Moje "tu i teraz"

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Pod względem geograficznym rozeznaję się dobrze. Natomiast pod względem umiejscowienia siebie w czasie, kłopotów mam sporo. Zwłaszcza z określeniem epoki, trudności mam niewyobrażalne. Więc towarzyszy mi bezustanny zamęt w skołowanej głowinie. Niby orientuję się, że mamy XXI wiek, wiek bicia piany i uprawiania politycznej epilepsji, wyborów bez wyborów, wiek zażartych rozmów o niczym, że okres to przejściowy, że mysz rodzi słonia, lecz co z tego? Co wynika z tej mojej żałosnej wiedzy?

Gdy mnie zapytać o datę, to "posiadam wiedzę" o tym, że jest środa, mamy godzinę piątą wieczorem, że słońce wzeszło o którejś tam, a ciśnienie znowu jest niskie i opadów znowu brak. Ale gdy mam odpowiedzieć, jaki jest teraz okres historyczny, z mety czuję się niemrawo i zaczynam dukać zdania z dużą ilością niecenzuralnych słów.

Sądząc po tym, co się z nami dzieje, w czym uczestniczymy, jestem we wczesnym średniowieczu. Albo w późnej starożytności. Ale nie w Grecji! Moja starożytność, nie tam jest, gdzie powstawała Demokracja! Znajduję się na terenach podmokłych i limfatycznych i razem z innymi nieszczęśnikami siedzę na drzewie. A gdzie nie spojrzę, tam nic nie widzę.

Brak głosów