Wirtualny Świat Donalda Tuska.

Obrazek użytkownika Gawrion
Kraj

I stało się. Wybory wygrał sponiewierany poprzednimi porażkami wyborczymi 
Tusk. Kluczem (być może jedynym) do wygranej okazały się obietnice złożone 
społeczeństwu. Przecież nikt, nigdy ludziom tyle nie naobiecywał? Dlaczego ten 
obłąkany, chory, głupi i straszny w skutkach dla Tuska (jak to dziś zdajemy się 
doskonale zauważać) krok? Czy dzisiejszy premier skutkiem jakiegoś amoku, 
obłędu, desperacji wierzył w swoje obietnice? A może to tylko oszustwo ze 
szczerymi intencjami i pobożnymi życzeniami? A może raczej nawet brak intencji? 
Prawdziwość jednego spośród powyższych twierdzeń czyni z Tuska albo 
nieświadomego procedur, mechanizmów, podstaw funkcjonowania państwa 
naiwniaka, albo średnio rozgarniętego, pragmatycznego polityka stawiającego 
wszystko z jakichś powodów na jedną kartę, albo fałszywego, obłudnego, 
intencjonalnie złego człowieka...Które zdanie jest prawdziwe? Możliwe, że prawda 
leży gdzieś pośrodku..Tak na marginesie - nie lepiej było wygrac wybory nie 
obiecując niczego oprócz powrotu do normalności IIIRP i zarzucając tylko 
drożejące jabłka? Jak to jest?

Trzecia wielka porażka Donalda, po wcześniejszej klęsce inicjatywy KLD, UW, 
byłaby dla niego wielkim wstydem, a w środowisku zawodowym i partyjnym 
dowodem politycznej nieskuteczności. Tym razem trzeba było zagrać va banque, 
zaryzykować..Zaryzykować nie tylko dla siebie, dla Polski. Dla IIIRP!!! Jej to 
zagrażała teraz, dotąd uśpiona w początku lat dziewiedziesiątych, siła. Za wszelką 
cenę, kosztem ryzyka, eksperymetu składania fałszywych przyrzeczeń na wielką 
skalę, znając swą pustke programową i merytoryczną jeśli chodzi o rozwiązania 
ustawowe w newralgicznych sprawach, trzeba było odsunąć kaczystowski, 
bolszewicki, totalitarny, rozprzestrzeniający swój morderczy uścisk na wolnym 
narodzie, reżim od władzy. 
 

Wirtualny Świat.


Reżim ten narobił przecież tyle zła, że nie można było dalej czekać. Kaczyści, 
realizując swój tajemniczy, wprowadzony podstępem i nieznany wcześniej 
społeczeństwu program, zlikwidowali przecież cenne, rdzennie polskie służby 
wywiadowcze, zawłaszczyli niezawłaszczalną dotąd przez nikogo telewizję, 
zaczęli tworzyć korupcję poprzez walkę z nią (wbrew regułom logiki zaczęli od 
własnych szeregów!!), pokazywali ostentacyjnie swoje przywiązanie do wartości 
chrześcijańskich i patriotycznych, tak wstydliwych dla naszego narodu i 
wyśmiewanych jako zacofane przez cywilizowany świat Matki Europy. Co więcej 
śmiertelnie zagroźili prawom człowieka intencją otworzenia strasznie groźnej, 
Lustracyjnej Puszki Pandory, szczelnie i bezpiecznie zamkniętej razem z 
Donaldem (bynajmniej nie w środku, ale poniekąd może także) przez naszego 
noblistę, bohatera narodowego w roku '92. Puszkę tą zgubnie próbowało dotąd 
uchylic niewielu. Kaczyńscy dzięki uskutecznianiu polityki zagranicznej 
polegającej na wyrażaniu własnego zdania bez kompleksów i obaw, w sposób 
prosty i zrozumiały (asertywnie), zrobili z nas pośmiewisko Całej Europy - bo kto w 
świecie wyraża się dziś jasno i zrozumiale? A ostrzegali nas tacy wielcy 
Europejczycy jak Geremek, Bartoszewski, Chirac... Jak można było tyle razy 
przegapić doskonałe sytuacje do milczenia i głosić brednie o jakimś 
bezpieczeństwie energetycznym, niepoważnie korzystac ze swego prawa i 
wetować poważne decyzje, kłocić Rosję z Unią. A to wszystko pod pretekstem 
obrony naszych interesów narodowych.. Sromotny wstyd! Podłożem egoizm.. 
Jednym mądrym słowem wymyślonym przez nazbyt mądrego bawarskiego 
pseudoprofesora - "dyplomatolstwo"..

