swoją karierę polityczną zakładając własną partię.
Sądzę, że ludzie, którzy wytworzyli Palikota, zbyt dużo w niego zainwestowali, by pochopnie zdecydować się na taki krok bez uprzedniego rozeznania, co do szans nowej partii w wyborach. Dlatego zorganizowano akcję „dzień bez Smoleńska” i policzono zebrane wtedy podpisy słusznie zakładając, że osoby „rzygające Smoleńskiem” będą żelaznym elektoratem Palikota.
Tutaj 2' filmik z akcji "Dzień bez Smoleńska". To są nasi rodacy! ]]>http://www.youtube.com/watch?list=UUK4-9euUxASA-o8KmK2CcNw&v=WEbF-erqt6M...]]> <

Mimo niewątpliwej maestrii reżyserów naszej sceny politycznej nie wydaje się, by na przywódcę koncesjonowanej prawicy można było znależć równie użytecznego kandydata jak Palikot, a zwłaszcza równie włochatego.
Dziwaczną osobliwością demokracji jest skłonność do głosowania na dobrze uwłosionych - żaden z 44 prezydentów USA nie był łysy!
Wiedzą o tym postradzieccy producenci polityków wytwarzanych także na polski rynek. Jeśli znamy ten fakt- obawa Tuska, że wyłysieje, staje się zrozumiała.

Przygoda rosyjskich kreatorów rzeczywistości z demokracją rozpoczęła się w moskiewskim Instytucie Skutecznej Polityki, którego naukowcy – funkcjonariusze od lat jeździli na Zachód wnikliwie obserwując zasady funkcjonowania demokratycznych społeczeństw. Ludzie Zachodu chętnie dzielili się swymi umiejętnościami. Nikt się nie spodziewał, że wiedza przekazywana sympatycznym „naukowcom” z kraju bez tradycji demokratycznych, może być kiedyś użyta przeciwko demokracji. W tej „placówce naukowej” wypracowano zasady funkcjonowania prawdziwie leninowskiej „partii nowego typu”. Aby była skuteczna w trudnych warunkach demokracji, jej funkcjonariusze muszą być przede wszystkim „wybieralni”. Stąd wielka uwaga przywiązywana do sondaży i wizerunku. Tu minister transportu nie musi być fachowcem (kluczowe decyzje podejmują inni) – wystarczy, że był modelem. Na „frontmanów” wystawiono „młodych, przystojnych z dużych miast”– facetów o miłych gębach i dobrych garniturach, piękne kobiety.
Program „nowoczesnej” partii jest mniej istotny bo i tak nie ma obowiązku (ani zamiaru) jego realizowania. Niemniej eksperci –akuszerzy partii musieli brać pod uwagę gusty elektoratu.

Wiadomo było, że Polacy „nie kupią” komunizmu, więc partia musi być „konserwatywna”-ale nie za bardzo, katolicka - ale umiarkowanie, nowocześnie europejsko- liberalna – lecz bez przesady. Słowem partia musi być fajna.
Ponieważ produkt o nazwie „Platforma Obywatelska” odniósł sukces rynkowy i znakomicie służy celom „macherów z zaplecza” (ci nie mają już gąb tak miłych jak „frontmani”) pomysł został powielony.

Litewska Partia Pracy to niemal klon PO. Założył ją charyzmatyczny „litewski Palikot” – Wiktor Uspaskich. Ten odnoszący sukcesy biznesowe milioner (miał wyłączność na import z Gazpromu) pojawił się na Litwie pod koniec lat 80-tych, szybko dostał obywatelstwo litewskie i nie znając języka rozpoczął błyskawiczną karierę polityczną. Założona przez niego partia jest główną siłą polityczną na Litwie. Sam lider jednak musiał ustąpić gdy wyszly na jaw jego przekręty podatkowe i powiązania z rosyjskimi służbami. Uspaskich opuścił Litwę udając się na pogrzeb brata i zniknął gdzieś na bezkresnych obszarach dawnego Związku Radzieckiego. Otrzymał nawet azyl polityczny w Rosji, a obecnie przed przykrościami chroni go imunitet eurodeputowanego.

Polskie doświadczenia są powielane nie tylko w krajach dawnego „bloku socjalistycznego”. Slynne tuskowe „nieważna jest władza – jedyne co się liczy w życiu to miłość” zastosował także w swojej kampanii Nick Clegg – przywódca brytyjskiej partii Liberalnych Demokratów. Jego strategia bombardowania elektoratu „bombami miłości" („love bombs”) okazała się bardzo skuteczna. Warto dodać, że wszystkie wspomniane partie są bardzo postępowe i proeuropejskie („więcej Europy!”) co wskazywało by na ich wspólny rodowód.

 

Brak głosów