ELITY: PRAWO KALEGO

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Często jestem na blogu Starego i często zdarza mi się zgadzać z Jego poglądami. Jak z tymi, przedrukowanymi teraz. Zamieszczam też niewielki suplement, istotne uzupełnienie i kwintesencję skopiowanego tekstu, odpowiedź Starego na komentarz pod przytoczonym postem: 

Brak wzajemnego szacunku grup społecznych wynika z wygrywania ich przeciwko sobie przez politykierów do własnych, doraźnych celów. W mętnej wodzie łowi się najlepiej. Natomiast nie pogarda dla trudu prostego człowieka ale pogarda dla cwanego pijaczka, notorycznego beneficjanta wszystkich antyinteligenckich rozrób, powinna cechować każde zdrowe moralnie społeczeństwo.

Dlatego wielce niemoralne jest uprzywilejowanie cwaniaków. Przede wszystkim z przyczyn wychowawczych. A cwaniacy zawsze wygrywają wszystkie nieprawidłowości dla siebie. Przede wszystkim kosztem prostych ludzi, którymi zresztą gardzą. Śmierć frajerom - to stare cwaniackie zawołanie.” 

Problem z elitami polega na tym, że ich nie ma, te zaś, które niby są, to parodia. Co można zaobserwować np. w Sejmie, podczas wystąpień naszych reprezentantów. Parlamentariuszy parlamentarnych na opak. Zajętych produkcją ustaw sprzecznych ze społecznym poczuciem sprawiedliwości, jak za komuny, pracowicie konstruujących PRAWO KALEGO.   Owsianko

----------------------  

 

Zbrodnia i kara

 

Jesteśmy obarczeni grzechem wyzbycia się własnych elit. Wzięliśmy czynny udział w ich wywłaszczeniu po wojnie, przepędzeniu ograbionych za granicę, czasem nawet ich mordowaniu. Jeżeli nie robiliśmy tego bezpośrednio, to jakoś tam z profitów grabieży korzystaliśmy. Wszyscy.

Na powszechnym morzu powojennej nędzy materialnej i moralnej zaczęły wyrastać nowe elity, już “z prawego łoża” ludu pracującego miast i wsi poczęte. Były jednak znaczone podobieństwem, odległym ale przecież, do poprzednich, wypędzonych już czy wymordowanych, nieprawomyślnych członków klasy wyższej. Otoczyliśmy je tedy pogardą i zawsze podejrzewaliśmy o najgorsze. Skazaliśmy na ubóstwo, węsząc ich przyszłą zdradę.

Inżynier mniej zarabiał od podległego sobie niewykwalifikowanego robotnika. Lekarz i nauczyciel dostawał grosze. Po upadku komunizmu obudziliśmy się w nowej rzeczywistości, pozostając w nadziei, że teraz powinno być dobrze, bo my przejmiemy rolę komunistów, założymy nomenklaturę i będziemy wdrażać społeczną wrażliwość.

W tym wszystkim unosił się smrodliwy zapaszek zaprzeczania naszym poprzednim winom. To komuniści a nie my, przejadali przez powojenne półwiecze zagrabione dobro. My zaś “ciężko pracowaliśmy” dokładając owoce naszego trudu do ukradzionego przez nich majątku. Teraz się okazało, że bez pogardzanych elit nie można nie tylko niczego wyprodukować ale nawet normalnie żyć.

To nie sterczenie z łopatą wbitą w piach przynosi dobrobyt a zaplanowanie, wykonanie, sprzedanie. Do tego potrzeba też kapitału, który jednak już poprzednio spożyliśmy. Trzeba się więc było zwrócić do kapitalistów o jego wynajęcie. Trzeba sobie było zapewnić także bezpieczeństwo, czyli zapisać się do międzynarodowych instytucji gwarantujących zarówno rynek jak i nienaruszalność granic. To zaczęło przynosić profity.

Znowu jest co przejadać.Znowu tedy pojawiło się wezwanie o społeczną wrażliwość. Znowu ekonomia pijaczka trzymającego się łopaty wbitej w piach bierze górę. Znowu sobie przypominamy, że elity naszą krwią się karmią. Lekarze chcieliby zarabiać, nauczyciele też a kto widział najmniejszy chociaż kawałek chleba powstały w szkole czy szpitalu? Znowu sięgają po nasze w sytuacji, kiedy my zaczynamy wreszcie spożywać.

Jak chcą zarabiać, niech się wezmą za zmywak w Irlandii, pucowanie butów w Anglii. Do niczego się przecież innego nie nadają, niczego pożytecznego nie potrafią.A w ogóle niech się najpierw zlustrują. Także majątkowo.

http://stary.salon24.pl/17047,index.html

Brak głosów