Co wiecej PiS związało się z chorym, upośledzonym, obłąkanym, zasługującym 
na społeczną dyskryminację i potępienie środowskiem sekciarzy i oszołomów z 
pewnego katolickiego Radia, ktorego sympatycy nie są godni bycia przedmiotem 
tolerancji (wyjątek) z racji noszenia przez nich mocherowych nakryć głowy, ktore 
to nakrycia automatycznie skazują na infamię w godnych poszanowania i 
tolerancji środowiskach artystycznych, gejowskich, wolnomularskich. Dla 
mocherowego środowiska osoby zaciekle walczące o dzień przeciwko karze 
śmierci zrobiłyby wyjątek i karę taką by niecodziennie, doraźnie zastosowały, 
nawet w mniej cywilizowanej, ale w tym przypadku nawet akceptowalnej formie 
spalenia na stosie lub wbicia na pal. Bez próby ognia i wody, wszystko to w 
obronie wyższych wartości - smaku, estetyki. No bo gdzie mocher? Jeszcze w 
dodatku śmierdzący naftaliną...Nadmierne przywiązanie do prawych wartości - 
patriotyzmu, dekalogu zgodnie z prawami logiki i natury w IIIRP jest gorsze i niesie 
bardziej śmiertelne zagrożenie niż kompletny brak tych wartości i pusty 
nowoczesny ateizm...Starzy ludzie są z reguły głupsi życiowo od 18-letnich dzieci, 
siwa broda to symbol głupoty, a w starożytnych mędrców biegających po 
pobżerzach rzeki Paluxy razem z dinozaurami wierzy już dzis tylko, prawie 
zmieciony ze sceny politycznej, eurodeputowany Maciej Giertych..

Mniej czy więcej poważnych błędów totalitaryzmu Kaczyńskich można wymieniać 
cały dzień. Ja nie wspomniałem jednak o najgorszym - jak premier może byc 
legitymowany do sprawowania władzy skoro nie ma prawa jazdy, konta w banku, 
jest kawalerem, ma kota i mieszka z matką? Te ostatnie rzeczy wydają się przecież 
być wystarczającymi powodami, dla których trzeba było odsunąć PiS od władzy. 
Dlatego nie warto już wspominać szerzej o strasznych i stalinowskich metodach 
nieuczciwej, bo wykorzystującej rozum i spryt, walki z opozycją koalicyjną. Walki, 
która doprowadziła do bardzo groźnego (nie tak jak brak prawa jazdy i konta) 
stanu rzeczy - pluralizm na polskiej scenie politycznej zaczął się niebezpiecznie 
zawężać, co groziło (nie tak jak mieszkanie z matką i posiadanie kota) 
monopartyjnym, zawsze mającym rację system władzy Kaczystowskiej.
 

Odsiecz..


Wobec faktów powyższych, a ogromnego zagrożenia dla młodziutkiej, idealnej 
demokracji IIIRP, Donald w skrywanym głęboko (dla niepoznaki dla śmiechu 
cywilizowanej Europy) odruchu patriotycznym, postanowił zrobić wszystko co w 
jego mocy, by stan powyższy zmienić. Wolne, niezależne media, szczególnie te 
niebiesko kółkowe i czerwono kwadratowe, widząc jak wielką propagandą 
kaczystowski system zaczął karmić swój naród i patrząc na brak zrozumienia 
fachowości i merytoryczności PO wśród ciemnego ludu, postanowiły iść z 
odsieczą dla jedynej, prawdziwie POmarańczowej, pozornie wyjałowionej z 
jasnych pogladów i programu partii i wytłumaczyć ludziom o co tak naprawdę 
chodzi. Reakcja przyszła szybko. Wielu Polaków leczonych przez niecałe dwa lata, 
zaczęło spowrotem słusznie wierzyć, że jedyną drogą powrotu do wmówionej, 
ukochanej przez nich normalności IIIRP jest wybór PO na następną kadencję. 
Wszystko między innymi dzieki temu, że co wieczór, na wizji profesjonalnej 
telewizji, której misją jest "cała prawda, całą dobę", utwierdzało ich w tym 
przekonaniu rozsądne koło wyznawców wypaczonej soczewki (która w czołówce programu najbardziej przypomina zdrowotną rtęć), którzy 
dowartościowani skierowanym w ich stronę pojeciem wykształciucha zrobiliby 
wszystko, aby honor ten, pozornie tylko dla głupców i Sołżenicyna pejoratywnym 
określeniem nazwany, możliwie jak najdłuzej zachować i dotkniętych prawie 
nieuleczalną chorobą Polaków jak najwiecej wyleczyć i przeciągnąć na swoją 
stronę. W walkę o Ojczyznę włączyli się protegowani dotąd nietykalnych z racji 
swojej szlachetności Oligarchów, Mecenasów sztuki, nowocześni bardowie 
demokratycznej opozycji, którzy przypominając do dziś wybrzmiewające hasła 
"komuno wróć" stworzyli nowe, skłaniające do zadumy, refleksji i nostalgi nad 
błogimi czasami przedrywinowskiej IIIRP, hasła w postaci: "jeszcze będzie 
normalnie, jeszcze będzie przepięknie". Dzięki tej naszej narodowej zdolności 
mobilizacji w obliczu zagrożenia (nie mylić z głupotą), dzieki zmasowanej akcji w 
żłobkach, przedszkolach, i szkołach (praca u podstaw), udalo się przekonać dotąd 
niezdecydowanych, nie zawsze już modnych rodziców, że światowa moda ma się 
nijak do mody Kaczyńskich i ktoś w tej walce musi wygrać. Dziadkowie z reguły 
pozostali przy swoim - starych drzew sie nie przesadza. Donald wszakże jest 
bardziej trendy niż obaj Kaczyńscy razem wzięci, jest wyluzowany, żuje gumę i 
bardziej pasowałby do Big Brothera, lub Tańca z Gwiazdami. Dlatego lepiej żeby 
wygrał - jabłka cudownym trafem nie będą drożeć po klęskach żywiołowych, 
emigranci wrócą z Irlandii (do drugiej Irlandii), będą nas leczyć dobrze zarabiający 
lekarze, bezpieczeństwa będą strzec dobrze zarabiający policjancji, będziemy 
jeździć po nowoczesnych drogach i autostradach, wokół ktorych wyrosną 
nowoczesne boiska i stadiony. Przecież to nawet nie kwestia mody!!! Żyć nie 
umierać! Dało się nawet przekonac niemodnych, naiwnych dziwaków, że tak 
lepiej.. Na co czekamy? Zabierz babci, ktora i tak już w piłkę na stadionie nie pogra, 
na pływalni nie popływa, dziadkowi który wzorem wodza nie użyje prawa jazdy do 
jazdy po nowoczesnej autostradzie dowód i do urn!!
 

