Epitafium dla ziobrystów
Wybory do Parlamentu Europejskiego, których zwycięzca - przy należytej rzetelności i niezależności Sądu Najwyższego - może być dopiero wyłoniony, przyniosły plon wartościowy. Ujawniły istotną cząstkę prawdy o polskiej scenie politycznej. Prawdę o partiach skompromitowanych lub niechcianych oraz o ludziach z pierwszych stron gazet, którym wyborcy powiedzieli „dosyć panie i panowie, już dziękujemy”.
Rezultaty wyborów powinny w pierwszej kolejności skutkować zmianami personalnymi wśród znaczących postaci życia politycznego na prawicy. Polacy dali wystarczająco jednoznaczny odpór tym, którzy w ostatnich latach odeszli z Prawa i Sprawiedliwości.
Znamienne, że w głosowaniu odmówiono dalszej obecności w ławach Europarlamentu dawnym pisowcom rozsianym w różnych partiach: Ziobrze, Cymańskiemu, Kurskiemu, Kowalowi, Migalskiemu i Kamińskiemu (chyba nikogo nie pominąłem)– ludziom, którzy przed laty stanowili czołówkę PiS, a miejsca w Europarlamencie zawdzięczali wyłącznie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Potem łamiąc zasady spisane w statucie partii i kierując się celami partykularnymi butnie odeszli, by poszukiwać szczęścia i realizować polityczne ambicje gdzie indziej.
Przewidując rozwój sytuacji Jarosław Kaczyński nie tak dawno proponował wszystkim powrót do partii macierzystej. Niestety, zadufani w sobie odmówili, a teraz najprawdopodobniej ich kariera polityczna dobiegnie końca. Chyba, że przygarnie ich pojemna jak worek bez dna i bezideowa Platforma Obywatelska. Jeżeli tak się stanie, skompromitują się oni ostatecznie.
Trzon intelektualny założycieli partii Solidarna Polska nie zdołał wypracować programu działania na tyle atrakcyjnego i konkurencyjnego dla PiS, by zjednywać sobie zwolenników. Świecili jedynie światłem odbitym. W rezultacie zamiast rozwoju nastąpiła stopniowa degrengolada SP. Liczebność sejmowego klubu poselskiego malała, a po niedawnym odejściu Dorna i Górskiego klub stracił rację bytu. Za fiasko projektu politycznego o nazwie SP odpowiadają bez wątpienia jego twórcy – ludzie bez niezbędnej wizji, kreatywności i dozy realizmu. Obecne wydarzenia zdają się oznaczać definitywny zmierzch „ziobrystów”.
Przyszłość polskiej prawicy zależy teraz niemal wyłącznie od konsolidacji Prawa i Sprawiedliwości oraz skuteczności zachęty ideowo bliskich ugrupowań do współpracy z tą partią. Warto nad tym usilnie pracować. Kolejnym sprawdzianem perspektyw kraju na przyszłość będą zbliżające się wybory samorządowe i parlamentarne. Szanse na sukces zwiększają się z każdym dniem. Bo – jak przekonaliśmy się – straszenie Polaków Kaczyńskim już nie skutkuje.
Trend jest jednoznaczny – dla dobra Polski trzeba od wszystkich szczebli władzy odsunąć ludzi bezideowych i niekompetentnych, ekipę dla której jedynym celem jest trwanie przy władzy i korzyści osobiste.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 715 odsłon