Udało się..


Zapanowała nieokiełznana, ogólnopolska euforia. Na każdym zdjęciu 
usmiechniety Tusk, słowa o miłości, braterstwie, bliźniemu. Goebels byłby w szoku 
jak dalece można zasosować instrumenty masowego ogłupiania ludzi i robienia im 
wody z mózgów. Przeciętny Polak w rytm melodii przedwyborczych obietnic snuł 
wielkie plany i marzenia o doskonałym, pełnym pozytywnych zmian "irlandzkim" 
roku 2008. Elektorat PiS z poczuciem wstydu, klęski i rozgoryczenia poczuł 
naprawdę zmianę - był w stanie przyznać sie do oślepienia fałszywym blaskiem 
PiSu, który wobec obecnego zdawał sie tylko niewyraźnym źródłem światła z 
latarki o wyładowanej prawie do końca baterii. Faktycznie było inaczej. Zgodny 
chór mediów, gazet, artystów, Oligarchów, konstytucjonalistów TK, 
pseudoprofesorów, mędrców narodowych, wspieranych doskonałymi zdjeciami, 
relacjami, analizami sztuki socjotechnicznej obwieścił niesamowity sukces, 
rewolucję moralną, ogłosił nową epokę. Teraz miała rozpocząć sie prawdziwa 
walka z korupcją, prawdziwe reformy służby zdrowia, prawdziwa polityka 
zagraniczna i niesamowicie skuteczne rządy - przyszli przecież fachowcy. Całe 
watahy nieudolnych, nieprofesjonalnych partaczy z PiS w ramach dorżnięcia 
pożegnało sie z posadami. W ich miejsce powołano profesjonalistów i tymże 
uzasadniono fakt powoływania ich bez konkursów..Wszystko w imię 
odpolitycznienia instytucji państwowych (sic!). Pełne, wylewające się 
dokumentami szuflady ustaw sumiennie przygotowanych przez opozycyjny 
gabinet cieni, w ekspresowym tempie miały teraz trafić pod obrady sejmu i bez 
żadnych przeszkód, dzięki doskonałej, zgodnej jak nigdy większości 
parlamentarnej, przejść głosowanie, co z kolei miało gwarantowac szybkie zmiany 
i natychmiastową poprawę sytuacji. Polska stanęła przed wielką szansą. Państwa 
Europy zachodniej a także Rosja poinformowały o bezprecedensowym, 
ekspresowym ociepleniu stosunków z Polską. Przez kilka dni wydawało się, że 
naprawde chce się żyć - tylko sie wydawało, ach ta iluzja Donalda. Cudownie 
tworzona wirtualna rzeczywistość...Wszyscy jednak zapomnieli, że nowa era, 
której znakiem rozpoznawczym jest wszędzie obecna, uśmiechnieta twarz 
Donalda, miała być tak naprawde powrotem do normalności. Normalności, na 
którą wszyscy dalismy się nabrać, którą już mieliśmy i nie bylismy z niej 
zadowoleni...
 

Game Over.


Minęło troszke czasu - na tyle dużo by upewnić się co do tendencji biegu 
wydarzeń, braku wyrazistości działań Rządu..Każdy miał dość dużo czasu by 
przyjrzeć się nowym ministrom, ich działaniom czy zaniechaniom. Nowa władza 
nie zauważyła tego co zauważylo już społeczeństwo - nie da się ciągle udawać i 
grać. Czas obietnic juz dawno minął ,a Donald Tusk wydaje się cały czas 
prowadzić kampanię wyborczą..Czas na poważne, odpowiedzialne decyzje..Grupy 
społeczne, zawodowe raczej nie mają już złudzeń, że minister Kopacz nie ma 
żadnego pomysłu na służbę zdrowia, że minister Ćwiąkalski jest zwykłym 
posłańcem sitwy prawniczej i nie kiwnie palcem by uzdrowić chory system 
wymiaru sprawiedliwości - zrobi natomiast wszystko by bronic interesów 
wiadomej grupy zawodowej. Dziwnym trafem odsuwa sie uczciwych 
prokuratorów, umarza ważne z punktu widzenia interesu społecznego śledztwa. 
Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że zarzuty wobec Kamińskiego to wyssane 
bzdury z niejawnego "raportu" Julii Pitery. Reszta ministrów nie zrobi nic 
ciekawego i jest przygotowana tylko i wyłącznie do grzania ciepłych posad 
zachowując status quo i przywracając tam gdzie to możliwe "normalność". Co sie 
stało? Gdzie obietnice? Gdzie zmiany? Gdzie ta energia? Gdzie się podziało 
"Razem - by żyło się lepiej - wszystkim"? Dziwnym trafem amnezji zapomniano o 
wszystkim co dotąd na ustach i językach wydawało sie najważniejsze.

Prognozując spadek notowań rządu na podstawie obecnych spadków i mierząc 
miernikiem niezadowolenia społecznego coraz to szerszych grup, to można 
wywnioskowac i przewidzieć pewną katastrofe obecnego rządu. Nie chcę być 
Kasandrą, ale niezadowoleni lekarze, nauczyciele, pielęgniarki, służba medyczna, 
górnicy ,celnicy, kierowcy tirów, z czasem też inni....Tyle grup ilu obiecano cuda, 
będzie się w końcu domagać spełnienia obietnic..Po twarzy Tuska widać, że nie 
jest już taka usmiechnięta jak po wyborach. Czyżby coś zrozumiał? Może 
zrozumiał, że zabrnął w ślepą uliczkę, a ludzi nie można tak po prostu oszukiwać. 
Dopiero teraz? Miał przecież podczas swojej opozycyjnej "pracy" na tyle dużo 
czasu by przestudiować węgierski przykład Gyurscany'ego.

Do rządzenia nie wystarczy tylko dobry wizerunek, uśmiechnięte zdjęcie w 
zaprzyjaźnionych mediach i puste obietnice sprzed wyborów bez pokrycia. 
Społeczeństwo, by powierzyć poparcie musi widzeć zapowiedzi, chęci, intencje i 
same zmiany a chociaż działania zmierzające w kierunku tych zmian. Gabinet 
Tuska wydaje się cały czas żyć w wirtualnej rzeczywistości politycznej i nic nie 
wskazuje na to, że sie w końcu ocknie...Szczerze wątpię czy chce się ocknąć i ma 
pomysl jak to zrobić..Możliwe, że woli zabezpieczyć inne, bardziej partykularne 
interesy.
 

Wniosek dla Nas.


Nasza młoda demokracja powinna z tej lekcji wynieść bardzo wiele mądrości. 
Nigdy jeszcze nie było tak mocnego spolaryzowania sceny społecznej. Zostały 
podzielone rodziny, przyjaciele, znajomi..Powoli rozstrzygnie się kto miał w tym 
sporze rację i prawidłowe odczucia...Najważniejszą sprawą jest przyznać sie do 
błedów i zapamietac tą lekcję na przyszłe wybory. Demokracja nauczy się 
dokonywać właściwych wyborów, ale przecież szkoda czasu na 
eksperymentowanie. Mamy do nadrobienia wiele dziesiątek lat w stosunku do 
bardziej rozwiniętych regionów i nie stac nas na bycie oszukiwanym przez jakieś 
grupki koniunkturalnych oszustów. Bo to, że zostaliśmy oszukani można już z 
całą pewnością i odpowiedzialnością powiedzieć. Ważne jest pytanie, na jaką 
skalę?

Brak głosów